Poszedł się załatwić nad stawem. Trzymetrowy aligator odgryzł mu rękę
Magdalena Mateja-Furmanik
Młody mieszkaniec Florydy poszedł do baru na kilka drinków. Gdy zobaczył, że kolejka do toalety jest za długa, postanowił załatwić potrzebę na zewnątrz nad stawem. Nie wiedział, że czai się tam aligator. Zwierzę ruszyło do ataku.
23-letni Jordanem Rivera wybrał się do baru Banditos w okolicy Port Charlotte na Florydzie. Po wypiciu kilku drinków swoje kroki skierował do toalety. Kolejka była jednak bardzo długa, więc stwierdził, że zamiast czekać, może załatwić się na zewnątrz. Gdy stanął nad pobliskim jeziorem, po kilkunastu sekundach rzucił się na niego aligator.
Zwierzę zacisnęło szczękę na przedramieniu mężczyzny. Gdy zaczął krzyczeć, z baru wybiegli mężczyźni, którzy rzucili się do pomocy. Mężczyznę udało się uratować, lecz aligator zdążył odgryźć mu rękę.
Mężczyzna obecnie przebywa na OIOM-ie. Pomimo utraty kończyny, jest bardzo wdzięczny za okazaną pomoc.
Nie straciłem życia. Straciłem rękę, ale to nie jest koniec świata.
Co spowodowało atak zwierzęcia?
Zdaniem poszkodowanego w żaden sposób nie prowokował on zwierzęcia, nie karmił go ani nie wabił do brzegu. Nie wiedział nawet, że tam przebywa. Podkreśla, że wyłącznie chciał się wysikać.
Po ataku na miejscu zjawiły się służby ochrony przyrody, które zabezpieczyły staw. Okazało się, że mieszkał tam trzymetrowy aligator. Zwierzę zostało usunięte z wody i przewiezione w bezpieczne miejsce.
Niestety atak aligatora na Florydzie nie jest niczym nieprawdopodobnym, ponieważ żyje ich tam aż milion. Można spokojnie założyć, że tam, gdzie jest woda, jest również aligator. Chociaż człowiek nie znajduje się w jego klasycznym menu, jeśli podejdzie zbyt blisko, zwierzę może skorzystać z okazji i zaatakować.