Naukowcy "doją" jadowite meduzy. To jedyny sposób na nie
Australia jest pełna zwierząt, w tym tych jadowitych. Jednym z niebezpieczeństw, jakie czai się w oceanie jest maleńka meduza Irukandji. "Ból odczuwany po kontakcie z nią jest tak intensywny, że chcesz umrzeć" - mówi toksykolog, opracowujący antytoksynę, w której skład wchodzi jad mikroskopijnej meduzy. W oceanach meduzy można bowiem spotkać coraz częściej.
Meduza Irukandji to niezwykle mały, ale bardzo jadowity gatunek meduzy. Jest tak niewielka, że w ogóle trudno zauważyć ją w wodzie. Może mieć nawet rozmiar ziarna sezamu. Te wyjątkowe zwierzęta żyją w tropikalnych wodach Australii, m.in. w stanie Queensland i Geraldton w Australii Zachodniej.
Przypadki poparzeń w wyniku kontaktu z tą meduzą są odnotowane w różnych częściach Australii we wszystkich miesiącach w roku - to wynik zmian klimatu i ocieplenia oceanów. Kiedyś te kostkowce były widywane w listopadzie i grudniu. Zdaniem naukowców antytoksyny stosowane po oparzeniach meduz będą coraz bardziej potrzebne.
Meduza Irukandji i zmiany klimatu
Z powodu obecności meduz w oceanie rząd stanu Queensland w Australii regularnie informuje mieszkańców i turystów o obecności meduz i każdorazowo przekazuje, jak należy postąpić, kiedy zetkniemy się z niebezpieczną Irukandji.
Oznaki i objawy pojawiające się po kontakcie z Irukandji nie zawsze są natychmiastowe i mogą pojawić się od 5 do 45 minut po pierwszym oparzeniu. Jak mówi toksykolog Jamie Seymour z Uniwersytetu Jamesa Cooka "jest mało prawdopodobne, że umrzesz, ale ból jest tak intensywny, że chcesz umrzeć". Objawy kontaktu z meduzą mogą obejmować silny ból pleców i głowy, przeszywający ból mięśni, ucisk w klatce piersiowej, nudności i wymioty, czy trudności w oddychaniu.
Jeżeli zauważymy przypadek zatrucia jadem meduzy musimy wyjąć poszkodowanego z wody, a miejsce ukąszenia oblać octem. Jeśli nie ma go w pobliżu miejsce obmywa się wodą i konieczne jest usunięcie macek meduzy ze skóry. Po tym należy wezwać pogotowie, a w ciężkich przypadkach rozpocząć resuscytację.
Rzadko kiedy toksyczne działanie Irukandji powoduje śmierć człowieka, choć i takie przypadki odnotowywano w ubiegłym wieku. Od 1883 r. odnotowano tylko dwa przypadki śmierci z powodu meduzy Irukandji i około 70 zgonów z powodu kontaktu z gatunkiem parzydełkowca kostkomeduza Chironex fleckeri.
Dojenie jadu
Mimo niewielkiej śmiertelności toksyczność maleńkich meduz jest problematyczna. Z tego powodu Jamie Seymour doi jad Irukandji, aby opracować antidotum na bazie antytoksyn (podobnie robi się w przypadku jadowitych węży). Toksykolog sam padł ofiarą kontaktu z tą mikroskopijną meduzą, dlatego wie, co zaatakowany człowiek odczuwa. Ale to niejedyny powód pozyskiwania antytoksyn. Okazuje się, że jad meduzy może zostać wykorzystany w leczeniu niezliczonych schorzeń, w tym reumatoidalnego zapalenia stawów.
Australijscy naukowcy zaznaczają jednak, że panika i niechęć wobec zwierząt w niczym nie pomoże. W wyniku wypadków związanych z przedawkowaniem używek - w tym alkoholu - i kolizji drogowych tylko w 2022 r. zginęło 4700 osób.
"Tak więc ryzyko, że zostaniesz oparzony przez meduzę lub zwierzę w Australii i umrzesz jest bardzo małe" - powiedział Seymour.