Zwierzęta i rośliny zaczęły żyć na Wielkiej Pacyficznej Plamie Śmieci
Na północnym Pacyfiku przez lata wytworzyła się wyspa plastiku, prawie tak wielka, jak Francja. Teraz pojawiło się na niej życie - i nie jest to dobra wiadomość.
Wielka Pacyficzna Plama Śmieci ma 1,6 mln km2 powierzchni. Latami wzbudzała zaniepokojenie naukowców, ponieważ tak dużo plastiku i innych tworzyw sztucznych stopniowo przenika do środowiska. W czasopiśmie "Nature Communications" opublikowano wyniki badania przeprowadzonego przez ekolog morską Linsey Haram z Smithsonian Environmental Research Centre (SERC), której zespół naukowców odkrył, że wyspa plastiku zaczęła być zamieszkiwana przez kolejne formy życia.
Na wyspie pojawiły się m.in. zawilce, podobne do krewetek obunogi oraz organizmy spokrewnione z meduzami. Naukowcy nazwali je "neopelagic", oznaczające nowe społeczności żyjące na oceanie.
Do tej pory w oceanach, pośród bezkręgowców były głównie neustony, do których zalicza się drobne organizmy, jak nartniki, poślizgi, bakterie, czy glony. Jednak pojawienie się nowych stworzeń, zdaniem naukowców, może być problemem dla tamtejszego ekosystemu.
- Gatunki wybrzeżne współzawodniczą ze stworzeniami żyjącymi na otwartym morzu - mówi Haram. - Walczą o przestrzeń. Walczą o pokarm. Te relacje są bardzo słabo zrozumiane - tłumaczy naukowiec.
Badacze przypuszczali, że "rafy" z drzew, glonów i pumeksu mogą odgrywać rolę w rozmieszczeniu gatunków wybrzeżnych i kontynentalnych na dużych przestrzeniach oceanu. Podejrzewa się nawet, że za ich pomocą na Galapagos z Ameryki Południowej mogły trafić legwany morskie.
Jednak ponieważ takie rafy są biodegradowalne, to cały proces jest bardzo przejściowy. Wraz z pojawieniem się plastikowych wysp, stwarza się permanentna możliwość przenoszenia się gatunków, a nawet kolonizowania samej wyspy plastiku.
To, według badaczy, oznacza fundamentalną zmianę w myśleniu o przenikaniu gatunków do ekosystemów. Do tej pory otwarte wody były dla nich fizycznymi barierami, z drobnymi wyjątkami powstawania naturalnych raf.
"To już wydaje się nie mieć miejsca, jako że odpowiednie środowisko istnieje już na otwartym oceanie, i organizmy wybrzeżne mogą latami przetrwać na morzu, a nawet się rozmnażać, co prowadzi do powstawania samowystarczalnych społeczności wybrzeżnych na dalekich wodach" - piszą autorzy badania.
Naukowców niepokoi to, że nowe środowisko może stać się szczególnie przyjazne gatunkom inwazyjnym, które będą mogły rozbudować swoją społeczność przed trafieniem do nowego ekosystemu.
Badacze cały czas sprawdzają wpływ sztucznej wyspy na środowisko, jednak obawiają się, że może ona mieć katastrofalne skutki dla wielu wysp i żyjących tam zwierząt i roślin.