Zemsta pingwinów. Chcieli zabrać ich jaja, odbyli najgorszą podróż na Ziemi
W czerwcu 1911 r. trzech mężczyzn wyruszyło na wyprawę polarną, która miała zagwarantować im światową sławę. Niestety nie dość, że ich przyrodnicze teorie okazały się błędne, to jeszcze wielokrotnie otarli się o śmierć. Wyprawa na Antarktydę w środku zimy przeszła do historii i stała się znana jako najgorsza podróż na świecie.
Grudzień, styczeń i luty to miesiące, w których na Antarktydzie jest lato. Nie oznacza to jednak, że nie ma tam lodu, śniegu oraz dotkliwego mrozu. Z kolei od kwietnia do września na Biegunie Południowym jest najzimniej. W tym okresie ponad 100 lat temu na wyprawę arktyczną wybrało się trzech mężczyzn. Ich ekspedycja była z góry skazana na porażkę.
Najgorsza podróż na świecie
W wyprawie uczestniczyło trzech mężczyzn: Henry "Birdie" Bowers, Apsley Cherry-Garrard i Bill Wilson. Apsley Cherry-Garrard był angielskim badaczem Antarktydy. Po zakończeniu ekspedycji o nazwie Terra Nova opisał kilka lat później relację z tej wyprawy.
Została ona nazwana "Najgorszą podróżą na świecie" ("The Worst Journey in the World", 1922). Celem podróży było zebranie jaj pingwinów cesarskich.
Kiedy trzech mężczyzn udało się w podróż, sądzono, że pingwin cesarski to jeden z najbardziej prymitywnych ptaków żyjących na planecie. Z powodu tych (błędnych) przekonań podróżnicy postanowili sprawdzić, jakie powiązania istnieją pomiędzy pingwinami a innymi ptakami. Problem podróżników polegał na tym, że pingwin cesarski składa jaja w środku arktycznej zimy w najbardziej wysuniętym na wschód punkcie Wyspy Rossa na Antarktydzie - Przylądku Crozier (Cape Crozier).
Zemsta pingwina
Członkowie wyprawy nie byli najprawdopodobniej świadomi, co czeka ich w środku zimy na Antarktydzie. Przez ponad miesiąc znosili zamiecie i temperatury spadające do -60 stopni Celsjusza. Wszędzie panowała ciemność. Mężczyźni poruszali się przy blasku świec i gwiazd, często wpadali w niebezpieczne szczeliny, co mmogło skończyć się śmiercią.
Cherry-Garrard stracił nawet zęby - stało się to w wyniku mrozu. "Czasami trudno było powstrzymać płacz" - wspomina Cherry-Gerrard w opowieści.
Po wielu dniach męki ekspedycja dotarła do miejsca bytowania pingwinów cesarskich. Trafili jednak wcześniej na ścianę lodu i myśleli, że to koniec wyprawy. Jeden z podróżników zauważył wtedy dziurę w lodzie. Zebrali pięć jaj - dwa zostały upuszczone i rozbite, ale trzy udało się uratować.
Po 35 dniach cała trójka wróciła do bazy, ale, jak podkreślał Gerrard, wszyscy byli bliscy śmierci. Gerrard wrócił statkiem domu, ale jego towarzysze zostali na Antarktydzie.
Tragiczny finał wyprawy
Dla pozostałych członków ekspedycji wyprawa okazała się ostatnią. Wyprawa miała dotrzeć na Biegun Południowy, a marsz ten miał się odbyć podczas antarktycznego lata 1911-1912. Henry "Birdie" Bowers i Bill Wilson zamarzli w namiocie.
Zobacz również:
Cherry-Gerrard był jedną z osób, która po ok. roku odnalazła ciała współtowarzyszy. Opis zamarzniętego namiotu, w którym znajdowali się Anglicy, jest jedną z najbardziej dramatycznych części książki "The Worst Journey in the World".
Autor wspomnień z najgorszej ekspedycji na świecie nigdy w pełni nie doszedł do siebie. "Najgorsza podróż na świecie" została opublikowana 101 lat temu.
W 2022 r. artystka Sarah Airriess opublikowała pierwszy tom (z planowanych czterech) adaptacji powieści w formie graficznej.