Wybuch wulkanu na Karaibach, spodziewane są kolejne erupcje
Z powodu erupcji większość wyspy Saint Vincent jest bez prądu. Do ewakuacji wezwano około 16 tys. mieszkańców.
Wulkan La Soufriere wybuchł po raz pierwszy od 42 lat. Większość wyspy została przykryta warstwą pyłu, a w powietrzu unosił się nieprzyjemny zapach siarki. Krajowa Organizacja Zarządzania Kryzysowego poinformowała, że po drugiej erupcji w niedzielę rano czasu miejscowego, większość kraju zostało pozbawione prądu.
Centrum Badań Sejsmicznych University of the West Indies ostrzegło mieszkańców przed wdychaniem pyłu wulkanicznego. Naukowcy uważają, że fala erupcji może potrwać nawet kilka tygodni. Pył przykrył ulice i domy na większości wyspy. "W sobotni poranek wyspa wyglądała jak zimowa kraina, jednak zamiast śniegu jest pył" - napisał lokalny portal news784.com.
Z powodu erupcji widoczność została znacznie ograniczona. Erupcja była na tyle duża, że chmura popiołu dotarła do oddalonego aż o 175 km Barbadosu. "Mieszkańcy Barbadosu zostali wezwani, aby pozostać w domach" poinformowała agencja Karaibskiego Zarządzania Katastrofami.
Chmura z pierwszego wybuchu sięgnęła 6 tys. metrów wysokości. Od tamtej pory było kilka mniejszych erupcji. Premier Saint Vincent Ralph Gonsalves powiedział, że w większości kraju odcięte zostały dostawy wody, a przestrzeń powietrzna zamknięta. Około 3 tys. osób spędziło noc w schroniskach. - Przed nami wielka operacja - powiedział telewizji NBC News Gonsalves. Premier dodał, że kilka krajów zgłosiło chęć udzielenia pomocy. Statki i zapasy mają przysłać Gujana i Wenezuela.
Mający niecałe 1,5 tys. m. wysokości wulkan La Soufriere (fr. kopalnia siarki) ostatni raz wybuchł w 1979 r. Największa erupcja miała miejsce w 1902 r., kiedy zginęło ponad tysiąc osób.