Więcej miast, mniej jedzenia? Urbanizacja nie zawsze szkodzi produkcji żywności

Coraz większy odsetek ludzkości mieszka w miastach. Rozlewające się metropolie pochłaniają coraz większe obszary Ziemi, co ma poważne skutki dla środowiska. Najnowsze badanie wskazuje jednak, że efekt tych zmian nie zawsze musi być negatywny, przynajmniej jeśli idzie o nasze możliwości produkcji żywności.

Uprawy na dachu centrum handlowego w Singapurze
Uprawy na dachu centrum handlowego w SingapurzeROSLAN RAHMANAFP
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Już ponad 50 proc. ludzkości mieszka na obszarach miejskich, a do 2050 r. ten odsetek wzrośnie do 68 proc. Według naukowców nasilająca się urbanizacja ma istotny wpływ na klimat, użytkowanie gruntów, bioróżnorodność i naszą dietę.

Do niedawna jednak brakowało konkretnych danych dotyczących tego, jak będą przebiegały te zmiany. Najnowsze badanie, przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu Stanowego Pensylwanii wskazuje, że nie wszystkie z nich muszą być zmianami na gorsze. Ich opracowanie opublikowano właśnie w czasopiśmie "One Earth".

"Nie możemy po prostu założyć, że urbanizacja wpływa wyłącznie negatywnie na bioróżnorodność żywności" - stwierdza prof. Karl S. Zimmerer, geograf środowiskowy z Penn State, który kieruje laboratorium GeoSyntheSES.

Kierowane przez niego badanie miało za zadanie określić wzajemne relacje urbanizacji i agrobioróżnorodności, czyli bioróżnorodności w procesie produkcji i konsumpcji żywności oraz w ekosystemach rolniczych. Badanie obejmowało cztery obszary: użytkowanie gruntów; łańcuchy dostaw; dostęp do żywności; oraz infrastrukturę miejską i handel detaliczny żywnością.

Według zespołu naukowców powszechnie akceptowane mity, że urbanizacja negatywnie wpływa na bioróżnorodność żywności i użytkowania gruntów, są błędne. Wyniki badania mogą wpływać na sposoby walki z niedożywieniem w miastach.

Miejska farma na dachu wieżowca w nowojorskim Brooklynie
Miejska farma na dachu wieżowca w nowojorskim Brooklynie ED JonesAFP

Kluczem do bezpieczeństwa żywieniowego mogą okazać się znajdujące się w obrębie miast i na ich obrzeżach sady, ogrody i gospodarstwa rolne. Według naukowców niektóre obszary metropolitalne USA mogą stać się samowystarczalne pod względem spożycia jajek i mleka, ale w przypadku owoców i warzyw możliwości zaspokojenia potrzeb swoich mieszkańców przy pomocy lokalnej produkcji ma zaledwie odpowiednio 12 i 16 proc. z nich. W innych krajach sytuacja jest jednak lepsza. Z badania wynika, że w wietnamskim Hanoi miejskie i podmiejskie rolnictwo dostarcza mieszkańcom aż 62-83 proc. warzyw i większość wieprzowiny i ryb. Obecne w mieście ogrody i gospodarstwa różnych rozmiarów zwiększają różnorodność żywności dostępnej dla mieszkańców.

"Większość urbanizacji w nadchodzących dziesięcioleciach będzie miała miejsce w Afryce" - mówi Zimmerer. "Afryka będzie usiana dużymi, podmiejskimi i miejskimi przestrzeniami wypełnionymi małymi farmami i ogrodami. Odżywianie i bezpieczeństwo żywnościowe będą kwestiami nadrzędnymi". Badania Penn State potwierdzają, że umieszczenie na obrzeżach miast gruntów uprawnych, sadów i gospodarstw mlecznych pozwala zabezpieczyć i wzbogacić dietę ich mieszkańców.

Oczywiście nie cała żywność w mieście może pochodzić z jego bezpośredniego otoczenia. Dlatego bardzo ważne jest również stworzenie bezpiecznych lokalnych, krajowych i międzynarodowych łańcuchów dostaw.

"Bezpieczeństwo żywnościowe jest wyższe, gdy mamy bardziej zróżnicowane geograficznie łańcuchy dostaw" - mówi badacz.

Zdaniem naukowców "krajowe łańcuchy dostaw napędzają coraz bardziej zhomogenizowaną i biologicznie uproszczoną hodowlę upraw i zwierząt gospodarskich, ale także wspierają obszary zróżnicowanego rolnictwa". Tak więc ich wpływ na środowisko i bioróżnorodność może być zarówno pozytywny, jak i negatywny w zależności od tego, co dokładnie jest transportowane. Łańcuchy żywnościowe o mniejszej bioróżnorodności mogą nie rozwiązać problemów braku bezpieczeństwa żywieniowego.

Szklarnia na dachu budynku w Johannesburgu, RPA
Szklarnia na dachu budynku w Johannesburgu, RPAGUILLEM SARTORIOAFP

Trzeci badany przez naukowców aspekt związków urbanizacji z agrobioróżnorodnością obejmuje kwestie gospodarcze i kulturowe.

Według Zimmerera, od czasu rolnej Zielonej Rewolucji w latach 50. i 60. XX w., która doprowadziła do modernizacji i mechanizacji rolnictwa w krajach rozwijających się, a w konsekwencji do skupienia się rolników na zaledwie kilku rodzajach uprawianych roślin, biedne populacje są zmuszane do jedzenia mniej zróżnicowanej, ale tańszej diety, pozbawionej tradycyjnej żywności. Jednak to właśnie w nawykach żywieniowych najuboższych mieszkańców miast badacze widzą szansę na poprawę jakości dostępnej żywności.

Naukowcy liczą, że ich badania mogą pomóc poprawić dostęp do urozmaiconej żywności mieszkańcom miast. Także pochodzącej z miejskich i podmiejskich sadów, pól czy gospodarstw.

INTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas