Wiatr: ​Biebrzański Park Narodowy ma się lepiej, niż przypuszczano

Przyroda ucierpiała w zeszłorocznym pożarze w Biebrzańskim Parku Narodowym mniej niż na początkowo przypuszczano - ocenia jego dyrektor Artur Wiatr.

article cover
123RF/PICSEL

Pożar bagiennych łąk i lasu w tzw. basenie środkowym Biebrzańskiego PN trwał od 19 do 26 kwietnia 2020 r. Był to największy pożar w jego historii. Ogniem było objętych ok. 5,5 tys. ha parku i otuliny. W akcji gaśniczej wzięło udział ok. 1,5 tys. strażaków zawodowych i ochotników, pomagali żołnierze WOT, służby parku, leśne, okoliczni mieszkańcy. Do gaszenia używano samolotów i śmigłowców Lasów Państwowych, policji i Straży Granicznej.

Dyrektor Biebrzańskiego PN Artur Wiatr mówi po roku od pożaru, że było to zdarzenie tak duże, że musiało zostawić ślad w przyrodzie, ale dotychczasowe obserwacje i prowadzone badania wskazują, że szkody są mniejsze niż przypuszczano przed rokiem. Spłonęły drobne zwierzęta, które nie miały szans, by uciec przed ogniem, m.in. owady, gryzonie, zniszczone zostały też pierwsze lęgi ptaków. - To była ta nieodwracalna strata. Natomiast teraz z perspektywy roku patrzymy na to też już troszeczkę inaczej i rzeczywiście w relacji do ogromu tego pożaru i do tego, co widzieliśmy można powiedzieć, że ogień obszedł się z nami łaskawie w relacji do szkód przyrodniczych i były one relatywnie niewielkie w stosunku do tego, jakie mogłyby być - powiedział PAP Artur Wiatr.

Dyrektor zaznaczył, że program badawczy "Biebrza po pożarze" będzie trwał 5 lat i dopiero gdy się zakończy, będzie czas na konkretne wnioski. - Czas jest tutaj bardzo ważną płaszczyzną, która musi być wzięta pod uwagę, bo wyciąganie wniosków po jednym sezonie byłoby wręcz nieuprawnione - zaznaczył Wiatr.

Na otwartej przestrzeni pożarzyska ogień nie dotarł do torfu. Z powodu suszy, gdyby pożar dotknął tych terenów, straty mogłyby być znacznie większe. Dzięki temu nie doszło do katastrofy ekologicznej. Wiatr podkreślił, że to właśnie ochrona torfowisk jest jednym z głównych celów i działań ochronnych parków. Jego zniszczenie byłoby nieodwracalną stratą przyrodniczą.

Równolegle do badań przyrodniczych prowadzone są opracowania związane z zabezpieczeniem przeciwpożarowym ekosystemów nieleśnych doliny Biebrzy. Ich efektem jest już np. wstępna mapa tzw. palności tych miejsc. Wiatr tłumaczył, że mapa powstała z nałożenia różnych dostępnych danych i materiałów, m.in. zdjęć lotniczych, wyników wcześniejszych badań, map siedliskowych, są pobierane próbki w terenie, a materiał jest sprawdzany pod względem palności. - Olbrzymia ilość substancji palnej w postaci biomasy, którą mamy w dolinie, turzyce, trawy, one mają określony stopień palności, w związku z tym stanowią zagrożenie - tłumaczył dyrektor parku.

Choć śledztwo w sprawie pożaru parku umorzono, to zdaniem biegłych doszło do zaprószenia ognia podczas wypalania traw. Biebrzański Park Narodowy apeluje, aby nie stosować takich praktyk. Zdaniem ekspertów są niebezpieczne i nieskuteczne. 

Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas