W Tatrach trwa obława na niedźwiedzia. Zawinił człowiek czy zwierzę?

Do dwóch niebezpiecznych sytuacji z udziałem drapieżników doszło podczas weekendu na Słowacji. Oba zdarzenia miały miejsce w Tatrach Niżnych i ich okolicy. W związku z nieodosobnionymi przypadkami pojawiania się drapieżników blisko ludzi rodzi się pytanie o powody bytowania człowieka w pobliżu siedlisk niedźwiedzi. I odwrotnie.

Do dwóch niebezpiecznych sytuacji z udziałem drapieżników doszło podczas weekendu na Słowacji
Do dwóch niebezpiecznych sytuacji z udziałem drapieżników doszło podczas weekendu na Słowacji Ervin Horesnyik/Bios Photo/East NewsEast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

W niedzielę po jednym z osiedli w Liptowskim Mikulaszu pędził niedźwiedź. Krótki film z udziałem zwierzęcia nagrali mieszkańcy. Na nagraniu słychać wołanie "uciekajcie, niedźwiedź idzie".

Według ostatnich doniesień w wyniku niespodziewanego spotkania z drapieżnikiem zostało poszkodowanych pięć osób. Teraz funkcjonariusze "polują" na niedźwiedzia, być może efektem będzie zastrzelenie zwierzęcia.

Niedźwiedź na osiedlu w Liptowskim Mikulaszu

Zanim służby podjęły interwencję, zwierzę zanurkowało w Wagu i odpłynęło w stronę lasu. Miasto leży przy prawym brzegu rzeki Wag oraz wschodnim brzegu Jeziora Liptowskiego (Liptovská Mara).

Według burmistrza Liptowskiego Mikulasza Jana Blachacza w okolicy coraz częściej dochodzi do bliskich spotkań dzikich zwierząt z człowiekiem. Z tego względu samorządowiec zapowiedział podjęcie radykalnych środków. Mogą być one związane z odstrzeleniem "agresywnego" niedźwiedzia. Włodarze gminy apelują do mieszkańców, aby ci nie wychodzili z domów o świcie i nocą.

Liptowski Mikulasz jest położony blisko Tatr Niżnych, Zachodnich i Gór Choczańskich. Zaledwie kilka kilometrów od miasta znajdują się liczne lasy i stoki.

Kobieta uciekała przed niedźwiedziem. Nie przeżyła upadku

Dzień wcześniej, czyli w sobotę, Horská záchranná služba otrzymała informację o wypadku, do jakiego doszło w okolicach szczytu Siná w Tatrach Niżnych (na szczyt spod Demianowskiej  Jaskini Wolności prowadzi żółty szlak). Spotkania z niedźwiedziem nie przeżyła Białorusinka, która, jak wynika z doniesień, uciekała razem z mężem przed drapieżnikiem i spadła z urwiska.

Mężczyzna przeżył i po odnalezieniu przez ratowników otrzymał pomoc. W okolicach szczytu Siná znajdują się liczne jaskinie i jamy, a teren jest objęty ochroną. Obowiązuje zakaz poruszania się po tym obszarze przed świtem i po zmierzchu.

Podczas prowadzonej akcji ratunkowej niedźwiedź znajdował się w pobliżu, dlatego zdecydowano o oddaniu strzału ostrzegawczego. Sprawę śmierci kobiety wyjaśniać będzie policja i prokuratura. Na razie nie pojawiły się żadne zdjęcie i nagrania dokumentujące to zdarzenie.

Szacuje się, że populacja słowackich niedźwiedzi liczy ok. 1300 osobników.

Zostawiamy jedzenie

Leśnicy i przyrodnicy ostrzegają, że odpowiedzialność za obecność dzikich zwierząt blisko ludzi spoczywa też na barkach mieszkańców okolicznych wiosek i turystów odwiedzających góry. Zostawianie resztek jedzenia w miejscach odpoczynku czy na parkingach może wabić niedźwiedzie, które buszują w koszach na śmieci, a nawet przydomowych śmietnikach. W tym drugim wypadku niedźwiedzia zwabi zwłaszcza zapach padliny, dlatego konieczne jest zabezpieczenie tych odpadów.

- Niedźwiedzie nie są zwierzętami konfliktowymi. Ogromna większość ich ataków na człowieka jest bezpośrednio lub pośrednio spowodowana naszym zachowaniem - mówi w rozmowie z Zieloną Interią Łukasz Synowiecki z Inicjatywy Dzikie Karpaty.

- Mówiąc o bezpośredniej przyczynie, mam na myśli sytuację, kiedy niechcący np. zbyt cicho przemieszczając się po lesie znajdziemy się zbyt blisko zwierzęcia i poczuje się ono zagrożone. Dochodzą tu także sytuacje skrajnej nieodpowiedzialności, kiedy np. turyści karmią napotkanego niedźwiedzia lub podchodzą blisko, żeby zrobić mu zdjęcie - mówi Łukasz Synowiecki z Inicjatywy Dzikie Karpaty.

Wyrąb lasu i problemy systemowe

Obecność dzikich zwierząt w pobliżu gospodarstw domowych - zarówno w miastach, jak i na wsiach, już nie dziwi, ale kiedy blisko człowieka pojawia się większy drapieżnik, sytuacja się komplikuje.

Należy wiedzieć, że zapach człowieka wywołuje w wilku czy niedźwiedziu niechęć, dlatego bliskie spotkania z drapieżnikiem musi być czymś spowodowane. Pomimo tego że zwierzęta od nas stronią, może zdarzyć się, że przetniemy szlak niedźwiedzia.

Według Łukasza Synowieckiego wkraczanie ludzi na tereny zamieszkiwane przez niedźwiedzie, czy wycinka starych lasów to problemy systemowe, które pośrednio zwiększają częstotliwość spotkań drapieżników z ludźmi. Działacz dodaje, że problem jest widoczny również w Polsce.

- Gdyby zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami w obszarze występowania niedźwiedzi były tworzone strefy ochronne z zakazem wstępu ograniczyłoby, to niebezpieczne sytuacje kiedy nieświadomi turyści bądź zbieracze leśnego runa wchodzą na teren zasiedlony przez niedźwiedzia - mówi działacz i nadmienia, że Instytut Ochrony Środowiska Polskiej Akademii Nauk przygotował strategię ochrony niedźwiedzia i szczegółowe wytyczne jak zapobiegać niebezpiecznych dla obu stron spotkań.

- Dokument trafił do Ministerstwa Środowiska i niestety nie został wdrożony, tylko od lat leży w ministerialnej "szufladzie" - podsumowuje Łukasz Synowiecki.

"Wydarzenia": Zwierzęta płacą swoim zdrowiem i życiem. Powodem wyrzucany do lasu spleśniały chlebPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas