USA: Pierwszy zgon człowieka na wściekliznę od blisko 70 lat
Amerykanin ze stanu Illinois zmarł na wściekliznę po tym, jak w swojej sypialni znalazł nietoperza, który go zaraził. To pierwszy taki przypadek od 1954 r. - informuje CNN.
Mężczyzna obudził się i zauważył, że na jego szyi siedzi nietoperz. Po przebadaniu zwierzęcia okazało się, że ma ono wściekliznę. Co ważne, zdaniem Departamentu Zdrowia Publicznego stanu Illinois mężczyzna miał odmówić leczenia.
Wraz z upływem czasu zaczął odczuwać ból szyi oraz głowy. Mężczyzna tracił także czucie w palcach, a także nie kontrolował ruchu swoich ramion. Pojawiły się również problemy z komunikowaniem się.
Amerykańskie Centra Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) potwierdziły, że mężczyzna był zakażony wścieklizną. W domu, którym mieszkał, było siedlisko nietoperzy. - Śmiertelność z powodu wścieklizny jest najwyższa wśród wszystkich chorób. Jednak można wściekliznę leczyć i uratować życie, jeśli zareagujemy natychmiast po kontakcie z zakażonym zwierzęciem - powiedziała dyrektor stanowej instytucji, zajmującej się zdrowiem, dr Ngozi Ezike.
CDC informuje, że wścieklizną można zakazić się poprzez bezpośrednio kontakt ze zwierzęciem, na przykład poprzez ślinę. Wirus, atakując centralny system nerwowy, doprowadza do choroby mózgu. Jeżeli nie podejmie się odpowiedniego leczenia, choroba może skutkować śmiercią. U ludzi w Stanach Zjednoczonych wścieklizna jest rzadka. Co roku 60 tys. Amerykanów jest szczepionych po tym, jak miało kontakt z zakażonym stworzeniem.
Jeżeli natkniemy się w naszym domu na nietoperza, nie powinniśmy go wypuszczać, póki nie zostanie złapany. Jego ugryzienie można bowiem przeoczyć, ponieważ ssak ma małe ząbki, a ślady jakie pozostawia, są mikroskopijne.
Większość zakażeń wścieklizną w Stanach Zjednoczonych jest właśnie od nietoperzy. Według raportu CDC z 2019 r., na dziesięć przypadków zakażeń wścieklizną, siedem pochodziło od tych ssaków.