Specjaliści od brudnej roboty zagrożeni
To niewidzialni bohaterowie, bo bez nich utonęlibyśmy w odchodach. Chrząszczy od brudnej roboty jest jednak coraz mniej, bo szkodzi im dieta tych, których nieczystości rozkładają.

Pracę zaczynają wczesną wiosną, a kończą późną jesienią. Gdyby nie koprofagi, tonęlibyśmy w nieczystościach. - One składają w odchodach jaja, ich larwy zwiększają tempo rozkładu - wyjaśnia dr Tomasz Mokrzycki, entomolog z SGGW w Warszawie.
Entomolodzy, czyli naukowcy zajmujący się badaniem owadów, obserwują od pewnego czasu niepokojącą tendencję. Populacje chrząszczy "od brudnej roboty" bardzo szybko się kurczą. Owadom najpewniej nie sprzyja naszpikowana chemią dieta tych, których odchody rozkładają. - Zmiana żywienia zwierząt gospodarskich także psów nastąpiła zbyt szybko, by mogły się dostosować - mówi dr Mokrzycki.
Dr Mokrzycki, który od lat bada chrząszcze koprofagiczne, jest przekonany, że zmiana diety zwierząt doprowadzi do załamania się populacji tych pożytecznych czyścicieli.- Im żyje się coraz gorzej. W wielu miejscach ginie wypas, a zwierzęta gospodarskie coraz częściej trzymane są w oborach - twierdzi naukowiec.
Pracę koprofagów najlepiej widać na obrzeżach miast. Naturalne nieczystości to dla nich prawdziwe eldorado. - Dla nich to okazja na darmowy posiłek, założenie rodziny, czyli złożenie jaj - mówi dr Mokrzycki.
Entomolodzy, by sprawdzić, z jakimi gatunkami chrząszczy mają do czynienia, stosują specjalne urządzenie do ich pobierania - to ręczny zasysacz na powietrze, dzięki któremu zebrane owady można policzyć.
Obecność koprofagów daje nam gwarancję, że ekosystem wciąż działa. Gdy ich zabraknie, będziemy mieli poważny problem.
Marcin Szumowski, Polsat News
