Ponad 150 tys. ludzi ewakuowano, bo słonie wracają do domu
Los stada przemieszczającego się po Chinach do miesięcy śledzi cały świat. Teraz ponad 150 tys. ludzi ewakuowano z możliwej trasy migrujących zwierząt.
Ludzi tymczasowo usunięto obawiając się o konflikt, do jakiego mogłoby dojść z 14 azjatyckimi słoniami - podały władze chińskiej prowincji Junnan. Do obserwowania przemarszu zwierząt skierowano 25 tys. policjantów, którzy używają m.in. pojazdów terenowych i dronów.
Znajdujące się pod ochroną słonie z niewiadomych przyczyn opuściły rezerwat 17 miesięcy temu. Od tego czasu przebyły niezwykłą podróż na trasie pół tysiąca kilometrów, wędrując przez pola, wsie i miasteczka. Udało im się zniszczyć kilka budynków i zjeść bądź zadeptać uprawy warte łącznie kilka milionów dolarów.
Chińskie władze zdecydowały się na czasowe przemieszczenie tysięcy ludzi, którzy podczas przemarszu słoni gotowi byli bronić swych plonów i domów. To mogłoby - jak wyjaśniali przedstawiciele prowincji Junnan - zagrozić zwierzętom.W czerwcu słonie dotarły do obrzeży stolicy prowincji Kunming. Próbowano je odpędzić, ale długo wysiłki kończyły się na niczym, aż niespodziewanie stado zawróciło i zaczęło marsz z powrotem do Rezerwatu Przyrody Mengyangzi.
Wan Yong, który kieruje zespołem monitorującym podróżujące stado, poinformował, że na trasie powrotnej zastosowano elektryczne ogrodzenia i przynęty, by upewnić się, że zwierzęta nie zejdą z właściwej ścieżki.
Agencja Associated Press podała, że w niedzielę wieczorem słonie znajdowały się około 200 km od rezerwatu.
Słoń azjatycki jest gatunkiem zagrożonym. W Chinach żyje zaledwie 300 takich zwierząt.
