Nie będzie wyciągu w uzdrowisku. Burmistrz oburzony ochroną środowiska
Szczawnik to zespół uzdrowiskowo-wypoczynkowy w gminie uzdrowiskowej Muszyna. Miał tu powstać kompleks narciarski, ale krakowski RDOŚ nie wydał zgody na inwestycję, tłumacząc odmowę względami przyrodniczymi i potrzebą ochrony zagrożonego rysia. Burmistrz Muszyny Jan Golba skrytykował decyzję.

W skrócie
- RDOŚ w Krakowie wydała negatywną decyzję środowiskową dotyczącą budowy kompleksu narciarskiego w Szczawniku, powołując się na ochronę siedlisk wilków i rysi oraz korytarza ekologicznego.
- Burmistrz Muszyny Jan Golba skrytykował decyzję jako krzywdzącą dla społeczności lokalnej, podkreślając utraconą szansę na rozwój turystyki i nowe miejsca pracy.
- Według RDOŚ skala inwestycji była zbyt duża, a potencjalne zyski gospodarcze nie rekompensowałyby strat środowiskowych, jednak możliwy byłby kompromis przy zmniejszeniu projektu.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Negatywna decyzja środowiskowa wydana przez Regionalną Dyrekcję Ochrony Środowiska (RDOŚ) w Krakowie ws. inwestycji narciarskiej w Szczawniku (gmina Muszyna) wzbudziła sprzeciw burmistrza Muszyny Jana Golby. Włodarz nazwał decyzję koszmarną, oceniając, że "absurd ochrony przyrody działa przeciwko ludziom".
Nie będzie kolejnego wyciągu narciarskiego. Burmistrz oburzony
Szczawnik to wieś w Polsce położona w województwie małopolskim, w powiecie nowosądeckim. Nazwa wywodzi się od źródeł wody mineralnej, kwaśnych szczaw. Muszyna znajdująca się w sąsiedztwie posiada status miejscowości uzdrowiskowej z licznymi odwiertami i rozlewniami wód mineralnych. Miasto jest położone na wysokości około 450 m n.p.m. w malowniczej dolinie rzeki Poprad. Przez cały rok region jest odwiedzany przez turystów, w tym narciarzy.

Na terenie Szczawnika, a konkretnie na obszarze należących do Polskich Kolei Linowych (PKL), miał powstać kolejny kompleks narciarski. Zezwala na to miejscowy plan zagospodarowania, ale krakowski RDOŚ nie zgodził się na jego budowę.
Decyzja została podjęta na podstawie rocznej inwentaryzacji przyrodniczej, z której wynika, że teren inwestycji jest ważnym siedliskiem rysia i wilka oraz korytarzem migracyjnym dla dużych drapieżników. Odnotowano m.in. obecność samicy rysia z młodymi i 45 śladów drapieżników.
"Jak to mamy rozumieć?" - stwierdził w rozmowie z PAP burmistrz Muszyny Jan Golba. "Jeśli państwo rezygnuje z inwestycji za ponad 100 mln zł w regionie, który żyje wyłącznie z lecznictwa i turystyki, to oznacza, że stać nas na luksus stagnacji. To koszmarna decyzja" - ocenił burmistrz Golba.
Samorządowiec uważa, że inwestycja byłaby dobra dla mieszkańców regionu, bo przy budowie i obsłudze kompleksu potrzebni są pracownicy. "Stacja narciarska to nie tylko wyciągi - to praca, usługi, nadzieja na przyszłość" - zaznaczył Golba, dodając, że RDOŚ tworzy otuliny rezerwatów tam, gdzie już są budynki, a inwestorzy, w tym hotelarze, nie mogą nic zrobić.
Z kolei zdaniem RDOŚ skala i zakres inwestycji oznaczałyby utratę siedlisk i stworzenie fizycznej bariery w korytarzu ekologicznym. Miałoby to znacząco negatywny wpływ na obszar Natura 2000 - wyjaśnił RDOŚ.
Natura 2000 to europejski program sieci obszarów objętych ochroną przyrody. Celem ustanawiania takich siedlisk jest ich ochrona czynna i wsparcie gatunków, które uważane są za cenne i zagrożone w skali całej Europy. A ryś i wilk do takich zwierząt należą.
Ochrona rysia ważniejsza niż kolejny wyciąg
RDOŚ zaznacza ponadto, że w analizie uwzględniono także argumenty gospodarcze, o których wspominał burmistrz. "Korzyści, jakie mogłaby przynieść planowana inwestycja w zaproponowanym zakresie i skali są nieporównywalne do strat, jakie w wyniku jej realizacji poniesie środowisko przyrodnicze" - podsumowała RDOŚ.
Należy pamiętać, że w interesie publicznym jest nie tylko realizacja inwestycji, ale także ochrona przyrody, która jest dobrem wspólnym. Rozwój infrastruktury turystycznej, jak każda inwestycja, powinien być zrównoważony i uwzględniać istniejące już w obrębie obszarów chronionych zagospodarowanie turystyczne
Dyrekcja przekazała PAP, że ewentualne zmniejszenie skali inwestycji mogłoby otworzyć drogę do dalszych rozmów. Inwestor jednak takiego wariantu nie zaproponował.
Burmistrz Golba, który jest zarazem prezesem Stowarzyszenia Gmin Uzdrowiskowych, nie kryje rozczarowania. "Wilki mamy już wszędzie. Nie mamy przemysłu, nie mamy deweloperów. Mamy tylko turystykę. I nie możemy z niej korzystać, bo reżim ochrony środowiska nas blokuje" - podsumował sprawę.