Kasztanowce w Warszawie zagrożone. To wina upartego szkodnika
Oprac.: Jakub Wojajczyk
Przetrwały bombardowania i rozbiórkę budynków redakcji Kuriera Warszawskiego, Domu Mikołaja Pszennego oraz Państwowego Męskiego Seminarium Nauczycielskiego. Dziś na skwerze im. ks. Jana Twardowskiego w Warszawie nadal rosną te same dwa kasztanowce, tylko zagrożenia, jakie na nie czyhają są już inne. Materiał Katarzyny Cyzman.
Wykluwają się z jaj złożonych na powierzchni liści, by następnie wyjadać ich miękisz. Są małych rozmiarów, ale mogłyby być znacznie większe. Mowa o szrotówku kasztanowcowiaczku, który jest zagrożeniem dla starych warszawskich drzew.
Kasztanowce stały się bardziej podatne na choroby, bo nikt nie zadbał o ich zabezpieczenie. Teraz muszą poradzić sobie ze szkodnikami.
Obecnie metod zwalczania szrotówka kasztanowcowiaczka jest kilka. Stosuje się przede wszystkim opryski, lepy i pułapki feromonowe. Jednak najbardziej trafnym pomysłem okazały się kosze selektywne.
Wycofano się jedynie z tak zwanego szczepienia drzew, które polegało na robieniu nawiertów i wstrzykiwaniu preparatów leczniczych do ich pni. "Kasztanowiec jest drzewem, które bardzo źle znosi kaleczenie, a tym bardziej robienie dziur i niestety to przyniosło efekt odwrotny" - mówi Waldemar Kowalczuk, dendrolog w rozmowie z programem "Czysta Polska" Polsat News.