​Jak rozmnażały się dinozaury? Seks w dolnej kredzie

Jak wyglądał seks dinozaurów? Nie mamy pojęcia i jest to jedna z największych zagadek paleontologii. Naukowcy mają zaskakująco mało informacji o rozmnażaniu się tych ogromnych zwierząt, choć nasza wiedza ostatnio nieco się pogłębiła.

Naukowcom ze skamieniałości udało się rozszyfrować, jak mogły wyglądać gody dinozaurów
Naukowcom ze skamieniałości udało się rozszyfrować, jak mogły wyglądać gody dinozaurów123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Epoka dinozaurów trwała 165 mln lat. W tym czasie w toku ewolucji pradawne stworzenia wykształciły przeróżne formy, takie jak ważący 77 ton Argentinosaurus czy osiągający 18 m wysokości Brachioposeidon. Biorąc pod uwagę czas, przez który kwitło na Ziemi dinozaurze życie, radziły sobie doskonale, choć te rozmiary musiały powodować pewne techniczne trudności. Mówiąc wprost, naukowcy nie wiedzą dokładnie, w jaki sposób dinozaury się rozmnażały. A przy takich wielkościach, i przy wszystkich kolcach, rogach i pancernych płytach, w które były wyposażone, musiało to być nie lada wyzwanie.

Najlepiej byłoby oczywiście przyłapać dinozaury in flagranti. To niestety bardzo mało prawdopodobne. Trudno oczekiwać, by zwierzęta zginęły, a następnie zostały szybko pogrzebane i zachowane dokładnie w takim momencie. Pośród setek tysięcy znanych skamieniałości jest tylko jedna, przedstawiająca najprawdopodobniej zwierzęta podczas stosunku. To dwa żółwie sprzed 47 mln lat złączone genitaliami.

Z braku bezpośrednich dowodów, paleontolodzy muszą odtwarzać zachowania zwierząt z rozmaitych poszlak. Ale i tu napotykają na kilka zasadniczych barier.

A to jest samiec, czy samica?

Najważniejszą z nich jest to, że w zasadzie nie mamy pojęcia, które ze zwierząt były samcami, a które samicami. U wielu gatunków obie płcie wyraźnie różnią się między sobą, ale wszystkie zdobiące samców czy samice grzywy, wachlarze czy barwne upierzenie słabo zachowują się w zapisie kopalnym. Po milionach lat pozostają jedynie zwykle rozdrobnione kości, a na ich podstawie trudno określić płeć zwierzęcia. - Nie możemy z pewnością powiedzieć, że ten T. rex jest samcem, a tamten samicą. To przykre, bo paleontologia jest fascynująca - mówił CNN paleontolog Dean Lomax z Uniwersytetu w Manchester.

Kilka ostatnich odkryć zmienia nieco ten obraz. W ciągu ostatnich dziesięcioleci, naukowcy zaczęli znajdować skamieniałości dinozaurów z zachowanymi śladami upierzenia. Wiele gatunków, tak jak ich ptasi potomkowie, posiadało bowiem mniej czy bardziej rozwinięte upierzenie, które zapewne z jednej strony służyło ich termoregulacji, ale z drugiej mogło być sygnałem dla potencjalnych partnerów. Właśnie takim sygnałem mógł pochwalić się 120 mln lat temu konfuciuzornis. Na chińskim stanowisku paleontologicznym Yixian naukowcy odkryli kilkaset kompletnych szkieletów tych zwierząt. I zauważyli coś niezwykłego.

Niektóre ze skamieniałości miały długie, przypominające wstążki pióra ogonowe, które stanowiły nawet połowę długości ich ciała. Inne takiego upierzenia nie miały. Naukowcom udało się odnaleźć mocny dowód na to, że tymi pozbawionymi ozdób zwierzętami były samice. Badacze znaleźli bowiem dowody na istnienie wyłącznie u nieposiadających długich ogonów konfuciuzornisów kości rdzeniowej - bogatej w wapń tkanki obecnej przez krótki czas u aktywnej reprodukcyjnie samicy ptaka, co wykorzystywane jest do wytwarzania skorupek jaj.

Skamieniałość konfuciuzornisa
Skamieniałość konfuciuzornisaWikimedia

Pióra i materiał na jajka

Co więcej, paleontolodzy zdołali odzyskać ze skamieniałości innych opierzonych dinozaurów ślady barwników wskazujących, że dinozaury wcale nie były szarozielonymi, nudnymi jaszczurami, a zamiast tego były bardzo jaskrawie ubarwione. Nie mamy jednak jeszcze pojęcia, czy jaskrawość ubarwienia także była, jak u wielu ptaków, cechą rozróżniającą płcie. Podobną rolę wyznacznika statusu i magnesu na płeć przeciwną mogły odgrywać potężne kryzy na głowach opancerzonych Protoceratopsów i Triceratopsów.

Skamieniałości dają nam także pewne wyobrażenie o tym, jak przebiegały zaloty. Latające dinozaury, tak jak ptaki, budowały gniazda. To w przypadku wielu gatunków współczesnych ptaków zadanie samca, a konkurujący o samicę rywale często starają się demonstrować swój konstruktorski kunszt.

Samce niektórych gatunków gniazdujących na ziemi ptaków pokazują, jak dobrymi budowniczymi gniazd są poprzez drapanie ziemi podczas zrytualizowanych pokazów podobnych do tokowiska głuszców. Samce, zwykle w większych grupach, tańczą, walczą, drapią ziemię i starają się przyciągnąć uwagę samic. Niesamowite znalezisko pozostawione w liczących 100 mln lat skałach piaskowca Dakota w zachodnim Kolorado może być pozostałością bardzo podobnego rytuału dinozaurów. W jednym miejscu odkryto ponad 60 wyraźnych zadrapań, które mogą być pozostałością po właśnie takim pradawnym tokowisku.

- To znalezisko ma znaczące implikacje" - powiedział CNN Martin Lockley, emerytowany profesor geologii na University of Colorado. -Jest to fizyczny dowód prehistorycznej gry wstępnej, która jest bardzo podobna do gry wstępnej dzisiejszych ptaków. Współcześnie takie zaloty odbywają się zwykle w pobliżu ostatecznych miejsc lęgowych. Tak więc dowody w postaci śladów drapania stanowią wskazówkę, że dinozaury mogły się tutaj gromadzić miliony lat temu, by się rozmnażać, a następnie gniazdować w pobliżu".

Pocałunek dinozaura

Jeżeli gra wstępna dinozaurów była podobna do tej u ptaków, to tak samo mógł wyglądać ich stosunki. Większość ssaków ma oddzielne narządy do rozmnażania się i funkcji fizjologicznych. W przypadku ptaków i gadów występuje jeden otwór, czyli kloaka.

Międzynarodowy zespół naukowców ogłosił w tym roku w czasopiśmie "Current Biology", że u Psitakozaura, dinozaura wielkości labradora, odnaleziono właśnie kloakę. Jeżeli występowała ona u innych prehistorycznych zwierząt, to paleontolodzy podejrzewają, że mogły się one rozmnażać tak, jak ptaki, czyli za pomocą "pocałunku kloakalnego". Podczas spółkowania, zwierzęta miałyby przykładać swoje kloaki do siebie, co doprowadzałoby do zapłodnienia.

Jednak według paleontologa Jakoba Vinthera z Uniwersytetu Bristolu, kloaka Psittakozaura nie przypomina budową tej znanej u większości ptaków, a jest bardziej podobna do kloaki krokodyli. I tu pojawia się haczyk, bo krokodyle, podobnie jak kaczki czy strusie, mają penisy. Czy to oznacza, że taki element anatomii był powszechny wśród dinozaurów? Czy organizmy zwierząt o wielkości 9-metrowego budynku mogłyby dostarczać krew do takiego organu?

Seks dinozaurów jest nadal wielką niewiadomą naukowców. Wszelkie wątpliwości rozwiałby idealnie zachowany osobnik. Takiego jak jeszcze nie znaleziono. Możemy jednak podejrzewać, że prehistoryczne zwierzęta - przynajmniej te największe - rozmnażały się w pewnym sensie tak, jak jeże: przede wszystkim ostrożnie.

Źródło: CNN, BBC Earth, Smithsonian Magazine

Coroczny problem na polskich plażachINTERIA.PL
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas