Dzień Praw Zwierząt. Czy mamy co świętować?
24 lata temu, po długiej kampanii społecznej, w polskim prawie zalazł się przepis mówiący o tym, że "zwierzę nie jest rzeczą". W rocznicę tego wydarzenia ustanowiono Dzień Praw Zwierząt. - Dużo pozostało jeszcze do zrobienia - mówi nam Jacek Bożek z Klubu Gaja, który brał udział w pracach nad tym prawem.
Co się zmieniło w Polsce przez 14 lat w kwestii praw zwierząt?
Jacek Bożek, założyciel i prezes Klubu Gaja: Zmiana jest, i to dosyć radykalna, jeżeli chodzi o świadomość obywateli. Natomiast nadal mamy masę rzeczy, z którymi powinniśmy się mierzyć. Teraz już sami obywatele zauważają kiedy zwierzętom ktoś robi krzywdę i to oni interweniują, powiadamiają weterynarzy, media czy organizacje, które chronią zwierzęta.
Jak wygląda dzisiaj ochrona praw zwierząt w Polsce?
Mamy pewne niezałatwione sprawy. Można taki wniosek wyciągnąć, choćby patrząc na to, jak została odebrana tzw. Piątka Kaczyńskiego. Kolejne sprawy to m.in. cyrki z dzikimi zwierzętami. Są miasta, które wprowadziły dla nich zakaz wjazdu, natomiast nie zarządzono tego na poziomie krajowym.
Polepszyło się za to w kwestii wyroków za znęcanie się nad zwierzętami. Choć jako Klub Gaja szkoliliśmy zarówno funkcjonariuszy Policji jak i Straży Miejskiej, tak jeszcze jest dużo do zrobienia w kwestii sprzedaży żywych karpi. Interwencje są, ale chcielibyśmy, żeby prawo było w pełni egzekwowane. To nie jest jeszcze coś, z czego możemy być zadowoleni, natomiast zmiany już widać.
Czego brakuje?
Myślę, że bardzo często zwracamy uwagę na psy, koty, czy inne zwierzęta, które mamy w domu. Myślimy o nich jako o naszych bliskich, jako o przyjaciołach. Nie zwracamy natomiast nadal uwagi na zwierzęta hodowlane, na to co się dzieje m.in. w ubojniach czy transportach żywych zwierząt, które są przeznaczane na mięso. To nas mniej interesuje.
Z drugiej strony, jest duża zmiana jeżeli chodzi o zwierzęta dzikie. Ludzie zauważyli, że je także należy otaczać ochroną. Inaczej wygląda sytuacja zwierząt, które nie są "charyzmatyczne". Charyzmę mają np. wilk, ryś lub pszczoła. Zwierzęta niecharyzmatyczne, np. ryby czy różne owady, dzięki którym egzystujemy, tracą przez nas przestrzeń do życia. Mówimy o pszczołach, a nie wspominamy o innych zapylaczach. Zabieramy im ich domy, nie myśląc o tym, jakie to będzie miało konsekwencje.
Czy jest coś, co wymaga natychmiastowej zmiany?
Moim zdaniem są trzy sprawy. Pierwsza to zwierzęta futerkowe. Jest to kompletny przeżytek w Europie i na świecie, aczkolwiek kupiec zawsze się znajdzie. Z drugiej strony, dlaczego my musimy się tym w Polsce zajmować? To zupełne nieporozumienie. Druga kwestia to psy na łańcuchach. To duży problem, bo cały czas zwierzęta są trzymane na uwięzi, zwłaszcza na wsiach. Trzecią rzeczą jest to, czym od lat zajmuje się Klub Gaja. Karpie nadal są sprzedawane w dramatycznych warunkach. W porównaniu z poprzednimi latami jest lepiej, aczkolwiek to cały czas się dzieje.