Aktywistki wykradły trzy owce z królewskiej posiadłości w Anglii
Aktywistki broniące praw zwierząt wykradły z królewskiej posiadłości Sandringham we wschodniej Anglii trzy młode owce. Kobiety następnego ranka oddały się w ręce policji.
Do kradzieży, która była formą protestu przeciwko wykorzystywaniu zwierząt, doszło w środę wieczorem w hrabstwie Norfolk.
Trzy aktywistki z organizacji Animal Rising: 23-letnia Sarah Foy, 23-letnia Rosa Sharkley i 33-letnia Rose Patterson wykradły z posiadłości Sandringham trzy młode owce o imionach Sammy, Sunny i Sooty. Jak twierdzą, przeniosły zwierzęta w "bezpieczne miejsce, z dala od zagrożeń związanych z hodowlą".
W czwartek rano aktywistki same zgłosiły się na policję. W drodze na komisariat w Windsorze trzymały transparenty z napisami "Uratowałam owce króla" oraz "Oto sposób, w jaki kochamy zwierzęta". Kobiety zostały aresztowane.
Nie wiadomo, gdzie przetrzymywane są owce. Aktywistki zapewniają, że nie dzieje im się krzywda. Nie zostały jednak zwrócone do gospodarstwa, z którego je skradziono. "Są bezpieczne i znajdują się pod opieką ekspertów, którzy o nie dbają i pozwolą im żyć szczęśliwie".
Aktywiści i aktywistki z Animal Rising argumentują, że przez kradzież owiec z królewskiej posiadłości chcieli kontynuować dyskusję na temat "naszych zepsutych relacji ze zwierzętami".