Polityka Energetyczna Polski 2040, czyli węgiel, gaz i atom

W Sejmie trwa debata na temat Krajowego Planu Odbudowy, w który powinna być wpisana nasza narodowa strategia energetyczna.

article cover
123RF/PICSEL
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

W Sejmie uwagę na to zwróciła przewodnicząca Partii Zieloni Małgorzata Tracz. 10 marca rząd opublikował Politykę Energetyczną Polski do 2040 r. (PEP2040) To od dawna oczekiwany dokument, który wskazuje, jak ma zmieniać się nasza energetyka. Dokument zakłada m.in.że wraz z odchodzeniem od węgla, zanim przejdziemy na źródła odnawialne i energię jądrową, kluczowy stanie się gaz. 

W rozmowie z Zieloną Interią Tracz przekonuje, że rząd w swojej strategii ignoruje odnawialne źródła energii. - Ochrona klimatu w KPO jest oparta na Polityce Energetycznej Polski. Ten dokument jasno pokazuje, że dalej chcemy trwać przy paliwach kopalnych. W planie nie ma nacisku na energie odnawialne, poza morskimi elektrowniami wiatrowymi. To pewne zagrożenie. Jeżeli dokument, który wyślemy Komisji Europejskiej do końca kwietnia, nie będzie zgodny z celem klimatycznym Unii, to KE nie zaakceptuje Krajowego Planu Odbudowy. Potem nie będzie czasu na negocjacje.

Zdaniem przewodniczącej Zielonych, gaz jako paliwo przejściowe nie jest dobrym pomysłem. Zwłaszcza, że jest to przeciwne polityce klimatycznej Unii. - Mam wrażenie, że w rządzie dalej panuje przekonanie, że Polska nadal stoi paliwami kopalnymi. Nie ma takiej świadomości, że to właśnie OZE jest tą wizją, w którą trzeba inwestować.

Paliwo przejściowe

Według opublikowanej ostatnio analizy przygotowanej przez think tank Ember, nacisk na gaz oraz zbyt powolne odchodzenie w Polsce od węgla może przeszkodzić całej Unii Europejskiej w wypełnieniu celów klimatycznych. - "Polskiemu rządowi ciągle brakuje ambicji w zakresie węgla. To znaczy, że Polska może samodzielnie postawić pod znakiem zapytania unijny cel redukcji emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. do 2030 r." - pisze think tank w swojej analizie.

W zeszłym roku 70 proc. wytworzonego w Polsce prądu pochodziło z węgla. Odnawialne źródła energii stanowiły zaledwie 17 proc. miksu. Z kolei gaz odpowiadał za 10 proc. wytworzonej energii.

PEP2040 zakłada, że Polska w ciągu najbliższej dekady będzie wykorzystywała prawie cztery razy więcej gazu niż obecnie. Autorzy strategii zakładają, że to paliwo przejściowe. Polityka klimatyczna UE docelowo zakłada jednak odejście od wszystkich paliw kopalnych, w tym również z gazu. Według Ember zakładany wzrost zużycia tego surowca byłby u nas największy w całej UE, a Polska stałaby się trzecim trzecim państwem we wspólnocie pod względem produkcji energii z gazu. Jednocześnie, zdaniem Ember, wahania ceny tego surowca mogą podważać stabilność rządowego planu.

Gaz ma zastępować węgiel do czasu, kiedy elektrownie jądrowe nie zaczną wytwarzać wystarczająco dużo energii. W PEP2040 założono, że do 2033 r. uruchomiony będzie pierwszy reaktor atomowy. Zdaniem think tanku, biorąc pod uwagę to, że nie mamy obecnie nawet ustalonej lokalizacji takiej elektrowni, jej powstanie zapewne się opóźni.

OZE a polska strategia

Choć rządowa strategia kładzie nacisk na gaz, to węgiel nadal będzie pełnił ważną rolę w polskiej energetyce, a w 2030 r. wciąż ma być wytwarzana z niego co najmniej połowa krajowej energii. Ember w swojej analizie podkreśla, że plan energetyczny Polski nie skupia się na odnawialnych źródłach energii. Poza morskimi farmami wiatrowymi, nie ma założonych większych planów produkcji prądu z OZE. Problemem ma być m.in. tzw. "ustawa odległościowa", która blokuje rozwój farm wiatrowych w pobliżu zabudowań. W PEP2040 zaznaczono jednak, że prawo może ulec zmianie.

Zdaniem think tanku, przygotowany przez rząd nowy scenariusz nie przewiduje także, aby w latach 2025-2035 do krajowego systemu zostały dołączone nowe farmy słoneczne. "Jest to osobliwe i raczej trudne do zrozumienia podejście, jeśli uwzględni się wysokie hurtowe ceny energii elektrycznej w Polsce oraz wspomniany wcześniej potencjał OZE do rozwiązania tego problemu. Skala tego niedopatrzenia w PEP2040 jest ewidentna po dokonaniu porównania względem prognozy MAE, zgodnie z którą do 2025 r. Polska osiągnie 12,6 GW mocy zainstalowanej z energii słonecznej" - pisze autorka analizy Ember.

Małgorzata Kasprzak wskazuje także na rosnące ceny EU-ETS.  To licencje na emisję gazów cieplarnianych, liczone od tony. Część jest przekazywana przemysłowi za darmo. Za większość trzeba jednak płacić.

W swojej strategii rząd założył dwa scenariusze wzrostu cen opłat za emisję. Think tank pierwszy scenariusz, który zakładał niższe ceny, całkowicie odrzucił. - "Chociaż dokument został przyjęty w 2021 r., dla scenariusza niskich cen EU-ETS nie dokonano aktualizacji ceny emisji dwutlenku węgla za 2020 r." - pisze Ember.

Według scenariusza wysokich cen, na 2020 r. założono 25 euro za tonę dwutlenku węgla. Jednak w momencie publikacji tekstu cena wynosi prawie 43 euro za tonę gazów. W rządowym planie taki poziom cena ETS miała osiągnąć dopiero między 2025 a 2030 r.

Zdaniem Ember oparcie gospodarki na węglu oraz wzrost cen emisji gazów cieplarnianych jest problemem. - "Stawia to Polskę w sytuacji, w której uzależnienie od węgla może wkrótce skończyć się błędnym kołem, w którym subsydiowanie drogiej produkcji tego surowca i elektrowni węglowych pozbawi kraj zasobów niezbędnych do inwestycji w szybką i skuteczną transformację energetyczną." - czytamy w analizie.

Podsumowując raport Ember podkreśla, że oparcie polskiej polityki energetycznej na gazie, nawet jako paliwo przejściowe, może mieć negatywne skutki. - "Pozycja wyjściowa Polski jest bez wątpienia trudna. O ile rząd nie zdecyduje się na kompletny zwrot w zakresie OZE i nie uwolni ich potencjału w celu wyparcia kosztownego wytwarzania energii z węgla, Polska ryzykuje wolne i bolesne odejście od tego paliwa." Problemem są także cele redukcji emisji gazów, które Polska, utrzymując zużycie węgla i zwiększając zużycie gazu, może nie być w stanie wypełnić.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas