Inwazja Rosji na Ukrainę może skomplikować klimatyczne plany Unii Europejskiej

Gwałtownie rosnące ceny energii i kryzys geopolityczny związany z inwazją Rosji na Ukrainę odbijają się na próbach uzgodnienia przez Unię Europejską szeregu surowszych przepisów dotyczących zmian klimatycznych. Wywołuje to obawy, że niektóre z nich mogą zostać opóźnione lub ograniczone.

Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.
Przewodnicząca Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen.Thierry Monasse/REPORTEREast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

W ciągu kilku tygodni po tym, jak w lipcu Komisja Europejska przedstawiła największy na świecie pakiet działań proekologicznych, przez Morze Śródziemne przetoczyły się pożary, a Europę Zachodnią spustoszyły powodzie. Rządy państw od Grecji po Niemcy wzywały do podjęcia pilnych działań w celu przeciwdziałania zmianom klimatu.

Siedem miesięcy później, gdy unijni decydenci negocjują, jak przekształcić te propozycje w wiążące przepisy, kontekst polityczny jest zupełnie inny.

Rachunki Europejczyków za energię gwałtownie rosną. Ceny gazu w ostatni czwartek były o 300 proc. wyższe niż w lipcu, a ich wzrost nastąpił w wyniku inwazji Rosji, głównego dostawcy gazu do Europy, na Ukrainę, co zwiększyło obawy przed szokiem w dostawach energii. Ceny węgla w UE są bliskie rekordowego poziomu. Inflacja w strefie euro jest rekordowo wysoka.

Bruksela reklamuje zieloną transformację Europy jako drogę ucieczki od zależności od rosyjskiej energii i wydatków w wysokości 300 mld euro, które kraje UE przeznaczają co roku na import ropy i gazu. Będzie to wymagało ogromnych inwestycji na początku, ale ostatecznie obniży koszty i da przemysłowi europejskiemu przewagę w dziedzinie globalnych technologii ekologicznych.

Bezpośrednie obawy o koszty dominują jednak w negocjacjach na temat propozycji klimatycznych między krajami UE i Parlamentem Europejskim. Przepisy muszą zostać zatwierdzone przez większość w obu tych instytucjach.

Podczas gdy gwałtownie rosnące ceny gazu są główną przyczyną ostatnich podwyżek rachunków za energię, coraz więcej państw - zwłaszcza z biedniejszego wschodu bloku - ostrzega przed sprzeciwem społeczeństwa, jeśli ambitne cele ekologiczne spowodują wzrost kosztów w przyszłości.

"Kiedyś byliśmy dość dużą grupą krajów opowiadających się za bardziej ambitnymi celami. Teraz nie jest nas już zbyt wielu" - powiedział jeden z unijnych dyplomatów.

Rynek handlu emisjami

Propozycje UE zostały opracowane z myślą o osiągnięciu celu, jakim jest ograniczenie emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. do 2030 r. w stosunku do poziomu z 1990 r., dzięki czemu trzecia co do wielkości gospodarka świata wejdzie na ścieżkę, która - jeśli będzie realizowana na całym świecie-pozwoli uniknąć najgorszych skutków globalnego ocieplenia.

Obejmują one wprowadzenie w 2035 r. zakazu sprzedaży nowych samochodów z silnikami benzynowymi i wysokoprężnymi, opodatkowanie zanieczyszczającego paliwa lotniczego oraz cła graniczne na import towarów wysokoemisyjnych.

Szczególnie kontrowersje wywołuje proponowany nowy system handlu emisjami (ETS). Wprowadziłby on koszty emisji dwutlenku węgla w transporcie i budynkach - koszty, które dostawcy paliw mogliby przenieść na konsumentów w postaci wyższych rachunków.

"Jaki będzie koszt i kto go poniesie? Ostrzegamy, że jeśli o tym nie porozmawiamy, stracimy powszechne poparcie dla całego projektu" - powiedział wysoki rangą dyplomata z jednego z krajów UE.

Komisja zaproponowała wykorzystanie przychodów z nowego rynku do ochrony przed podwyżkami gospodarstw domowych o niskich dochodach. Krytycy wciąż jednak ostrzegają przed politycznym sprzeciwem.

Pascal Canfin, przewodniczący Komisji Ochrony Środowiska Parlamentu Europejskiego, powiedział, że propozycja systemu ETS jest tak kontrowersyjna, że może "zamrozić cały pakiet" przepisów klimatycznych.

Według dokumentów, do których dotarła agencja Reutersa, grupy reprezentujące ponad 200 z 705 ustawodawców zgromadzenia unijnego zaproponowały w tym miesiącu poprawki mające na celu zniesienie nowego systemu handlu emisjami.

Gwałtownie rosnące koszty energii są również zagrożeniem dla reformy istniejącego w UE rynku emisji dwutlenku węgla, który zmusza elektrownie i przemysł do kupowania pozwoleń na emisję CO2.

Ceny pozwoleń na emisję CO2 wzrosły w zeszłym roku o 150 proc. i obecnie oscylują wokół 90 euro za tonę - to prawie rekordowy poziom, który zdaniem analityków mógłby zachęcić do stosowania kluczowych ekologicznych technologii przemysłowych, takich jak instalacje do wychwytywania CO2.

Jednak wraz ze wzrostem kosztów CO2 pojawiły się również apele o interwencję w celu złagodzenia gwałtownych wzrostów cen.

Główny negocjator w Parlamencie zaproponował w tym miesiącu przepisy ułatwiające decydentom wprowadzanie większej liczby pozwoleń do systemu ETS w przypadku gwałtownego wzrostu cen. Kraje takie jak Polska, Hiszpania i Rumunia popierają ten pomysł, choć inne kraje ostrzegają przed osłabieniem sygnału cenowego dla inwestycji niskoemisyjnych.

"Jakakolwiek interwencja w zakresie cen jest niepożądana" - powiedział jeden z unijnych dyplomatów.

Wielkie wyzwanie

Parlament Europejski i kraje UE planują do lipca potwierdzić swoje stanowiska w sprawie najważniejszych propozycji, w tym rynku uprawnień do emisji dwutlenku węgla. Komisja wezwała negocjatorów do osiągnięcia porozumienia przed listopadowym szczytem klimatycznym ONZ, co wzmocni dyplomatyczną pozycję UE w przekonywaniu innych krajów do zwiększenia ich ambicji klimatycznych.

Unijni urzędnicy spodziewają się, że niektóre rozmowy przeniosą się na rok 2023. Sporne propozycje mogą zostać przekazane przywódcom państw   członkowskich UE, co podniesie poprzeczkę dla ich akceptacji, ponieważ podejmują oni decyzje jednogłośnie.

Wyzwaniem jest zapewnienie, że ostateczny pakiet nadal będzie realizował prawnie wiążące cele UE w zakresie emisji.

"Wszyscy mówią, że cele są zbyt wysokie i zbyt wiążące. Problem polega na tym, że jeśli dodamy do tego wszystkie te obawy, to nie osiągniemy celu na 2030 r." - powiedziała Lucie Mattera, szefowa brukselskiego biura think tanku E3G.

Zielony prawnik Bas Eickhout powiedział, że jest optymistą, iż niektóre plany można uczynić bardziej ambitnymi, np. propozycje zwiększenia udziału energii odnawialnej i zaostrzenia limitów emisji CO2 dla samochodów.

© 2021 Reuters
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas