Pierwszy dzień bez lodu w Arktyce nadejdzie jeszcze w tej dekadzie
Pierwszy dzień bez lodu na Oceanie Arktycznym może nadejść przed 2030 r. - ostrzegają naukowcy. Uzasadnienie tej tezy można przeczytać w "Nature Communications". Jest jednak pewna szansa, że da się to opóźnić.
Arktyka bez lodu? Już teraz jest go coraz mniej, co ma ogromne konsekwencje dla zmian zachodzących na świecie. Ogłoszony właśnie przez naukowców "dzień bez lodu w Arktyce" nie oznacza, że zniknie on całkowicie i Arktyka rozmarznie.
Dzień bez lodu w Arktyce do końca 2030 r.
W tym kontekście "dzień bez lodu" to moment, gdy na terenie Oceanu Arktycznego zostanie wolny od lodu obszar równy powierzchni miliona kilometrów kwadratowych, albo oczywiście mniejszy.
I to ma nastąpić w ciągu 3-6 lat, a zatem przed końcem tej dekady. Tak uważają klimatologowie z Uniwersytetu Kolorado w Boulder oraz szwedzkiego Uniwersytetu w Göteborgu. Aby sporządzić prognozę, wykorzystali modele komputerowe. Wyniki możemy prześledzić w "Nature Communications".
Modele Arktyki bez lodu morskiego do tej pory skupiały się na średnich miesięcznych warunkach panujących w rejonie bieguna północnego. Tymczasem nowa wizja pokazuje możliwe zmiany w dłuższej perspektywie. To 366 symulacji na bazie 11 różnych modeli klimatycznych pokazujących możliwe zmiany w klimacie Ziemi do 2100 r.
Wynika z nich, że "dzień bez lodu w Arktyce" na pewno nastąpi do końca stulecia, ale najbardziej pesymistyczny model zakłada ten moment w perspektywie zaledwie 3-6 lat. W tej dekadzie.
Wówczas ponad milion kilometrów kwadratowych arktycznego morza zostanie wolne, bez pokrywy lodowej. To będzie miało potężne konsekwencje dla poziomu mórz i życia w Arktyce, chociażby tutejszych fok czy niedźwiedzi polarnych.
Jesienie, zimy i wiosny w Arktyce są bowiem coraz cieplejsze, rozmarza wtedy coraz więcej lodu i coraz mniej wody morskiej wiąże się lodem na czas nocy polarnej.
Dzień bez lodu w Arktyce nadchodzi szybko
"Pierwszy dzień bez lodu na Arktyce nie zmieni niczego dramatycznie" – uspokaja Alexandra Jahn, klimatolożka z Uniwersytetu Kolorado. Nie będzie też wydarzeniem jednorazowym, należy patrzeć na taką sytuację jako na pewien proces.
Jest to jednak proces stały i polega na tym, że Ocean Arktyczny przestaje zamarzać. Staje się oceanem jak inne, co jest efektem globalnego ocieplenia, zwłaszcza emisji gazów cieplarnianych jak dwutlenek węgla czy metan.
Pokrywa lodowa Oceanu Arktycznego topi się w tempie 12,4 proc. rocznie. We wrześniu tego roku zamarzło już tylko nieco ponad 4 mln kilometrów kwadratowych. Nie jest to rekord, ale to jedna z najmniejszych skutych lodem powierzchni tego akwenu w historii.
Do Arktyki nadchodzą temperatury powyżej 0 stopni Celsjusza, a po nocy polarnej wiosna nadchodzi już miesiąc wcześniej niż jeszcze w poprzednim stuleciu.
Jak czytamy, wzrost tempa topienia arktycznego lodu jest ściśle skorelowany ze wzrostem temperatury globalnego ocieplenia. Ustalenia porozumienia paryskiego z 2016 r., które zakłada, że wzrost temperatury na świecie do końca stulecia nie powinien przekroczyć 1,5 stopnia Celsjusza, może powstrzymać ten proces.