Krajobraz po nawałnicy. Europa Zachodnia liczy ofiary i straty
Ponad sto osób zginęło, a wiele wciąż uznaje się za zaginione na skutek powodzi wywołanych przez rekordowe opady w zachodniej Europie. Ulewy sprawiły, że rzeki wystąpiły z brzegów, niszcząc domy i zalewając piwnice.
Cztery osoby zginęły a 70 uznano za zaginione w znanym z produkcji wina regionie Ahrweler w Nadrenii-Palatynacie po tym, jak rzeka Ahr, jeden z dopływów Renu, wylała burząc około sześciu domów. Kolejnych osiem osób zginęło w regionie Euskirchen na południe od Bonn. W Belgii wskutek powodzi dwóch mężczyzn zginęło, a 15-letnia dziewczyna zaginęła po tym, jak porwał ich nurt wezbranej rzeki.
Setki żołnierzy pomaga policji w akcji ratunkowej, wykorzystując czołgi do oczyszczania dróg z pozostałości lawin i powalonych drzew. Wojskowe śmigłowce ratują ludzi uwięzionych na dachach. Jeden z mieszkańców Ahrweiler, z którym rozmawiali dziennikarze telewizji SWR, uciekł z domu o drugiej w nocy po wystosowaniu alarmu powodziowego. - Nigdy nie spotkałem się z taką katastrofą, w której rzeka wylewa aż tak szybko - opowiadał 63-letni mężczyzna.
W Belgii zawaliło się około 10 domów po tym, jak rzeka Vesdre zalała położone na wschodzie kraju miasteczko Pepister. Ewakuowano tysiące ludzi. Deszcz wywołał też poważne zakłócenia w transporcie publicznym. Zawieszono kursowanie szybkich pociągów Thalys łączących Belgię z Niemcami. Zatrzymano ruch statków na Mozie, bo jedna z największych dróg wodnych w Belgii może wylać w każdej chwili. Straty odnotowano także w Holandii, gdzie powódź uszkodziła wiele domów w prowincji Limburg. Władze zdecydowały się na ewakuację kilku domów opieki.
Nagrania wideo z pobliskiego Bad Neuenahr pokazywały samochody i ciężarówki rzucone w poprzek dróg, w tym SUVa zawieszonego na ogrodzeniu. Po cofnięciu się w dziś rano wody, drogi pozostały zablokowane przez wraki i powalone drzewa. - To katastrofa! Mamy zabitych, zaginionych, a wielu ludzi nadal jest w niebezpieczeństwie. Wszystkie nasze służby ratunkowe przez całą dobę działają z narażeniem życia - mówił premier Nadrenii-Palatynatu Malu Dreyer dodając: - Przekazuje wyrazy współczucia ofiarom tej katastrofalnej powodzi.
W dole nurtu Renu, najsilniejsze opady deszczu, jakie kiedykolwiek odnotowano w ciągu doby, doprowadziły do zalania części Kolonii i Hagen. W Leverkusen ewakuowano 400 osób z miejscowego szpitala. W znanym z nadziemnej kolei Wuppertalu miejscowi opisywali, że woda wdarła się do piwnic i spowodowała odcięcie zasilania. - Nawet nie będę zgadywał, jak wielkie będą zniszczenia - mówił Karl-Heinz Sammann, właściciel dyskoteki Kitchen Club.
Premier landu Armin Laschet, kandydat partii konserwatywnej na następcę Angeli Merkel na stanowisku kanclerza Niemiec we wrześniowych wyborach, odwiedził w czwartek Hagen. Zieloni, którzy w sondażach przedwyborczych zajmują drugie miejsce, obwiniają globalne ocieplenie o powodzie. - To skutki katastrofy klimatycznej. Kolejny dzwonek alarmowy, który powinien sprawić, że zdamy sobie sprawę: ona już tu jest - przekonywała w telewizji RTL/NTV przywódczyni Zielonych w Bundestagu Katrin Goering-Eckardt.
Meteorolodzy twierdzą, że deszcze, które nawiedziły ten region w ciągu ostatniej doby są bezprecedensowe. Niemal stacjonarny układ niskiego ciśnienia spowodował ulewy w Niemczech, ale także we Francji, Belgii i Holandii. Wody deszczowe spływające do Renu, na którym częściowo zawieszono ruch statków, wystawią na próbę zabezpieczenia przeciwpowodziowe położonych nad tą rzeką miast, w tym Kolonii i Koblencji, leżącej u zbiegu Renu i Mozeli.
Południowo-zachodnie Niemcy przygotowują się na kolejne ciężkie opady, prognozowane na dziś i jutro przez Niemiecką Służbę Meteorologiczną.