Czy powinniśmy się bać "Lodowca Zagłady"? Może wpłynąć również na Polskę
Magdalena Mateja-Furmanik
Naukowcy podejrzewają, że ogromny lodowiec z Zachodniej Antarktydy mógł wejść w fazę samonapędzającego się rozpadu. Jeśli to prawda, poziom morza podniesie się nawet o trzy metry.
Śpiący kontynent budzi się
Podniesienie się poziomu morza jest jednym z największych zagrożeń wynikających z globalnego ocieplenia. Dużą rolę odgrywają w nim lody Antarktydy. Stopnienie lodów Zachodniej Antarktydy wystarczy do podniesienia poziomu morza o trzy metry.
Trzeba również pamiętać o tym, że jednocześnie topnieją również inne lodowce. Zgodnie z prognozami naukowców, niemal na pewno stracimy lodowce w Afryce i Ameryce Południowej.
W Zachodniej Antarktydzie znajduje się lodowiec Thwaites, nazywany "Lodowcem Zagłady". Jest wielkości Florydy lub połowy Polski, a jego wysokość jest podobna do wysokości sześciopiętrowego budynku. Ponieważ częściowo leży poniżej poziomu morza, woda, która ociepla się przez zmianę klimatu, podmywa go i prowadzi do jego rozpadu. Do tej pory jego rozpad odpowiada za 4 proc. podniesienia się poziomu morza i stanowi największe, pojedyncze źródło dodatkowej wody w oceanie.
Scenariusze podniesienia się poziomu morza
Jeśli lodowiec się rozpadnie, poziom morze podniesie się o pół metra. Jednak jego strategiczne położenie oznacza, że wraz z nim stopnieje cała Zachodnia Antarktyda, co doprowadzi do podniesienia się poziomu morza o trzy metry. Warto jednak podkreślić, że rozpad całej Zachodniej Antarktydy nawet w najgorszym scenariuszu zajmie kilkaset lat.
W przypadku podniesienia się morza o trzy metry pod wodą znajdą się między innymi Miami, południowy Bangladesz, Holandia, miasto nowy Jork. Polska straci Żuławy Wiślane aż po Malbork i Tczew, sporą część Słowińskiego Parku Narodowego, Karwieńskie Błota, Półwysep Helski.
Topnienie lodowca Thwaites
W ciągu roku "Lodowiec Zagłady" traci nawet 75 miliardów ton. To ilość, która wystarczyłaby, aby zalać całą Polskę warstwą 16 centymetrów wody. Jeśli stopnieje w całości, podniesie poziom morza o 65cm. Dla Polski oznacza to utratę dużej części Żuław Wiślanych.
Nadzieje naukowców
Naukowcy uważają, że można spowolnić lub nawet zupełnie zatrzymać topnienie lodowca, chociaż szansa jest nikła. Warunkiem koniecznym jest zmniejszenie ilości gazów cieplarnianych w atmosferze.
Badacze wskazują, że nie mamy wystarczających informacji dotyczących naturalnej ewolucji lodów Antarktydy. Możliwym jest, że cofanie się lodów jest zjawiskiem cyklicznym w przypadku tego rejonu świata. Nie zmienia to faktu, że z perspektywy człowieka to zjawisko jest tragiczne. Wiemy również, że nawet jeśli to zjawisko jest naturalne, to przyspieszamy jego przebieg, emitując gazy cieplarniane.
Nawet jeśli nie uda się zatrzymać topnienia Thwaitesa, jego rozpad będzie trwać kilkaset lat. Nie będzie to zatem proces nagły, lecz stopniowy, do którego będzie się można zaadaptować. Panika jest zatem bezpodstawna. Nie zmienia to faktu, że powinniśmy robić wszystko, by obniżyć ilość gazów cieplarnianych w atmosferze.