To najbardziej pofalowana ścieżka rowerowa w Polsce? Wyrosła pod Warszawą
Nie da się ukryć - infrastruktura rowerowa w Polsce nie słynie ze swojej wybitnej jakości. Z roku na rok przybywa coraz lepszych i ładniejszych ścieżek rowerowych, ale zdarzają się też buble. Jeden z nich opisał użytkownik Twittera. Urzędnicy nie widzą w tym nic złego i tłumaczą, że wszystko jest zgodnie z przepisami.
Karol Kobos opublikował niedawno na Twitterze zdjęcie wyjątkowo pofalowanej ścieżki rowerowej znajdującej się niedaleko Warszawy. Chodzi o odcinek jezdni bocznej przy nowej części drogi S7. "A to jest wybitne osiągnięcie artystów z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych i Autostrad" - napisał internauta.
Dlaczego ścieżka rowerowa wygląda niczym Morze Bałtyckie? Winne są przepisy, które nakazują zadbać o obniżenie drogi dla rowerów gdy przecina ją jakakolwiek działka. Nawet jeśli - jak w tym przypadku - jeszcze nic na niej nie stoi i jest po prostu nieużytkiem.
"Takie są przepisy"
O tym, że takie mamy w Polsce przepisy przypominają osoby komentujące zdjęcie. "Takie są przepisy, że do każdego pola musi być dojazd. Jakby po lewej stronie była jedna działka, a nie dziesiątki, to by to wyglądało inaczej" - pisze jeden z użytkowników.
GDDKiA w komentarzu dla TVN Warszawa podaje jeszcze inny powód. "Różnica wysokości pomiędzy jezdnią a chodnikiem i ścieżką rowerową wynika m.in. ze względów bezpieczeństwa determinujących odseparowanie ruchu samochodowego od pieszych i rowerzystów" - mówi Małgorzata Tarnowska z warszawskiego GDDKiA.
Liczba dojazdów musi się zgadzać
"Liczba zjazdów zlokalizowanych wzdłuż drogi serwisowej wynika z obowiązującego podziału nieruchomości, natomiast zjazdy zostały tak zaprojektowane, aby każdy właściciel działki miał zapewniony dojazd do swojej posesji zgodnie z obowiązującymi przepisami" - dodaje przedstawicielka zarządcy drogi.
Urzędnicy z gminy, na terenie której powstała felerna ścieżka dodają, że w przyszłości na tym obszarze mają działać usługi i przemysł. Wówczas obniżone dojazdy być może się przydadzą.