Smog potiomkinowski. Jak Chińczycy schowali brudny problem przed ważną uroczystością
Chińska Partia Komunistyczna obchodziła w lipcu swoje stulecie. Cieniem na obchodach mógł jednak położyć się gęsty smog spowijający Pekin. Rząd Chin ukrył więc problem, manipulując pogodą.
To miało być jedna z najważniejszych państwowych uroczystości w Chinach. Wielkie urodziny rządzącej krajem Partii Komunistycznej miały być okazją do pokazania siły i nowoczesności aspirującego do statusu globalnego supermocarstwa państwa.
Ale rząd Chin obawiał się, że ceremonia wypadnie blado. Gęste chmury burego smogu nad stolicą nie prezentowałyby się dobrze na propagandowych materiałach. Jeszcze gorzej - pokasłujący mówcy. Chińska armia dostała więc rozkaz: zmasowany atak na zanieczyszczone powietrze.
Według badania Uniwersytetu Tsinghua, którego szczegóły przytacza South China Morning Post, lipiec w Pekinie stał pod znakiem wojny ze smogiem. Nie chodziło jednak o zlikwidowanie jego przyczyn, a o tymczasowe ukrycie problemu.
Pierwszym podjętym przez Partię Komunistyczną krokiem było nakazanie fabrykom spowolnienia produkcji przed wielkim wydarzeniem. To jednak nie pomogło, bo nietypowy układ prądów atmosferycznych sprawił, że zanieczyszczenia wyemitowane wcześniej wciąż wisiały nad miastem i nie było widać żadnych perspektyw na szybką poprawę sytuacji.
Z arsenału wyciągnięto więc broń ostatniej szansy. W niebo nad Pekinem poszybowały rakiety wypełnione jodkiem srebra.
Jodek srebra jest często stosowany do tzw. zasiewania chmur - techniki, która ma na celu wymuszanie opadów. Czasami stosuje się go w regionach, w których panuje susza, czasami, tak jak w Pekinie, do usuwania z powietrza zanieczyszczeń spłukiwanych na ziemię przez deszcz. Cząsteczki jodku działają jak zarodki, wokół których tworzą się krople deszczu, które po osiągnięciu wystarczającej masy spadają na ziemię. Wcześniej do podobnych zastosowań stosowano także suchy lód, sól kuchenna i propan. Problem w tym, że nie ma dobrych badań naukowych potwierdzających, że takie działania faktycznie przyczyniają się w istotnym stopniu do zwiększenia opadów, czy też są tylko pogodowym placebo.
W tym przypadku być może operacja odniosła skutek. Rzeczywiście, wkrótce po odpaleniu rakiet - co według relacji mieszkańców wiązało się z hałasem "przypominającym działania wojenne", w nocy przed rocznicą nad chińską stolicą spadł deszcz. Wskutek tego zanieczyszczenia powietrza cząsteczkami PM 2,5 zmniejszyły się o dwie trzecie, dzięki czemu podczas uroczystości jakość powietrza nad Pekinem wg. standardów WHO uznano za "dobrą".
Kanonada nad Pekinem jest kolejną próbą stosowania przez Chiny podobnych technologii manipulacji opadami. Wg. danych agencji Xinhua, kraj w latach 2012-2017 wydał na eksperymenty z zasiewaniem chmur 1,3 mld dol, a wskutek eksperymentów na Chiny spadło 233,5 dodatkowych kilometrów sześciennych wody. Techniki te zastosowano m.in. do zapobiegania zniszczeniom wskutek gradobicia w prowincji Sinkiang w 2019 r.
Chiny zamierzają rozwijać program manipulacji pogodą. W zeszłym roku rząd ogłosił plan rozszerzenia programu do obszaru 5,5 mln km2. Sztucznie wywołany deszcz ma zwiększyć sumę opadów w samym Pekinie o 15 proc.
Podobne eksperymenty prowadzi także około 50 krajów na całym świecie. Dubaj zamierza wywoływać deszcz na pustyni za pomocą dronów. W USA siedem stanów, w tym Kolorado, Wyoming i Utah próbowały w ten sposób wywołać opady podczas historycznej suszy.