Rosnąca populacja wydr. Nietypowy problem Singapuru

Mateusz Zajega

Mieszkańcy Singapuru muszą zmagać się z dosyć nietypowym problemem, jakim jest rosnąca populacja wydr w tym mieście-państwie. Zwierzęta pojawiają się na kolejnych obszarach, w związku z czym coraz częściej dochodzi do ataków na ludzi. Władze starają się przenosić stworzenia z dala od skupisk ludzi.

article cover
Facebook

Położony w południowo-wschodniej Azji Singapur jest obecnie jednym z najbogatszych państw świata. Nadmiar pieniędzy często pomaga w rozwiązywaniu najróżniejszych problemów, a tak się składa, że wspomniany obszar właśnie mierzy się z dosyć nietypową trudnością.

Otóż w tym mieście-państwie odradza się populacja wydr. Taką sytuację w normalnych okolicznościach z pewnością powinniśmy odbierać pozytywnie, aczkolwiek dla części mieszkańców Singapuru stała się ona prawdziwą udręką.

Wspomniane zwierzęta coraz częściej wdzierają się na prywatne posesje czy atakują ludzi. Widok wydry wyjadającej rybki z twojego stawu o poranku na pewno nie należy do najprzyjemniejszych.

- W Singapurze nie ma miejsca, w którym byłbyś całkowicie odizolowany od wydr - stwierdził N Sivasothi z Uniwersytetu Singapurskiego.

W 2020 roku tamtejsza Rada Parków Narodowych otrzymała 208 zgłoszeń dotyczących incydentów związanych z wydrami. W 2021 roku było ich już 305. Natomiast w samym sierpniu 2022 roku odnotowano ich ponad 300.

Obecnie instytucja pracuje nad przenoszenie zwierząt z osiedli mieszkaniowych na tereny oddalone od skupisk ludzi.

Warto przypomnieć, że nie tak dawno pewien Singapurczyk został zaatakowany podczas spaceru przez grupę 20 wydr. Przerażające spotkanie skończyło się 26 ugryzieniami oraz wizytą w szpitalu.

- Myślałem, że umrę, że mnie zabiją - powiedział 60-latek.

Strach pomyśleć, jak mogła skończyć się rzeczona sytuacja, gdyby nie przyjaciel spacerowicza, który szybko zareagował i odgonił agresywne zwierzęta od już leżącego mężczyzny. 

Bezkrwawe łowy Włodzimierza PuchalskiegoPolsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas