Padł rekord zimna na Ziemi
Satelita badający atmosferę odnotował najniższą temperaturę na Ziemi. Rekord padł na szczycie chmur burzowych na Pacyfiku.

Z badania opublikowanego w czasopiśmie naukowym "Geophysical Research Letters" wynika, że pomiaru najniższej temperatury na Ziemi mógł dokonać amerykański satelita Noaa-20. Mógł, bo wcale nie jest pewne, czy zarejestrowana przez niego temperatura - 111 st. Celsjusza była rzeczywiście najniższą 29 grudnia 2018 r. Satelita mijał bowiem burzę tworzącą się na południe od równika na zachodnim Pacyfiku pół godziny przed tym, jak znalazła się w szczytowym momencie aktywności. Możliwe więc, że kilkanaście czy kilkadziesiąt minut później było jeszcze zimniej.

Potężne burze w tym regionie są dość częste w grudniu i styczniu. W partiach atmosfery, noszącej nazwę troposfery, temperatura powietrza spada wraz z wysokością i może osiągnąć nawet - 90 st. Celsjusza. Na wysokości około 18 km nad powierzchnią Ziemi, na skutek mieszkania się mas ciepłego i wilgotnego powietrza z chłodniejszym i suchszym, powstają komórki burzowe i cyklony. Najzimniej jest zawsze na szczycie takich chmur burzowych. Dzięki monitorowaniu ich, meteorolodzy mogą ostrzegać przed niebezpiecznymi zjawiskami pogodowymi.

Długoterminowe dane wskazują, że takich burz jest coraz więcej. W ciągu ostatnich trzech lat odnotowano ich na świecie tyle, ile w ciągu poprzedzających je 13 lat. To ważne, bo - upraszczając - im zimniejsza burza, tym większe prawdopodobieństwo, że dojdzie do silnych wyładowań atmosferycznych i powodzi.
