asthma: hip-hop ma w swoim DNA rolę komentowania rzeczywistości

- Chciałem powiedzieć tam dosłownie wszystko o tym, co mnie niepokoi i wymaga, moim zdaniem, zabrania głosu. Kryzys klimatyczny na pewno jest taką sprawą - mówi w rozmowie z Zieloną Interią o swojej debiutanckiej płycie "manifest" raper asthma. Artysta rusza właśnie w trasę koncertową, która rozpocznie się 25 lutego w Warszawie.

asthma rusza właśnie w drugą trasę koncertową promującą jego debiutancką płytę "manifest".
asthma rusza właśnie w drugą trasę koncertową promującą jego debiutancką płytę "manifest".materiały prasowe
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Mateusz Czerniak, Zielona Interia: "Tymczasem czas mija, gleba cały syf spija, ten kryzys to nie jedna chwila, brak wody i powietrza powoli zabija" - nawijasz w numerze "centrala". Rap o destrukcji środowiska i klimatu, to nie jest coś szczególnie powszechnego.

asthma: Być może, choć to się powoli zmienia. Ale myślę, że rapowanie o tym, nie jest niczym dziwnym - hip-hop ma w swoim DNA rolę komentowania rzeczywistości. Nie sądzę, żeby fakt, że może dzisiaj nie jest to już tak częste, zmienił naturę tej muzyki i całej związanej z nią kultury.

Być może tobie w podejmowaniu takich tematów pomaga nawiązywanie w warstwie muzycznej do ery tego gatunku, kiedy stanowił on kontrkulturę, bunt wobec zastanego porządku społeczno-politycznego. 

Brzmienie beatów, na których rapuję, rzeczywiście może ułatwiać mi czerpanie z tego buntowniczego charakteru tekstów klasyki lat 90. Z drugiej strony, wydaje mi się, że gdybym nawijał na trapowych beatach te same teksty, to nie straciłyby one na swojej wiarygodności. Może wtedy byłoby to bardziej przystępne dla dzisiejszego słuchacza, ale nie mniej autentyczne. Podejmuję takie tematy, bo żyję nimi na co dzień.

"Manifest" to duże słowo. Ta płyta to kompendium zawierające komentarze na temat wszystkich obaw, które spędzają ci sen z powiek?

Taki właśnie był mój zamiar, bo chcę, żeby ten album wyczerpał u mnie formułę płyty zaangażowanej politycznie. Chciałem powiedzieć tam dosłownie wszystko o tym, co mnie niepokoi i wymaga, moim zdaniem, zabrania głosu. Kryzys klimatyczny na pewno jest taką sprawą.

Skoro "wszystko", to nie będzie "manifestu 2"?

Będzie album, ale inny. Chcę się teraz pobawić muzyką. Nie widzę sensu w powtarzaniu drugi raz tego samego wystąpienia.

Musisz to powiedzieć politykom, którzy debatują o klimacie, bo w większości powtarzają te same puste deklaracje od kilkudziesięciu lat. 

Nie sądzę, żeby posłuchali mojej płyty, ale przynajmniej ja nie chce powielać ich błędu.

Na "manifeście" rapujesz z ogromnym zaangażowaniem o jednym trudnym temacie za drugim. Nie boisz się, że cię to trochę wypali?

To właśnie kolejny powód, przez który nie chcę się powtarzać. Podejmowanie w każdym numerze tak ciężkich tematów było dla mnie niezwykle wyczerpujące emocjonalnie. Bardziej niż spodziewałem się przed nagraniem tej płyty. Przez ostatni rok byłem w strasznych miejscach psychicznie, czułem się jak robot, który przestał żyć życiem codziennym i myślał bardzo katastroficznie. Na szczęście w porę uznałem, że już wystarczy.

A w efekcie słyszysz taką zwrotną informację od części młodego pokolenia, która jest wrażliwa na kwestię kryzysu klimatycznego - "hej, nareszcie ktoś w rapie opowiedział o tym, czego się boję"? 

Przyznam się, że nie myślałem nigdy o tym w perspektywie, że miałbym być kimś, kto będzie reprezentował część pokolenia, która do tej pory nie miała reprezentacji w rapie. Ale oczywiście totalnie zdaję sobie sprawę z tego, że nie tylko mnie te tematy zajmują. Jest wręcz przeciwnie - wydaje mi się, że im młodsze jest pokolenie, tym bardziej kryzys klimatyczny je interesuje, bo automatycznie słyszy o tym problemie od wczesnych lat swojego życia.

Myślisz, że nowy polski hip-hop ma dużo do nadrobienia, jeśli chodzi o takie polityczne zaangażowanie, w stosunku do innych gatunków muzyki albo polskiego kina czy teatru?

Myślę, że rzeczywiście środowisko sceniczne - filmowe, aktorskie, teatralne - jest najbardziej zaangażowane politycznie w naszym kraju i w największym stopniu zabiera głos na temat kryzysu klimatycznego czy uchodźczego.

asthma podczas jednego z koncertów z pierwszej trasy promującej "manifest".
asthma podczas jednego z koncertów z pierwszej trasy promującej "manifest".materiały prasowe

Jednak mam wrażenie, że w rapie też jest tego coraz więcej. Jeśli chodzi o klimat, to może nie ma innych raperów w Polsce, którzy nawijają o tym tak dużo jak ja, ale mimo wszystko zdarzają się pojedyncze utwory czy wersy na ten temat - Quebo rapował przecież w "MATCHA LATTE", że "za oknem modern Holokaust", a donguralesko w "Pięknej katastrofie", że "buldożery po lasach tną wszystko, jak chcą, w moim mieście śmierci tlen się wykrzacza". Zresztą całe albumy tego ostatniego są bogate w takie konteksty.

Z czego twoim zdaniem wynika ten trend?

Z presji społecznej i zmiany pokoleniowej. Gdyby przedstawiciele naszego pokolenia, także jako odbiorcy sztuki, nie mówili o tym, to być może te tematy nie przebijały się w rapie nawet w skromnej wersji. Ale przede wszystkim, gdyby nie rozmowa na ten temat, to pewnie dalej świat nie ruszyłby w ogóle z miejsca, jeśli chodzi o walkę o zatrzymanie zmian klimatu.

Nie obawiasz się, że konsekwentnie podejmując taką trudną i - delikatnie mówiąc - nie bardzo optymistyczną tematykę, sam sobie odbierasz wielu potencjalnych słuchaczy?

Dla mnie sprawa jest prosta - jak się coś czuje i chce się to powiedzieć, to nie powinno się tego cedzić. Oczywiście mógłbym stwierdzić, że coś takiego mi się nie opłaca, jeśli liczyłyby się dla mnie najbardziej "cyferki". YouTube obciął mi potężnie zasięgi mojego teledysku do "asthmatica" i wyłączył w nim monetyzację przez... "treści erotyczne", mimo że w teledysku po prostu aktorzy odwzorowują sceny z różnych dzieł malarskich, które z erotyką nie mają nic wspólnego. Co ciekawe jednocześnie serwis ten nie ma problemu z teledyskami, gdzie tańczą roznegliżowane dziewczyny. Oczywiście nie mówię, że jest w takich treściach coś złego, ale pokazuje to pewną niekonsekwencję.

Natomiast klip do numeru "Shut the f***k up", w którym rapuję o protestach po zaostrzeniu ustawy aborcyjnej w 2020 roku, dostał klasyfikację "od 18 roku życia", bo... widoczne w teledysku banery protestujących zawierają wulgaryzmy.

Mimo to nigdy nie miałem w tych sprawach poczucia, że chcę zrobić krok w tył, więc tym bardziej nie będę robił kroku w tył, jeśli chodzi o treści, o których rapuję.

A myślisz, że najpopularniejsi raperzy w Polsce nie są dzisiaj tak zaangażowani politycznie czy społecznie, bo robią bezpieczny krok w tył, czy może po prostu ich takie sprawy nie obchodzą? Macie, którego co kilka miesięcy obwołuje się głosem pokolenia, daleko jest raczej do rapowania o trosce o środowisko, patrząc na jego współprace komercyjne.

Tak naprawdę to ciężko mi wyrazić zdanie na ten temat, bo nie znam ani Maty, ani innych raperów, którzy robią dzisiaj te największe cyfry, więc nie wiem, co tak naprawdę nimi kieruje. Na pewno część z nich rap traktuje jako produkt, który ma na siebie zarobić i tyle, a inni tonują swój przekaz, bo nie chcą, żeby fani odwrócili się od ich twórczości. Pewnie też sporo z nich po prostu nie zdaje sobie z niektórych rzeczy sprawy, bo w wielu mediach one się nie przebijają - żyjemy od jednej afery do drugiej, a przy kolejnej zapominamy już o tej pierwszej. Ile osób mogło słyszeć o tym, że w poprzednim roku Ameryka PółnocnaTurcja czy Grecja po prostu płonęły?

asthma na scenie.
asthma na scenie.materiały prasowe

Nie chcę natomiast wydawać zbiorowego wyroku w tej kwestii na środowisko popularnych raperów, bo nie chciałbym, żeby ktoś poczuł się przez to personalnie skrzywdzony.

Skoro o tych rzeczach ciężko dowiedzieć się z niektórych mediów, to może rap powinien być tym otwieraczem głów? 

Myślę, że rap ma do tego ogromny potencjał, kiedy właśnie nie stawia się na pierwszym miejscu wcześniej wspomnianych cyferek. Jeśli artyści nie boją się swoją muzyką wywoływać w słuchaczu innych uczuć niż te przyjemne - złości, smutku, czy lęku - to rap może być świetnym narzędziem do budowania świadomości i dialogu.

A ty czego się boisz, co cię wkurza i smuci?

Wkurza mnie i smuci to, że w żaden sposób nie jesteśmy się w stanie dogadać i boję się, że tak będzie dalej. Że po prostu w naszym kraju nie będziemy w stanie funkcjonować jako społeczeństwo. Boje się, że nie będziemy w stanie się porozumieć, a więc podjąć jakichkolwiek działań, żeby naprawiać nasz kraj, czy planetę.

Masz nadzieję, że się to jednak zmieni?

Mam, nie wiem, czy jest racjonalna, ale mam. I to jest właśnie coś, na czym chcę się teraz w swoim życiu skupić.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas