Kluczowy plan UE nagle nie wypalił. W tle Rosja, rolnicy i dezinformacja

Mieliśmy mieć w Europie czystsze powietrze i zdrowsze gleby. Obecnie zmagamy się z degradacją środowiska, zanieczyszczeniami i utratą bioróżnorodności. Aby temu przeciwdziałać, Unia Europejska zdecydowała o przyjęciu historycznego prawa dotyczącego odbudowy przyrody. Choć decyzja miała zapaść w tym tygodniu, prawo zawisło na włosku. Dlaczego? Wpłynęło na to kilka czynników.

Skandaliczne według międzynarodowego grona ekspertów odsunięcie unijnego prawa na rzecz odtwarzania przyrody jest wynikiem wielu składowych. Złożyły się na to protesty rolników, wrzucanie unijnych praw do jednego worka, czy dezinformacja - także ta, płynąca z Rosji i promująca antyunijną politykę
Skandaliczne według międzynarodowego grona ekspertów odsunięcie unijnego prawa na rzecz odtwarzania przyrody jest wynikiem wielu składowych. Złożyły się na to protesty rolników, wrzucanie unijnych praw do jednego worka, czy dezinformacja - także ta, płynąca z Rosji i promująca antyunijną politykę
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Zwiększenie różnorodności biologicznej, zabezpieczenie źródeł wody pitnej, ochrona przed powodziami i suszami, budowa odporności Europy przez zmianami klimatu i niebezpieczeństwem żywnościowym. To wszystko zakładała historyczna ustawa Nature Restoration Law (NRL), która, jak się zdawało, została już zaakceptowana przez unijne kraje.

W poniedziałek, 25 marca miało odbyć się głosowanie nad przyjęciem prawa o odtwarzaniu przyrody Unii Europejskiej. Głosowanie finalnie się nie odbyło, a do sprawy kraje członkowskie powrócą prawdopodobnie w ciągu kolejnych miesięcy. Niestety odpowiedzialność za ewentualne odrzucenie prawa Nature Restoration Law może ponieść także strona polska, a polscy obywatele odczują tego skutki.

Polska i Węgry przeciw odtwarzaniu przyrody w UE

Polska odgrywa znaczącą rolę w zatwierdzeniu prawa na rzecz odtwarzania przyrody w Europie. Wpływa na to liczba obywateli kraju. Jednocześnie to my możemy częściowo doprowadzić do odrzucenia przepisów.

Donald Tusk stwierdził niedawno, że najprawdopodobniej nie poprze proponowanego prawa dotyczącego odtwarzania przyrody. Jak mówi Katarzyna Wiekiera ze Stowarzyszenia Pracownia na rzecz Wszystkich Istot, taka decyzja polskiej strony byłaby skandaliczna.

- Premier nie ma żadnych argumentów, żeby odrzucić to prawo. Nie zaproponował kontrpropozycji, a zarazem podważył wypracowany latami konsensus i nie posłuchał ani własnego ministerstwa, ani głosu ekspertów z Państwowej Rady Ochrony Przyrody - twierdzi działaczka.

Równocześnie, Kancelaria Premiera przekazała Gazecie.pl, że rząd "zgadza się z potrzebą wprowadzenia skutecznych środków ochrony i odbudowy zasobów przyrodniczych". Kancelaria dodaje, że "projekt unijnego rozporządzenia nie sprostał oczekiwaniom społecznym", ale polska strona liczy na satysfakcjonujący kompromim w zakresie ochrony bioróżnorodności - informuje Gazeta.

Donald Tusk szedł do wyborów z obietnicami dotyczącymi naprawy polskiej przyrody. Choć utworzona niedawno Państwowa Rada Ochrony Przyrody apeluje do premiera o bezwzględne poparcie Nature Restoration Law, to sprawa zostanie rozwiązana dopiero podczas kolejnego głosowania w Parlamencie Europejskim.

Z kolei Węgrzy, którzy początkowo wspierali Nature Restoration Law (NRL), opowiedzieli się przeciw przyjęciu tego prawa i oświadczyli, że nie będą już popierać prośrodowiskowej polityki. Według ekspertów, w tym Katarzyny Wiekiery z Pracowni na Rzecz wszystkich Istot, posunięcie to ma charakter polityczny.

Sporo kontrowersji wśród rolników wzbudziła unijna kwestia odbudowy zdegradowanych mokradeł i torfowisk
Sporo kontrowersji wśród rolników wzbudziła unijna kwestia odbudowy zdegradowanych mokradeł i torfowiskSean GallupGetty Images

Gdzie leży problem?

Jeszcze w lutym, kiedy Komisja Europejska ogłosiła, że zatwierdza Nature Restoration Law, przyrodnicy pisali o uldze i cieszyli się, że europosłowie nie ulegli populizmowi i sianiu paniki. Mimo wcześniejszego wsparcia kilku krajów, projekt został wstrzymany.

Odsunięcie unijnego prawa na rzecz odtwarzania przyrody jest wynikiem wielu składowych. Złożyły się na to protesty rolników, wrzucanie unijnych praw do jednego worka, czy dezinformacja - także ta, płynąca z Rosji i promująca antyunijną politykę.

Polska, odrzucając NRL, przegrywa walkę z rosyjską dezinformacją.
Katarzyna Wiekiera, Stowarzyszenie Pracownia na Rzecz Wszystkich Istot

Decydującym o odrzuceniu przez niektóre kraje prawa o odtwarzaniu przyrody są protesty europejskich rolników mocno karmione dezinformacją. W wielu postulatach rolniczych pojawia się kwestia obrony nawozów. Nikt jednak nie pyta, skąd te nawozy pochodzą. A pochodzą z Rosji.

Żeby było ciekawiej, NRL w ogóle nie dotyczy kwestii nawozów, jak mówi Interii Katarzyna Wiekiera. Zostało to jednak wrzucone "do jednego worka" z innymi regulacjami Zielonego Ładu. Głosowanie nad przyjęciem NRL zbiegło się w czasie z protestami i zostało odrzucone przez Donalda Tuska, który obiecał rolnikom, że przedstawi Komisji Europejskiej ich postulaty i wywalczy dla nich dobre warunki.

Podobnie jak protestom rolników, tak i dyskusji o prawie odtwarzania przyrody towarzyszy chaos i dezinformacja. A zatwierdzenie NRL przyniosłoby także rolnikom korzyści finansowe, ponieważ poszczególne kraje otrzymałyby środki i propozycje działań na rzecz odbudowy ekosystemów.

Sporo kontrowersji wśród rolników wzbudziła kwestia odbudowy zdegradowanych mokradeł i torfowisk, które, jak podaje Katarzyna Wiekiera, nie dotyczyłaby prywatnych podmiotów. Cele dotyczące odtwarzania mokradeł można by zrealizować wyłącznie na terenach należących do Skarbu Państwa. Nowe przepisy regulowałyby przywracanie osuszonych torfowisk, co wiązałoby się z wprowadzeniem działań odtworzeniowych na powierzchni, co najmniej 30 proc. osuszonych torfowiskach do 2030 r.

Jednym z elementów Nature Restoration Law jest m.in. przywracanie mokradeł na gruntach należących do Skarbu Państwa
Jednym z elementów Nature Restoration Law jest m.in. przywracanie mokradeł na gruntach należących do Skarbu PaństwaAlbin MarciniakEast News

Kto straci na odrzuceniu prawa w spr. przyrody?

Ustawa Nature Restoration Law stanowi rdzeń unijnego prawa środowiskowego. Została skonstruowana już w latach 90. i zmieniła zasady gry w zakresie ochrony przyrody w UE. Przyrodnicy oceniają, że ustawa obecnie wisi na włosku, co jest sprzeczne z zobowiązaniami unijnymi na rzecz klimatu i zrównoważonego rozwoju.

Prawo odtwarzania przyrody ma za zadanie odbudować zdegradowane ekosystemy wodne i lądowe. Pierwszeństwo mają obszary objęte programem Natura 2000. Jeżeli obszary te okażą się wystarczająco zabezpieczone przed działalnością człowieka, kraje będą musiały dopilnować, aby stan ten się utrzymał. W Polsce tylko dla 20 proc. siedlisk przyrodniczych i około 36 proc. gatunków chronionych określa się jako odpowiednio zabezpieczone.

Co się stanie, jeśli prawo Nature Restoration Law nie zostanie zatwierdzone? Na pewno zmarnowane zostaną lata pracy nad uchwaleniem tego prawa. Model zrównoważonej produkcji przejdzie prawdopodobnie na jeszcze mocniej uprzemysłowiony, a ten wywiera największą presję na społeczeństwo i środowisko.

- Polscy rolnicy zostali skrzywdzeni przez kolejne kadencje polityków i ta frustracja się wylewa, ale to naszym politykom brakuje odpowiedzialnego zarządzania kryzysami - podkreśla Katarzyna Wiekiera.

Za skutki suszy, wzrostu zanieczyszczeń, degradacji ekosytemów i zanik bioróżnorodności zapłacimy wszyscy.

"Wydarzenia": Bociany już w drodze do PolskiPolsat News
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas