​Łowcy wirusów: Polowanie na kolejną pandemię

Ochronne kombinezony nie są idealnym strojem na wyprawy w głąb dżungli, ale drapieżnik, na którego poluje grupa filipińskich naukowców wymaga zachowania wyjątkowej ostrożności.

article cover
pixabay.com
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Uzbrojeni w latarki naukowcy z Uniwersytetu Filipin przeszukują po zmroku rozstawione przez siebie pułapki w lasach prowincji Laguna. W rozwieszone między drzewami sieci łapią się nietoperze. Latające ssaki są ostrożnie pakowane do toreb, ważone, po czym uczeni pobierają od nich próbki śliny. Chwilę później zwierzęta są uwalniane. To ślina jest najważniejszą zdobyczą.

Filipiński zespół nazywa sam siebie "łowcami wirusów". - Szukamy innych szczepów koronawirusów, którymi potencjalnie nietoperze mogą zakażać ludzi - mówi kierujący zespołem badaczy prof. Phillip Alviola: - Jeśli uda się nam zlokalizować wirusa, określić skąd pochodzi, będziemy w stanie go odizolować.

pixabay.com

To właśnie nietoperze mogły być pierwszymi nosicielami wirusa, który wywołuje COVID-19. Albo raczej wirusa, który był jego bezpośrednim jego poprzednikiem.

Wśród nietoperzy zamieszkujących jaskinie w chińskiej prowincji Yunnan odkryto RmYN02, czyli wirusa który dzieli z wywołującym COVID-19 wirusem SARS-CoV-2 aż 93,6 proc. genomu. W Tajlandii z kolei nietoperze przenoszą wirusa RacCS203, który dzieli z wywołującym pandemię koronawirusa aż 91,5 proc. genów. To mutacja jednego z tych wirusów mogła wywołać pandemię.

Same nietoperze mogą roznosić kilkaset kolejnych koronawirusów. Wiadomo już, że jest to tylko czubek góry lodowej.

Eksperci ONZ szacują, że na świecie może być jeszcze 1,7 mln. nieodkrytych wirusów.

- COVID-19 to jedna z najszybciej rozprzestrzeniających się chorób odzwierzęcych, ale nie jest pierwszą - mówi dyrektor Programu Środowiskowego Narodów Zjednoczonych Inger Andersen. Ebola, SARS, MERS, HIV, borelioza, to tylko kilka, z którymi się zetknęliśmy. 75 proc. nowoodkrywanych chorób zakaźnych pochodzi od zwierząt.

Wirus SARS, czyli ciężki ostry zespół oddechowy. Śmiertelność wynosi blisko 9 proc.
Wirus SARS, czyli ciężki ostry zespół oddechowy. Śmiertelność wynosi blisko 9 proc.Wikimedia

Zagrożenie takimi odzwierzęcymi chorobami stale rośnie, bo rozrastają się ludzkie osiedla i nasze rolnictwo. ONZ szacuje, że na 1451 znanych ludzkich patogenów od zwierząt pochodzi 61 proc.

- Te choroby nie biorą się znikąd, nie są nieprzewidywalne, jak trzęsienia ziemi, czy uderzenia asteroidy - mówi Jimmy Smith, dyrektor International Livestock Research Institute: - To konsekwencja coraz intensywniejszych interakcji między ludźmi, zwierzętami i światem dzikiej przyrody.

Im częściej ludzie albo zwierzęta hodowlane kontaktują się z dzikimi zwierzętami, tym większe ryzyko zakażenia nieznaną wcześniej chorobą.

Zwłaszcza w krajach, gdzie gwałtownie wycina się lasy, a ludzie wchodzą na tereny, gdzie wcześniej nigdy ich nie było.

Zdaniem ONZ punktem zapalnych następnej pandemii mogą być popularne w Afryce i Azji targowiska, na których sprzedaje się mięso egzotycznych zwierząt. To wielki biznes. W samych tylko Chinach, na fermach łuskowców, cywet i innych dzikich zwierząt w 2019 r. zatrudnionych było 6 mln ludzi. Po tym, jak rząd w Pekinie uznał, że to one mogły być źródłem pandemii, całą branżę w ubiegłym roku zamknięto z dnia na dzień.

- Zatrzymanie handlu żywymi dzikimi ssakami na mięso ograniczy ryzyko pojawienia się w przyszłości nowego wirusa - mówi Fadela Chaib, rzeczniczka Światowej Organizacji Zdrowia. - Mówimy o tym od dawna, ale COVID-19 pokazał nam wyraźnie skalę konsekwencji tego zjawiska. To właśnie z tego powodu WHO apeluje do światowych rządów o szybkie zamknięcie podobnych targowisk.

Organizacja chce zatrzymać handel dzikimi zwierzętami między innymi dlatego, że stłoczone w klatkach zarażają się nawzajem, a wirusy przenosząc się z gatunku na gatunek mutują i mogą stawać się coraz groźniejsze dla człowieka.

Wiele gatunków łuskowców jest zagrożonych, bo ich mięso i łuski cenione są w ludowej medycynie chińskiej.
Wiele gatunków łuskowców jest zagrożonych, bo ich mięso i łuski cenione są w ludowej medycynie chińskiej.AFP

Właśnie taki proces miał mieć miejsce w przypadku COVID-19. Ludzie nie zakazili się bezpośrednio od nietoperzy. Naukowcy uważają, że wirusem przenoszonym przez nietoperza najpierw zainfekowało się jakieś inne zwierzę, na przykład łuskowiec. W organizmie nowego nosiciela wirus przeszedł mutację, która umożliwiła mu następny międzygatunkowy skok, tym razem na człowieka.

- Ostrzegano nas, że pandemia prędzej, czy później nadejdzie - mówi Andersen. - Teraz musimy zacząć zapobiegać kolejnej. Trzeba przede wszystkim przyjrzeć się chorobom odzwierzęcym. Zdrowie ludzi, zdrowie zwierząt i zdrowie planety są ze sobą ściśle powiązane.

Im więcej zniszczeń człowiek wywołuje w przyrodzie, tym bardziej sam naraża się na konsekwencje swoich działań.

Wojciech Brzeziński, Polsat News 

Polsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas