Polskie e-samochody będą bez prądu? Jest taka możliwość

W Polsce rośnie rzesza użytkowników pojazdów elektrycznych. Na koniec grudnia ubiegłego roku w Polsce zarejestrowanych było ponad 38 tys. samochodów osobowych i ponad 1,6 tys. użytkowych z napędem elektrycznym. Niestety, za sprzedażą e-aut nie nadąża budowa infrastruktury w tym stacji ładowania. Rzeczpospolita ostrzega, że wkrótce w e-autach może zabraknąć prądu.

Jak informuje Rzeczpospolita "do publicznych ładowarek już wkrótce zaczną się ustawiać kolejki samochodów"
Jak informuje Rzeczpospolita "do publicznych ładowarek już wkrótce zaczną się ustawiać kolejki samochodów"Unsplash
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze
Jak informuje Rzeczpospolita "do publicznych ładowarek już wkrótce zaczną się ustawiać kolejki samochodów"
Jak informuje Rzeczpospolita "do publicznych ładowarek już wkrótce zaczną się ustawiać kolejki samochodów"Unsplash

Jak informuje dziennik "do publicznych ładowarek już wkrótce zaczną się ustawiać kolejki samochodów". Gdyby tego było mało, Polsce zagrażają kary finansowe, za niedopełnienie warunków unijnego rozporządzenia, które będzie faworyzować e-transport. Powód? Polska nadal nie posiada odpowiedniej infrastruktury. Dostarczenie prądu użytkownikom e-pojazdów może stać się więc sporym problemem. A czasu jest mało. Zakaz sprzedaży samochodów spalinowych ma zacząć obowiązywać już 2035 roku.

Rośnie ilość samochodów elektrycznych. Może zabraknąć stacji ładowania

Jak przypomina dziennik, projekt rozporządzenia w sprawie paliw alternatywnych narzuca krajom członkowskim konieczność zapewnienia 1 kW mocy dla zarejestrowanego auta z napędem czysto elektrycznym i 0,66 kW dla pojazdów hybrydowych. Problem w tym, że Polska ma najsłabiej rozwiniętą sieć punktów ładowania w unii.

Z raportu Polskiego Stowarzyszenia Paliw Alternatywnych (PSPA), na który powołuje się "Rzeczpospolita", wynika, że dziś jesteśmy w stanie sprostać kryteriom. Powodem jest jednak stosunkowo niewielka ilość pojazdów. Gdy sprzedaż zacznie rosnąć, system zadławi się. PSPA szacuje, że za trzy lata powinniśmy mieć ok. 42 tys. punktów ładowania. To 10 razy więcej niż teraz. Tymczasem przy obecnych procedurach, budowa przyłącza elektroenergetycznego do ładowarki trwa u nas od roku do trzech lat.

- Tak powolny wzrost liczby punktów ładowania nie tylko narazi nas na konsekwencje w postaci wyhamowania tempa sprzedaży aut elektrycznych, ale i doprowadzi do kolejek przy ładowarkach i nałożenia na Polskę kar finansowych za niespełnienie celów określonych w rozporządzeniu - ostrzega dyrektor zarządzający PSPA Maciej Mazur.

- Ten problem narasta i obawiam się, że nie będziemy w stanie budować stacji ładowania w tempie odpowiednim do potrzeb - przyznaje Rafał Czyżewski, prezes GreenWay, jednego z największych operatorów ładowania w Polsce.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas