Wojewoda dolnośląski w ''Graffiti'' o skażeniu Odry: Nie mam sobie nic do zarzucenia

"Mogę z ręką na sercu powiedzieć, że nie mam sobie nic do zarzucenia. Pod względem zarówno merytorycznym jak i formalnym" - stwierdził wojewoda dolnośląski Jarosław Obremski w programie ''Graffiti''. Wyjaśnił, że na odcinku Odry na Dolnym Śląsku "właściwie mieliśmy jedną bardzo trudną sytuację z końcem lipca, kiedy dostaliśmy wiadomość o masowym śnięciu ryb w okolicach Oławy". - Pierwsze przypuszczenie i tak jest konstruowana instytucja WIOŚ, było, że mamy do czynienia z próbą zatrucia jakimś nielegalnym zrzutem z jakiegokolwiek zakładu na odcinku dolnośląskim Odry. Zostały podjęte dosyć intensywne działania i zdziwienie było trzeciego sierpnia, ponieważ okazało się, że tym czynnikiem, który mógł zabijać ryby, był nadmiar tlenu. Była to sytuacja zupełnie nadzwyczajna, ale nadal szukano jakiejś firmy, która by zrzuciła dosyć dużą ilość utleniaczy - powiedział wojewoda. - Nie udało się znaleźć sprawcy, ale wtedy zaczęły się (kolejne) rzeczy, około 9-10 sierpnia zaczęło docierać do wszystkich w Polsce, że mamy do czynienia ze zjawiskiem braku pewnej ciągłości. Że w różnych miejscach pojawiają się te same parametry rzeki - podkreślił. Zapytany, czy nie powinien poinformować premiera wcześniej, powiedział, że na Dolnym Śląsku problem miał mniejszą skalę.

Polsat News
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd?
Dołącz do nas