Ptaki kontra drony. Miały chronić przed rekinami, rozzłościły ostrygojady
Władze Nowego Jorku miały genialny pomysł na to, aby ostrzegać ludzi przed rekinami i pomóc im bez konieczności wysyłania ratowników. Kupiono drony, które miały zwiększyć bezpieczeństwo mieszkańców i turystów. Nie przewidziano jednak jednego: bezzałogowe statki powietrzne rozwścieczyły lokalne ptaki. I to do czerwoności.
Od maja plaże Nowego Jorku strzeżone są przez drony. Ich zadaniem jest m.in. wypatrywanie rekinów. Dzięki bezzałogowym statkom w czwartek zamknięto jedną z plaż, gdzie odnotowano właśnie takie niebezpieczeństwo.
W Nowym Jorku ostrygojady atakują drony
Drony wyposażone są także w nadmuchiwane tratwy, które mogą przyjść z pomocą potrzebującym turystom i mieszkańcom zanim nadejdzie właściwy ratunek. Pomysł brzmiał świetnie, ale, jak się okazuje, tylko na papierze. Szybko zweryfikowała go natura.
Jak bowiem donosi portal ABC News, w zasadzie od początku bezzałogowe statki powietrzne spotkały się z ostrą reakcją... ptaków rezydujących na wybrzeżach Nowego Jorku. To głównie ostrygojady brunatne znane ze swoich pstrokatych, pomarańczowych dziobów.
Ptaki myślą najwyraźniej, że drony chcą dobrać się do ich młodych i dochodzi do "incydentów", podczas których ptaki chmarami atakują powietrzne statki, wydając przy tym głośne dźwięki.
Służby ochrony przyrody oceniają, że ostrygojady być może w końcu przyzwyczają się do dronów, które mogą mieć nawet metr szerokości i charakterystycznie "bzyczą".
Mimo zwiększającej się populacji gatunek ten jest jednak uważany za zagrożony, a bliskość statków powietrznych może sprawić, że ptaki w odpowiedzi na tak duży stres po prostu uciekną ze swoich siedlisk, opuszczając nowo narodzone młode lub jaja.
"Jeśli tak się stanie, to będzie katastrofa" dla ostrygojadów w USA - powiedział David Bird, biolog i prof. McGill University w rozmowie z ABC News.