Z lasu na Mazurach nagle wyłonił się wielbłąd. Kierowcy byli w szoku
Kilka dni temu w jednej z mazurskich miejscowości nagle z lasu wyłonił się… wielbłąd. Bynajmniej nie była to fatamorgana wracających z majówki kierowców. Okazało się, że zwierzę zostało spłoszone i uciekło. Właściciele winą obarczają kierowców quadów.
"Czyja zguba?" - takim krótkim pytaniem opisano zdjęcie wielbłąda, na którego natrafił jeden z kierowców podczas długiego weekendu majowego w pobliżu miejscowości Bogaczewo w gminie Giżycko na Mazurach.
Mazury. Wielbłąd Bator uciekł, bo spłoszyły go quady
Wkrótce okazało się, że wielbłąd to uciekinier. Uciekinier z prywatnego ogrodu zoologicznego Zooekipa Park Zwierząt znajdującego się dosłownie kilka kilometrów od Bogaczewa.
"Bator - bo tak ma na imię uciekinier - został spłoszony przez majówkowych kierowców na warkoczących quadach podczas przeprowadzania na pastwiska" - poinformowali pracownicy prywatnego zoo.
Ucieczka wielbłąda nie trwała na szczęście długo. Zwierzę zostało odłowione i wróciło do domu w ciągu zaledwie godziny od zaginięcia.
"Dzięki internetowi i okolicznym mieszkańcom udało się przeprowadzić akcję bardzo szybko i sprawnie. Dziękujemy za zaangażowanie, jesteśmy Wam niesamowicie wdzięczni" - przekazało Zooekipa Park Zwierząt.
Co ciekawe, mimo że kojarzą nam się przede wszystkim z Afryką, dzikie wielbłądy występują jedynie w Chinach i Mongolii. Te, które kojarzą nam się z turystyczną atrakcją zostały lata temu introdukowane.
Na świecie żyje ok. 2 mln wielbłądów domowych. Osiągają wagę 1 tony i długość 3 metrów. Wykorzystuje się je do transportu, a także pozyskuje z nich wełnę, a nawet mleko i mięso.
Najsłynniejszą cechą wielbłądów jest oczywiście niesamowita umiejętność magazynowania wody. Zwierzęta potrafią spożyć jej nawet 120 litrów, aby potem nie musieć pić wcale przez kilka dni.