Wypadek ciężarnej samicy łosia. Trwa walka o życie dwójki młodych

Dramatyczna historia wydarzyła się kilka dni temu w województwie lubelskim. Na jednej z dróg na skutek potrącenia zginęła klępa. Z rozerwanego brzucha ciężarnej samicy dosłownie wypadły dwa małe łosie. Siostry zostały cudem uratowane. Czy dojdą do siebie po takim zdarzeniu? "Wszystko przed nami" - podaje fundacja, która stawia noworodki na nogi.

Łosie sieroty. Ich matka została zabita na drodze. Małe łoszaki wypadły z rozciętego brzucha matki
Łosie sieroty. Ich matka została zabita na drodze. Małe łoszaki wypadły z rozciętego brzucha matkiAdam Burakowski/Facebook/Fundacja Wzajemnie PomocniEast News

Klępa, która przechodziła przez drogę na terenie gminy Jabłonna (woj. lubelskie) została prawdopodobnie z ogromną siłą potrącona przez samochód. Siła uderzenia była tak duża, ze rozerwała jej brzuch.

I wtedy zdarzył się cud. Na asfalt z martwej klępy wypadły dwa łoszaki. Jak się okazało, dwie samice. "Do teraz nie mogę się otrząsnąć i ocenić, czy stała się większa tragedia, czy większy cud" - mówi Bartosz Gadziomski, który uratował maluchom życie i zrobił wszystko, żeby przeżyły.

Łosie sieroty mogą mówić o szczęściu. Wypadły z brzucha potrąconej klępy

Na miejsce wypadku Bartosz Gadziomski przyjechał w nocy po telefonie policji. Jak mówi, funkcjonariusze, którzy go wezwali także wykazali się determinacją. Dzwonili do służb, które odbierają zwierzęta z wypadków aż do skutku. Kiedy pan Bartosz przybył na miejsce, jeden łoszak leżał na asfalcie, inny w rowie - przekazała Zielonej Interii Fundacja Wzajemnie Pomocni.

"Nie widziałem takiej sytuacji, tym bardziej, że obie (siostry - przyp. red.) przeżyły. Jedna miała nieznaczną ilość płynów w drogach oddechowych, którą udało mi się momentalnie odessać. Leżały bezbronne, koło nich łożyska. Widok makabryczny" - relacjonuje Bartosz Gadziomski na Facebooku.

Mężczyzna na co dzień pomaga zwierzętom. Zabrał młode z drogi, okrył ręcznikiem i zaniósł do samochodu. Zanim ciało martwej klępy zostało zabrane, pan Bartosz odzyskał z martwego zwierzęcia odrobinę siary, czyli płynu z dużą zawartością biologicznie aktywnych substancji, który powstaje w gruczole mlekowym. To był zarazem ostatni prezent od matki, która odeszła. "W obliczu takiego wydarzenia wszystkie moje życiowe problemy bledną" - dodał opiekun zwierząt na Facebooku.

Nagrania, które udostępniła fundacja po dramatycznej akcji ratunkowej, są wzruszające. Łoszaki były w nocy karmione i otoczone opieką. Niestety nie mogły liczyć na tę matczyną.

Horror zamienił się w cud

Sieroty zostały w nocy przewiezione pod opiekę lekarzy weterynarii z Fundacji Wzajemnie Pomocni. Małgorzata Szmurło i Izabella Szmurło opiekujące się zwierzętami mówią, że łoszaki na razie rozwijają się prawidłowo. - Wszystko przed nami - dodaje w rozmowie z Interią fundacja.

W ciągu kilku dni pod skrzydła fundacji trafiły cztery młode łosie. Fundacja prowadzi zbiórkę, z której pieniądze zostaną przeznaczone na koszty leczenia i utrzymania młodych łoszaków. "W sumie mamy cztery małe łosie, które pochłaniają ogromne ilości mleka, a dwa z nich są pod kroplówkami" - podaje fundacja.

To rekord. Prawie 100 fok odpoczywało razem na Mierzei Wiślanejmateriały prasowe
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas