Transformacja energetyczna. Gorąca dyskusja na unijnym szczycie
Premier Węgier skrytykował unijne ambicje dotyczące neutralności węglowej. Przyczyną są rosnące ceny energii w całej Europie.
- Węgierskie stanowisko jest bardzo jasne. Ten plan zwiększa ceny energii - oświadczył premier Węgier, nawiązując do zobowiązania osiągnięcia neutralności węglowej przez wspólnotę do 2050 r. Viktor Orban dodał, że ceny już teraz są "ledwo znośne, i jeżeli będą dalej rosły, to zabiją europejską klasę średnią".
Zdaniem węgierskiego premiera, plan Unii Europejskiej jest "toksyczny" dla demokracji i musi być anulowany, oraz "przemyślany od początku".
Dyplomaci poinformowali, że premier Czech Andrej Babisz, wspierany przez Orbana, sprzeciwił się podpisaniu konkluzji ze szczytu dotyczących energii. Szef czeskiego rządu chciał zmiany sformułowań dotyczących systemu licencji emisji CO2, który jego zdaniem, był "zmanipulowany".
Agencja AFP podkreśla, że ETS, czyli unijny system handlu emisjami, jest największym rynkiem węglowym na świecie. To także kluczowy element strategii UE w "zazielenieniu" gospodarki. Aby móc emitować gazy cieplarniane, nie tylko dwutlenek węgla, dany podmiot, czy kraj, musi wykupić licencję. Ta jest sprzedawana na tony.
Część krajów Unii sprzeciwia się zaprezentowanym w lipcu przez Komisję Europejską planom Fit for 55, które zakładają rozszerzenie systemu licencji na emisję o transport drogowy i budownictwo.
Oliwy do ognia dodaje wzrost cen licencji. Na początku roku, cena za jedną tonę wynosiła trochę ponad 30 euro. Dzisiaj oscyluje ona wokół 60 euro. Władze Unii poprosiły ciało regulacyjne o przyjrzenie się tej dramatycznie wysokiej podwyżce.
Dołącz do ZIELONA INTERIA także na Facebooku AFP podkreśla, że spór o wzrost cen energii, który uderza zwłaszcza w kraje byłego bloku wschodniego, których gospodarki są oparte na węglu, jest tym poważniejszy, że Warszawa sprzeciwiła się wyższości prawa unijnego nad krajowym. Zdaniem agencji, to wzbudziło obawy o Polexit, czyli wyjście Polski z Unii. Warszawa takim planom stanowczo zaprzecza.
Opór krajów Europy Środkowej i Wschodniej napotkał na wezwania Hiszpanii do ambitnej reformy rynku energetycznego Unii. Z kolei Niemcy apelują o umiar. Zdaniem kanclerz Niemiec Angeli Merkel, ceny energii powinny być "jasno oddzielone" od unijnej polityki klimatycznej.
Zdaniem dyplomatów, na których powołuje się AFP, większość krajów członkowskich wspiera energię jądrową i gaz jako paliwo przejściowe w Europie. To dobra informacja dla Polski, która zgodnie z Polityką Energetyczną Polski 2040 zamierza wykorzystać gaz jako paliwo przejściowe, aby docelowo wybudować elektrownie atomowe, które mają zapewnić Polsce stały dostęp do stabilnego źródła energii.
Jednak i tutaj jest podział. Francja, która jest największym unijnym producentem zarówno energii jak i technologii atomowej, jest za rozwojem energetyki jądrowej. Z kolei Niemcy, obawiając się atomu, preferują gaz ziemny.
Oficjalna decyzja w sprawie tego, czy projekty atomowe i gazowe mogą być finansowane w Unii z publicznych pieniędzy ma zapaść do końca roku. Bez środków z budżetów państw, rozwój energetyki jądrowej w Europie byłby prawie niemożliwy, z wyjątkiem prywatnych inicjatyw.