Polska i Czechy porozumiały się w sprawie Turowa. Eksperci i aktywiści krytykują ustalenia
Polska i Czechy podpisały ugodę w sprawie trwającego od lat sporu dotyczącego działalności kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów. Greenpeace Polska krytykuje rząd za to, że w porozumieniu nie znalazł się plan transformacji regionu i przyszłego wygaszenia kopalni.
Greenpeace wskazuje, że wskutek konfliktu polsko-czeskiego Polska jest obligowana zapłacić także 313 milionów złotych kar do budżetu Komisji Europejskiej za niezastosowanie się do postanowienia TSUE nakazującego czasowe wstrzymanie wydobycia węgla w Turowie. Według organizacji tym samym prąd z Turowa staje się najdroższą energią w Polsce. Greenpeace zauważa jednocześnie, że w umowie zabrakło daty zamknięcia kompleksu energetycznego Turów, która pozwoli na skorzystanie z funduszy UE i rozpoczęcie transformacji.
- Konflikt wokół Turowa to od początku wynik arogancji polskiego rządu i PGE. Porozumienie pomiędzy Polską a Czechami dotyczące dalszej działalności kopalni Turów to gra na zwłokę w kwestii transformacji regionu turoszowskiego i ochrony klimatu. Umowa ta jest raczej zapłatą za chwilę pozornego spokoju, niż realnym rozwiązaniem problemu - uważa Joanna Flisowska, szefowa działu klimat i energia w Greenpeace Polska.
Według niej sukcesem negocjacji byłoby wyznaczenie roku 2030 jako najpóźniejszej daty zamknięcia kompleksu Turów.
- Porozumienie nie zmienia faktu, że kopalnia Turów w tej chwili nie ma koncesji umożliwiającej jej dalsze działanie po 2026 roku. Podtrzymywanie mrzonek przez rząd i PGE, że wydobycie i spalanie węgla w Turowie potrwa do 2044 roku to oszukiwanie społeczeństwa. W połączeniu z brakiem planu sprawiedliwej transformacji grozi tym, że już za kilka lat tysiące ludzi straci pracę, a region pogrąży się w gospodarczej zapaści - mówi ekspertka.
Potrzeba transformacji
We wtorek Wojewódzki Sąd Administracyjny w Warszawie uchylił rygor natychmiastowej wykonalności dla decyzji środowiskowej wydanej spółce PGE GiEK dla kopalni odkrywkowej węgla brunatnego Turów. Oznacza to, że Ministerstwo Klimatu i Środowiska nie może wydać ostatecznej koncesji na wydobycie ze złoża "Turów" do 2044 roku i funkcjonowanie kompleksu dalej stoi pod znakiem zapytania.
Region nadal nie ma planów znaczącej redukcji wydobycia węgla do 2030 roku, co wyklucza możliwość pozyskania środków z unijnego Funduszu Sprawiedliwej Transformacji.
— Zarówno rząd, jak i spółka PGE chowały dotąd głowę w piasek w kwestii reform regionu. Tymczasem przedstawiony w połowie 2021 r. Plan Sprawiedliwej Transformacji Województwa Łódzkiego, pokazuje, że transformacja jednego z najbardziej uzależnionych od węgla brunatnego regionów jest możliwa - stwierdza Tomasz Waśniewski, prezes Fundacji "Rozwój TAK — Odkrywki NIE".
Plan, o którym mowa, zakłada wyłączenie najpóźniej za 13 lat elektrowni Bełchatów oraz pracujących na jej potrzeby odkrywek. - Bełchatów to największa elektrownia na węgiel brunatny w Europie, odpowiedzialna za ok. 16,5 proc. zużycia energii elektrycznej w Polsce. Dlaczego podobny plan nie został dotąd przyjęty dla o wiele mniejszego Turowa? Krótkowzroczne działania rządzących nie wróżą dobrej przyszłości mieszkańcom regionu turoszowskiego. Przyszłości, która w żadnym razie nie może już opierać się na odchodzącym do historii węglu brunatnym — dodaje Waśniewski.
Paweł Pomian, członek zarządu Stowarzyszenia Ekologicznego EKO-UNIA podkreśla natomiast, że analizy ekspertów jednoznacznie wskazują, że kompleks Turów może w sposób zaplanowany zakończyć swoją pracę już w latach 2026-2030.
Rozwój OZE wyjściem z sytuacji
- Dzisiejsze rozwiązania technologiczne pozwalają na zastąpienie Turowa źródłami energii odnawialnej, które mogą być korzystniejsze cenowo przy rosnących z każdym rokiem cenach uprawnień do emisji CO2. Powinniśmy dążyć do jak najszybszego odejścia od węgla. Na dobrze zaplanowanej transformacji zyska przede wszystkim region zgorzelecki, który przedstawiając plan transformacji mógłby liczyć na wielomilionowe fundusze z pieniędzy unijnych. Takich decyzji od polityków oczekują już dziś mieszkańcy regionów górniczych — mówi Pomian.
Krzysztof Jędrzejewski, rzecznik polityczny Koalicji Klimatycznej uważa natomiast, że Turów jest przykładem trwania rządu w kleszczach lobby węglowo-energetycznego.
- Zamiast stawiać na OZE, mamy napisaną na kolanie ustawę niekorzystną dla prosumentów i brak ustaw wspierających rozwój energii wiatrowej na lądzie i na morzu, a za to irracjonalną ze społecznego i gospodarczego punktu widzenia umowę na wydobywanie węgla do 2049 czy koncesję dla Turowa do 2044 r. - komentuje. - Obawiam się, że ten "sukces" nowej ministry sprawi, że rząd, nie bacząc na szkody, jakie już dziś kryzys klimatyczny wyrządza krajowej gospodarce oraz Polkom i Polakom, dalej będzie tkwił w węglowym zaścianku. Jest to działanie wbrew woli społeczeństwa i zagraża zdrowiu i życiu nas wszystkich a najmłodszym i przyszłym pokoleniom odbiera szansę na bezpieczną przyszłość - dodaje.
- Kary zostały naliczone i są prawnie wymagalne. Czy zostaną potrącone po wycofaniu skargi przez Czechów? To będzie zależało od politycznej woli Komisji Europejskiej i pozostaje poza obszarem rozważań prawnych. Niemniej jednak Komisja dysponuje instrumentami, aby tego potrącenia dokonać nawet po wycofaniu skargi przez Czechów - stwierdza Hubert Smoliński, prawnik z fundacji Frank Bold.