Dlaczego nie było średniej wielkości dinozaurów? Zagadka rozwikłana

Kolejna zagadka dinozaurów rozwiązana. Naukowcy ustalili, dlaczego prehistoryczny świat był pełen wielkich drapieżników i małych, zwinnych myśliwych, ale w zasadzie nie istnieje coś takiego jak "drapieżny dinozaur średniej wielkości". Okazuje się, że średniaki nie miały szans z... gangami nastoletnich tyranozaurów.

article cover
pixabay.com
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Paleontolodzy od dziesięcioleci głowili się nad tym, dlaczego świat dinozaurów wyglądał zupełnie inaczej, niż dzisiejszy. W naszych czasach na sawannie obok siebie istnieją małe drapieżniki, takie jak mangusty, średnie, na przykład różne rodzaje dzikich psów oraz wielkie mięsożerne zwierzęta, takie jak lwy. Mogą koegzystować, bo zazwyczaj interesują się zupełnie innymi zdobyczami. Tymczasem ktoś, kto przeniósłby się w czasie o 65 mln lat, musiałby uważać na 10-tonowe T.rexy, widywałby ganiające za drobną zdobyczą raptory wielkości indyka i nic więcej. W zasadzie nie było w tym środowisku drapieżnych gatunków o masie pomiędzy sto, a tysiąc kilogramów, które zajmowałyby pośrednią niszę.

"To tak, jakby dziś w Parku Narodowym Krugera w RPA nie było żadnych mięsożerców pomiędzy ważącym 190 kg lwem, a 4-kg otocjonem wielkouchym" - pisze Katlin Schroeder, paleontolożka z Uniwersytetu Nowego Meksyku.

Przegląd ze 130 mln lat

Żeby rozwikłać tę zagadkę Schroeder, której badania zostały właśnie opublikowane w magazynie "Science", przyjrzała się 43 ekosystemom dinozaurów, obejmującym 130 mln lat ewolucji tych zwierząt. Wszędzie schemat był podobny: były olbrzymy i miniaturowi myśliwi, ale średniaków zawsze brakowało. Dlaczego?

Według Schroeder powodem była specyficzna biologia tych ogromnych zwierząt. T.rexy składały jaja, jak współczesne ptaki, ale różnica w rozmiarach między dorosłymi, a świeżo wyklutymi zwierzętami nie przypominała żadnych współczesnych jajorodnych zwierząt. Pisklak tyranozaura był mniej więcej wielkości współczesnego kota. Wyrośnięcie do ogromnych rozmiarów było procesem bardzo długotrwałym. T.rexy dorosłość osiągały dopiero w wieku około 16-19 lat.

Badania wskazują, że nastoletnie drapieżniki były lżej zbudowane i, zapewne, wybierały na posiłek zupełnie inne zwierzęta niż ich dojrzali rodzice. Oznacza to, że młode tyranozaury (i inne wielkie drapieżniki, takie jak allozaury) zajmowały zupełnie inną niszę niż te dorosłe. Były, jak nazywają to uczeni "morfogatunkiem" - inne rozmiary i nawyki sprawiały, że z perspektywy ekosystemu, stanowiły osobny gatunek drapieżców. To one były tymi brakującymi drapieżnikami średniej wielkości.

Trudy życia nastolatka

Zwłaszcza, że było ich dużo, bo nie każdy drapieżnik dożywał dorosłości. Mimo, że były zdecydowanie mniejsze od dorosłych, młodociane dinozaury - jak wynika z ustaleń badaczy - stanowiły około 60 proc. łącznej masy całego gatunku. Na każdego dorosłego T.rexa przypadało więc za pewne około dwóch młodzików, którzy uganiali się za mniejszą zdobyczą.

Dlaczego mięsożerne dinozaury były aż tak wielkie? Wszystko wskazuje na to, że był to rezultat swoistego wyścigu zbrojeń z roślinożercami. To właśnie roślinożerne dinozaury, jako pierwsze osiągnęły wielkie rozmiary, częściowo po to, by być trudniejszą zdobyczą dla drapieżników. Żeby upolować 10-metrowego hadrozaura, drapieżny dinozaur musiał mieć porównywalne rozmiary. Choć dorosłe osobniki stawały się coraz większe, pisklęta miały cały czas podobne rozmiary. Spowodowało to sytuację, w której po prostu zabrakło miejsca dla "średniaków", bo wszystkie dostępne nisze ekologiczne zajęły olbrzymy i ich nieopierzone potomstwo. I tak przez większość trwającej 130 mln lat historii dinozaurów.

"Podsumowując, bardzo trudno było być średniakiem" - pisze Schroeder.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas