Betonoza dotarła do Warszawy. Plac Pięciu Rogów budzi kontrowersje
Warszawscy urzędnicy pochwalili się, że zakończono rewitalizację tzw. Placu Pięciu Rogów znajdującego się w centrum stolicy. Mieszkańcy wskazują jednak, że remont nie przyniósł znaczących zmian. Mimo kilku zasadzonych drzew na placu brakuje zieleni, a chodnik zaraz po otwarciu zaczęły rozjeżdżać samochody. Wygląda więc na to, że mamy do czynienia z kolejnym przypadkiem betonozy.
Plac Pięciu Rogów to nieformalna nazwa zbiegu ulic Brackiej, Kruczej, Zgody, Szpitalnej i Chmielnej w Warszawie. Jego remont to część większego projektu, który zakłada budowę tzw. nowego centrum Warszawy. Tylko na przebudowę tego jednego skrzyżowania wydano niemal 15 milionów złotych.
- Jeszcze kilkanaście miesięcy temu nie zmieścilibyśmy się tutaj wszyscy na wąskim chodniku. Teraz Plac Pięciu Rogów to estetyczne miejsce, do którego wprowadziliśmy tyle zieleni, ile mogliśmy - powiedział Rafał Trzaskowski, prezydent Warszawy.
Trochę drzew i morze betonu
Niestety tym, co rzuca się w oczy, nie jest zieleń a beton. Miasto podkreśla jednak, że chodnik częściowo będzie przepuszczał wodę, a wokół drzew jest podwieszany - tak, aby ochronić korzenie posadzonych tam 22 klonów. Są też betonowe ławki i fontanna w posadzce.
- Każda złotówka wydana na betonowanie przestrzeni miasta to pieniądze stracone bezpowrotnie. W czasach kryzysu klimatycznego nie stać nas na tak kosztowne błędy - ocenia inwestycję Łukasz Porębski, radny warszawskiego Żoliborza.
- Tam jest mnóstwo betonu. Zamiast zrobić jakiś trawnik, klomby, krzewy, to wstawili drzewa do betonu. One się tam będą gotować. Ale to nie wszystko. Praktycznie nie ma drzew przy Brackiej. Wycięli mnóstwo drzew przy budowie tego wszystkiego i nie posadzili żadnych na zmianę. Przy Smyku nie ma ani jednego drzewa - zauważa w rozmowie z PAP Jan Śpiewak, aktywista miejski.
Teraz Plac Pięciu Rogów to estetyczne miejsce, do którego wprowadziliśmy tyle zieleni, ile mogliśmy.
- Aż prosiło się, żeby zrobić w tym miejscu mały parczek, dodający okolicy uroku i bardzo potrzebny do oddychania miastu. Zamiast tego jest betonowe pole i kilka nieszczęsnych drzewek - komentuje na Facebooku jeden z mieszkańców Warszawy. - Za dużo betonu, za mało zieleni - napisała inna mieszkanka stolicy. - Betonoza z drzewami to dalej betonoza - podsumowuje kolejna osoba.
Pojawiają się też jednak pozytywne opinie. Warszawiacy i warszawianki chwalą zamknięcie placu dla samochodów (teraz będą tam mogli jeździć tylko mieszkańcy ze specjalną kartą) i oddanie przestrzeni pieszym. Jest na pewno lepiej niż przedtem - mówią. W internecie przeważają jednak głosy negatywne.
Plac Pięciu Rogów, czyli betonoza i samochodoza
Wielkie otwarcie zrewitalizowanego Placu Pięciu Rogów w Warszawie nie obyło się bez wpadek. Zaskoczenie wzbudziła fontanna, która okazała się sadzawką przypominającą kałużę na betonie. Władze miasta szybko wytłumaczyły, że to wina popsutego sterownika i urządzenie będzie wkrótce działać jak należy.
Jeszcze przed oficjalnym otwarciem pojawił się inny, dużo większy problem. Chodzi o samochody. Te, jak deklarowało miasto, miały zostać usunięte z wyremontowanego placu. Wjeżdżać będą mogli tylko mieszkańcy posiadający specjalny identyfikator. Parkujący nielegalnie mają być wyłapywani przez monitoring i zgłaszani na policję.
Betonoza z drzewami to dalej betonoza.
Jednak w poniedziałek, 4 lipca (dzień przed konferencją prasową miasta) organizacja Miasto Jest Nasze opublikowała zdjęcie, na którym widać, że zakaz wjazdu dla samochodów na Placu Pięciu Rogów nie działa. Fotografia ukazuje sześć samochodów, które stoją na teoretycznie zamkniętym dla nich deptaku. To tylko jeden z wielu przykładów "samochodozy" i "patoparkowania" w tym miejscu - w internecie można znaleźć kolejne zdjęcia z nielegalnie zaparkowanymi w tym miejscu autami.
Wisienką na torcie jest sytuacja ze środy, kiedy to kobieta kierująca samochodem marki Kia nie tylko wjechała na Plac Pięciu Rogów bez pozwolenia, ale także jechała nielegalnie po chodniku, po czym wjechała w stojącą na nim betonową ławkę. Dlatego aktywiści alarmują, że system opierający się na monitoringu i ostrzeżeniach nie działa i kierowcy nadal będą wykorzystywać tę przestrzeń do nielegalnego parkowania - zupełnie tak, jak miało to miejsce przed przebudową.