"Die Welt": Niemieccy politycy zaniepokojeni planami elektrowni atomowej w Polsce
Zdaniem redakcji gazety, może to być początek kolejnego sporu na linii Berlin-Warszawa.
Gazeta przypomina słowa prezydenta Andrzeja Dudy, który na zorganizowanym pod koniec kwietnia przez USA szczycie klimatycznym zapowiedział odejście Polski od energetyki opartej na węglu i całkowite wycofanie się z używania tego surowca do 2049 r.
Zdaniem "Die Welt" wydawało się wówczas, że uznawana za "grzesznika klimatycznego" Polska w końcu zrozumiała potrzebę transformacji energetycznej.
Prezydent Duda później ogłosił, że polska energetyka będzie się opierała na "energii jądrowej, odnawialnych źródłach energii i gazie", co Berlin miał uznać za szokującą wiadomość.
Gazeta podkreśla, że polskie plany związane z energetyką jądrową i warte 30 mld euro inwestycje, obejmujące wybudowanie do 2033 r. nawet trzech elektrowni jądrowych są sprzeczne z niemiecką polityką, która dąży do jednoczesnego odejścia od węgla i atomu.
Niepokój niemieckich polityków wzbudza planowana lokalizacja polskich elektrowni w pobliżu granicy z RFN i obawy o bezpieczeństwo przyszłych polskich reaktorów.
Według analizy zleconej przez frakcję Zielonych w Bundestagu, w wypadku najgorszego realnie branego pod uwagę wypadku w polskiej elektrowni skutkami opadu promieniotwórczego dotknięci zostaną m.in. mieszkańcy Niemiec. - Każdy kraj może samodzielnie decydować o tym, jakie źródła energii będzie wykorzystywać. Ale w razie wypadku energia jądrowa nie jest już kwestią narodową - podkreśliła deputowana Zielonych Sylvia Kotting-Uhl, która przewodniczy także parlamentarnej komisji ds. środowiska, ochrony przyrody i bezpieczeństwa jądrowego.
"Die Welt" zauważa, że plany rozwoju energetyki jądrowej cieszą się w Polsce ponadpartyjnym poparciem, w tym części parlamentarnej lewicy i ruchów klimatycznych.
W Polsce, w której rośnie zapotrzebowanie na prąd, atom postrzegany jest jako jedyna realna alternatywa dla węgla i sposób na zmniejszenie emisji CO2. Dodatkowo kraj w żadnym wypadku nie chce być zależny od importu energii z Rosji - podkreśla dziennik.
Chociaż takie myślenie może być obce większości niemieckich decydentów, w Warszawie przedstawiany jako wzór niemiecki model transformacji energetycznej postrzegany jest jako narzędzie polityki siły - ocenia gazeta. Zdaniem strony polskiej podstawowym problemem Energiewende jest oparcie energetyki na źródłach odnawialnych, co wymaga importu gazu - dodaje dziennik.
Polska sprzeciwia się rozbudowie gazociągów Nord Stream 1 i 2, postrzegając je jako narzędzie wojny hybrydowej, i podkreśla konieczność uniezależnienia się Europy od dostaw z Rosji oraz związane z nimi niebezpieczeństwa - przypomina "Die Welt".
Gazeta zauważa, że Polska w przeciwieństwie do Węgier odrzuca również możliwość współpracy z Rosją w rozwoju energetyki jądrowej. Kontrakty na budowę elektrowni dostaną najprawdopodobniej firmy z USA, ale szansę na współpracę z Polską w tej dziedzinie widzi również Francja.
"Wydaje się, że obok Nord Stream 2, groźby dochodzenia przez Warszawę reparacji wojennych, demontażu państwa prawa pojawia się kolejny konflikt: rozpoczynający się polsko-niemiecki spór o energię jądrową" - konkluduje "Die Welt".