Prawo do naprawy, czyli ekologiczne podejście do sprzętu

Kończy się era urządzeń, które działały tak długo, dopóki obowiązywała gwarancja. Unijne prawo do naprawy ma zmienić sytuację na rynku i zmniejszyć liczbę elektronicznych odpadów. Podcast Stowarzyszenia Program Czysta Polska i Zielonej Interii.

- Od samego projektowania, aż po produkcję producenci mają obowiązek zapewnić, żeby urządzenie służyło nam jak najdłużej. Co więcej, potrzebne do tego części muszą być produkowane co najmniej 7 lat po zakończeniu produkcji samego urządzenia przez producenta. Te łatwiejsze naprawy mamy też móc wykonać sami - tłumaczy Tomasz Chróstny, prezes Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów.

W Polsce 34 proc. elektrośmieci nie jest poddawane recyklingowi. W takich urządzeniach mogą znajdować się substancje, które, wraz z rozpadem, mogą stanowić zagrożenie dla zdrowia. W Unii to 15 mln ton śmieci.

Reklama

Prawem do naprawy są objęte pralki, suszarki, zmywarki czy lodówki. Rozporządzenie wskazuje, które części można wymieniać przez 7 lat, a które do 10. - Do prostych napraw muszą być zapewnione części. Musi być także dostęp do instrukcji oraz możliwość wykonania jej za pomocą prostych narzędzi. Zmienia się całe nastawienie - mówi Chróstny.

Każdy produkt, który posiadamy, prędzej czy później zepsuje się tak, że jego naprawa będzie nieopłacalna bądź niemożliwa. Kiedy kupujemy np. nową lodówkę, sprzedawca ma obowiązek zabrać starą. Dzięki temu nie musimy się martwić o to, co zrobić ze zużytym sprzętem. - Co więcej, sklepy mają obowiązek odebrać od nas małe sprzęty do 25 cm, czyli np. żelazko. Nie musimy u niego nic kupować, możemy po prostu wejść i oddać zużyty sprzęt - mówi prezes UOKiK. 

W rozmowie z Przemysławem Białkowskim prezes UOKiK wyjaśnia dlaczego produkty z każdym rokiem psuły się coraz szybciej, oraz dlaczego nowe prawo jest przyjazne dla środowiska.

INTERIA.PL
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Reklama