Kraje oszukują w wyścigu o neutralność klimatyczną? "Nie możemy udawać"
Naukowcy ostrzegają, że nadmierne poleganie na naturalnych pochłaniaczach węgla, takich jak lasy czy torfowiska, w strategiach osiągania neutralności klimatycznej, może zniweczyć cele Porozumienia Paryskiego. Czym jest "geologiczne net zero" i dlaczego jest kluczowe dla realnej redukcji emisji?
Każdego roku naturalne pochłaniacze węgla, takie jak oceany, lasy i gleby, usuwają około połowy emisji gazów cieplarnianych wytwarzanych przez człowieka. W wielu krajach te procesy są uwzględniane w strategiach ograniczania emisji, co teoretycznie przybliża je do osiągnięcia neutralności klimatycznej. Jednak naukowcy ostrzegają, że nadmierne poleganie na tych "biernych" mechanizmach może prowadzić do dalszego ocieplenia klimatu.
„Musimy chronić naturalne pochłaniacze, ale nie możemy udawać, że są one rozwiązaniem problemu emisji paliw kopalnych” pisze prof. Myles Allen z Uniwersytetu Oksfordzkiego, współautor badania opublikowanego w czasopiśmie Nature. Badacze wskazują, że w części przypadków uwzględnianie naturalnych pochłaniaczy w narodowych strategiach może wynikać z niepełnego zrozumienia zjawiska, ale w innych może być formą “kreatywnej księgowości” i ukrywania prawdziwej skali problemu emisji gazów cieplarnianych.
"Geologiczne net zero": redefinicja neutralności
Naukowcy, którzy opracowali koncepcję neutralności klimatycznej w 2009 roku, podkreślają, że jej pierwotne założenie opierało się na trwałym usuwaniu dwutlenku węgla z atmosfery, np. poprzez geologiczne magazynowanie. W tym ujęciu emisje z paliw kopalnych powinny być równoważone przez równie trwałe metody ich usuwania – a nie przez wykorzystanie istniejących pochłaniaczy węgla.
„Jeśli nadal spalasz paliwa kopalne, musisz mieć plan na trwałe magazynowanie emitowanego dwutlenku węgla” – tłumaczy Allen.
Wiele państw uwzględnia naturalne procesy w swoich strategiach redukcji emisji. Przykładowo, Rosja planuje osiągnąć neutralność klimatyczną do 2060 roku, opierając się w dużej mierze na zdolności swoich lasów do pochłaniania emisji. Podobnie kraje takie jak Bhutan, Gabon czy Surinam ogłosiły już neutralność, argumentując, że ich istniejące lasy pochłaniają więcej węgla, niż te kraje emitują.
Jednak takie podejście może być mylące. Naturalne pochłaniacze, choć odgrywają kluczową rolę w cyklu węglowym Ziemi, nie są w stanie zrównoważyć ciągłych emisji gazów cieplarnianych. W najlepszym przypadku stabilizują one poziom dwutlenku węgla w atmosferze, co oznacza, że globalne ocieplenie będzie trwało przez kolejne stulecia.
Ukryte zagrożenia i błędy w rozliczeniach
Kwestie związane z uwzględnianiem naturalnych pochłaniaczy węgla są również problematyczne w kontekście ich stabilności. Naukowcy zwracają uwagę, że w 2023 roku, w wyniku rekordowych temperatur i zjawiska El Niño, zdolność lasów, roślin i gleby do pochłaniania węgla niemal całkowicie się załamała.
Co więcej, różnice w sposobach, w jakie kraje rozliczają pochłaniacze węgla w swoich modelach klimatycznych, mogą prowadzić do przeszacowania postępów w realizacji celów klimatycznych. Analiza Carbon Analytics wskazuje, że budżet węglowy, pozwalający na ograniczenie ocieplenia do 2°C, może być o 15–18% mniejszy, niż sądzono. A to oznacza, że prowadzone już i planowane działania mające na celu ochronę klimatu mogą okazać się dalece niewystarczające częściowo właśnie przez przeszacowanie wpływu naturalnych pochłaniaczy.
Badania wskazują, że niektóre kraje mogą celowo wykorzystywać nieścisłości w definicjach neutralności klimatycznej, aby wyglądało, że osiągnęły więcej, niż faktycznie zrealizowały. Przykładem może być przypisywanie sobie naturalnych pochłaniania węgla w oceanach lub rozliczanie pochłaniaczy z terenów zarządzanych, takich jak lasy Amazonii czy tajga w Rosji.
„Może się zdarzyć, że niektóre kraje będą celowo stosować te praktyki w sposób nieuczciwy” – ostrzega Glen Peters z CICERO, współautor badania.
Rola pasywnych pochłaniaczy węgla w strategiach narodowych
Naturalne pochłaniacze węgla mogą być uwzględniane w strategiach klimatycznych, ale tylko wtedy, gdy ich zdolności są dodatkowe, a nie już istniejące. Przykłady to nowe zalesienia czy renaturalizacja torfowisk. Jednak takie rozwiązania są podatne na zmiany klimatyczne, jak pożary, susze czy inwazje gatunków obcych, co czyni je niepewnymi w dłuższej perspektywie. Las może faktycznie magazynować wielkie ilości węgla z atmosfery, ale w razie katastroficznego pożaru czy epidemii, która masowo zabija drzewa, cały zmagazynowany dotąd dwutlenek węgla powraca do atmosfery i ponownie przyczynia się do jej ocieplania.
Rozwiązaniem problemu nadmiernego polegania na naturalnych pochłaniaczach jest redefinicja pojęcia neutralności klimatycznej i dążenie do tzw. geologicznego net zero. Oznacza to, że wszystkie emisje gazów cieplarnianych muszą być równoważone przez trwałe ich usuwanie, np. przez geologiczne magazynowanie dwutlenku węgla. Można tego dokonać np. pompując CO2 w głębokie warstwy ziemi, gdzie zamienia się w skałę, która może stabilnie wiązać gazy cieplarniane przez setki tysięcy lat.
„Kraje muszą uznać konieczność dążenia do geologicznego net zero, co zmniejszy niejasności w rozliczeniach klimatycznych” – podkreśla Allen.
Nowe wyzwania i koszty
Przejście na geologiczne net zero będzie wymagało ogromnych nakładów finansowych i technologicznych. Może również zmienić politykę klimatyczną wielu krajów, które dotychczas opierały swoje strategie na naturalnych pochłaniaczach.
„Nowa definicja neutralności klimatycznej może wpłynąć na ambicje rządów w zakresie ochrony klimatu, przesuwając ich cele” – zauważa Harry Smith z Uniwersytetu Anglii Wschodniej.
Rola naturalnych pochłaniaczy węgla w walce z globalnym ociepleniem jest nie do przecenienia, ale nie mogą one być traktowane jako jedyne rozwiązanie. Nadmierne poleganie na istniejących mechanizmach może prowadzić do opóźnień w podejmowaniu koniecznych działań redukcyjnych w przemyśle i energetyce. Kluczem do osiągnięcia realnych celów klimatycznych jest redefinicja neutralności klimatycznej w kierunku trwałych rozwiązań geologicznych.