Dronami w huragan. Bezzałogowce dotrą w serce wielkiej burzy
Flota pływających i latających dronów ma przed sobą wyjątkowo niebezpieczną misję. Pojazdy, należące do amerykańskiej Narodowej Administracji ds. Oceanów i Atmosfery (NOAA) mają dotrzeć aż do serca uderzających w USA huraganów, dostarczając naukowcom cennych danych.
Naukowcy coraz lepiej rozumieją huragany, ale precyzyjne przewidywanie ich zachowania wciąż jest bardzo trudne. Niszczycielskie burze są niezwykle złożonymi procesami, a gromadzenie danych w sercu burzy, gdzie szaleją wielkie fale i wieją wiatry osiągające prędkość setek kilometrów na godzinę, jest szalenie trudne.
Teraz tego zadania ma podjąć się flotylla latających i pływających dronów, które podczas tegorocznego sezonu huraganowego mają dostarczyć precyzyjnych danych o najpotężniejszych burzach na Ziemi.
"Celowo kierujemy obiekt do jednego z najbardziej niegościnnych i niebezpiecznych środowisk na Ziemi - w środek dużego huraganu na Atlantyku" mówi magazynowi “New Scientist" Matt Womble z Saildrone, amerykańskiej firmy, która zaprojektowała drony do rejestrowania pomiarów powierzchni morza, na którym szaleją fale wielkości sześciopiętrowych budynków.
Bezzałogowce Saildrone są zasilane energią słoneczną i wiatrem, co pozwala im aktywnie płynąć w stronę burzy. Do tej pory większości pomiarów dokonywano za pomocą pozostających w jednym miejscu boi.
Rejs w piekle
Zrobotyzowane żaglówki mają za sobą dwa pierwsze testy. Pojedyncze saildrone zdołały dotrzeć do oka huraganu Sam w 2021 r. i huraganu Fiona w 2022 r. Choć działały w pojedynkę, dostarczyły bezprecedensowych danych dotyczących wiatru i prądów oceanicznych w sercu burz. W tym sezonie na huragany zapoluje kilkanaście takich dronów. Każda łódź może autonomicznie działać przez około 90 dni - w tym czasie będą w oczekiwaniu na huragan patrolować wody Karaibów i Zatoki Meksykańskiej. Dwa pojazdy będą pozostawały w rezerwie, a w razie wykrycia zbliżającego się huraganu będą wysyłane na jego spotkanie.
Oprócz bezzałogowych żaglówek, NOAA skorzysta także z flotylli latających dronów, startujących w powietrzu z pokładu załogowych samolotów należących do agencji. One również mają mierzyć prędkości wiatrów w oku huraganu.
"Dron wlatuje do oka, a następnie krąży wokół jego krawędzi"mówi Joe Cione z NOAA. "Następnie, lotem spiralnym, schodzi stopniowo coraz niżej. Dzięki temu uzyskamy obserwacje, których nigdy nie dałby nam załogowy samolot". W 2022 r. należący do agencji dron Anduril Altius-600 zarejestrował w oku huraganu Ian wiatry o prędkości ponad 347 km/h. Maszyna poruszała się zaledwie 60 metrów nad powierzchnią wody. Altius jest w stanie latać przez 4 godziny. Agencja dysponuje także mniejszą maszyną, która dzięki laserowym czujnikom może latać tuż nad wierzchołkami fal. Drony za pośrednictwem satelitów są w stanie wysyłać dane w czasie rzeczywistym.
Wszystkie te drony mogą odegrać niezwykle istotną rolę w badaniu huraganów i w ochronie ludzi przed ich skutkami. Precyzyjne pomiary tego, jak w sercu huraganu zachowuje się ocean i wiatry, mogą pomóc przewidywać jego kierunek i siłę wiatru. A to bezpośrednio przekłada się na decyzje o ewakuacji ludzi z zagrożonych obszarów. Na dłuższą metę mogą pomóc naukowcom lepiej symulować procesy kształtujące huragany i przewidywać to, kiedy powstaną i gdzie mogą uderzyć.