Sidney Polak: Za mało myślimy o tym, jaką planetę zostawimy przyszłym pokoleniom

4 września w Rzeszowie rozpocznie się festiwal Reggae nad Wisłokiem, którego hasłem jest "Gramy dla klimatu". Gwiazdą festiwalu będzie wokalista, muzyk i perkusista Sidney Polak. - Ciężko akceptujemy utrudnienia w życiu codziennym, które mogłyby pomóc środowisku czy klimatowi - mówi Zielonej Interii.

Sidney Polak.
Sidney Polak.Szymon Aksienionek/REPORTEREast News
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

Mateusz Czerniak, Zielona Interia: Kryzys klimatyczny i degradacja środowiska naturalnego to coś, co zwraca pana uwagę, niepokoi?

Sidney Polak: Oczywiście, że tak. Widzę, co się dzieje z klimatem nawet na przestrzeni mojego życia. Pamiętam z czasów swojego dzieciństwa prawdziwie śnieżne zimy, których już nie ma. Ocieplenie widać gołym okiem.

Napisałem nawet nową piosenkę, która ma być odpowiedzią na ludzką pychę i arogancję, jeśli chodzi o rządzenie się człowieka na Ziemi i jego odpowiedzialności wobec przyszłych pokoleń. Wydaje mi się, że za mało myślimy o tym, w jakim stanie zostawimy planetę przyszłym pokoleniom. Tak jak śpiewam w mojej nowej piosence, jesteśmy mistrzami wypierania. Pewnych rzeczy nie chcemy widzieć, bo tak nam wygodniej. Ciężko akceptujemy utrudnienia w życiu codziennym, które mogłyby pomóc środowisku czy klimatowi.

Ostatnio nawet pomysł wprowadzenia pełnej zwrotności butelek budzi kontrowersje. A jednocześnie na Pacyfiku pływa wyspa śmieci o trzykrotnie większej powierzchni, niż Francja.

My tego nie widzimy, więc dla niektórych nie ma problemu.

Inna pana piosenka - "Twarzą w twarz" - ma teledysk, złożony z fragmentów podróży po Nowej Zelandii i Australii. Widział pan w tych krajach jakieś przejawy destrukcji środowiska?

Nie widziałem tego na własne oczy, ale jednocześnie zdaję sobie sprawę na przykład ze skali wydobycia węgla kamiennego w odkrywkowych kopalniach, które są liczne w Australii. Wiem, jak destrukcyjny wpływ na środowisko mają tego rodzaju działania i że ten kraj mocno bazuje na eksporcie węgla do Chin.

A czy młodzi polscy artyści według pana są bardziej świadomi problemów dotyczących środowiska, klimatu i czy częściej poruszają te tematy w swojej twórczości? 

Powiem zupełnie szczerze, że niestety nie widzę, żeby duża liczba polskich młodych artystów była przejęta losami planety.

Śledząc tę polską muzykę młodych wykonawców, wydaje mi się, że bije z niej hedonizm.

Dominuje tam podkreślanie tego, że ważne jest życie na wysokim materialnym poziomie, dobry samochód, wakacje, ubrania. Jednocześnie myślę, że jest to do pewnego stopnia naturalne i to po prostu cecha takiego wieku, gdzie dominuje większa beztroska.

Ale czy ta beztroska - nie tylko młodych, ale ludzkości w ogóle - nie będzie nas sporo kosztować?

Pewnie będzie. Jednak mam wrażenie, że ludziom ciężko zaakceptować wyrzeczenia tu i teraz dla jakichś bardzo odległych korzyści i wyższego celu.

Z drugiej strony mamy też wśród młodych takie organizacje jak na przykład Młodzieżowy Strajk Klimatyczny.

Tak i wszystkie tego typu inicjatywy są bardzo ważne. Każde działanie, które idzie pod prąd prostej chęci zysku i nosi w sobie znamiona humanizmu, jest bardzo cenne. W ogólnej perspektywie wydaje mi się jednak, że takie zachowania są w mniejszości.

Może po prostu ludzie muszą zobaczyć, że tak naprawdę destrukcja środowiska i klimatu im się nie opłaca? Że zaprzestanie tego przyniesie im wręcz korzyści? 

Tutaj wracamy do kwestii długofalowego myślenia. W krótkiej perspektywie najbardziej opłacalne jest u nas spalanie węgla, bo mamy takie, a nie inne źródła energii. Żeby zobaczyć, jakie to będzie miało konsekwencje w przyszłości i żeby zobaczyć, że na przykład inne technologie mogą dać nam później tańszy prąd, trzeba wiedzy. A więc też edukacji. Dodatkowo myślę, że ludzie po prostu boją się zmian, boją się nowego. I tutaj znowu - edukacja.

Mam szczerze mówiąc wrażenie, że nasza cywilizacja... głupieje i jej możliwości intelektualne - a więc także tego długofalowego myślenia - się zmniejszają.

Wystarczy spojrzeć, że coraz bardziej chłoniemy proste i niezbyt mądre obrazki, a coraz mniej czytamy.

Tak półżartem - w swoim hicie "Skuter" śpiewa pan o jeżdżeniu skuterem Suzuki Burgman Executive, który ma napęd spalinowy. Czy dzisiaj, kiedy zdaje pan sobie sprawę z wpływu na klimat transportu opartego na paliwach kopalnych, wybrałby pan do piosenki jakiś model elektryczny? A może napisał piosenkę o transporcie zbiorowym lub rowerach?

(śmiech) Myślę, że zostawiłbym tę piosenkę tak, jak ją napisałem, ale muszę przyznać, że rower jest świetnym środkiem transportu, którego bardzo często używam. Utwór "Skuter" był oczywiście pastiszem - bo jak można na serio śpiewać, że ma się "najlepszy skuter w mieście" - który, mam wrażenie, nie każdy zrozumiał. Natomiast muszę przyznać, że skuterem poruszam się już bardzo rzadko.

To o czym jednak napisałbym - i pewnie napiszę - piosenkę, to fakt, że minimalistyczne, proste życie w zgodzie ze środowiskiem jest najlepsze. Zresztą już teraz na swojej płycie będę miał piosenkę "Coś nie tak", inspirowaną mową noblowską Olgi Tokarczuk. Fragment tego utworu brzmi: "Coś nie tak, coś nie tak, nie najlepiej działa ten świat".

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas