Kojoty pod wpływem narkotyków? Coraz częściej atakują ludzi

Kanadyjczycy są wzywani do trzymania się z daleka od Stanley Park w Vancouver, ponieważ kilka kolejnych ataków kojotów wzbudza podejrzenia, że zwierzęta mogły połknąć toksyny lub nawet narkotyki.

Kojot
KojotPexels.com
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

W ciągu lata doszło do niezwykle dużej liczby ataków kojotów w parku, a ich ofiarą padło nawet pięcioletnie dziecko. Ostatni atak miał miejsce w poniedziałek, kiedy to zwierzę podeszedł do dwóch osób bawiących się na pikniku i ugryzło jedną z nich w nogę. Kilka dni wcześniej pogryziony został spacerowicz, a dzień wcześniej kobieta uprawiająca jogging.

Po atakach Służba Ochrony Przyrody Kolumbii Brytyjskiej wydała kilka ostrzeżeń, prosząc odwiedzających o zachowanie ostrożności w parku lub zaniechanie wizyt.

Taka ilość ataków, jaka zdarzyła się w ostatnim czasie w parku to coś niespotykanego. Jedno z badań udokumentowało 367 ataków na ludzi w latach 1977-2015 w USA i Kanadzie. W Stanley Park, w ciągu ostatnich kilku miesięcy było ich ponad 30.

Jeden z ekspertów uważa, że wynika to z kilku czynników, a jednym z nich są prawdopodobnie narkotyki.

Skomplikowane przyczyny

"Kwestia Stanley Park jest bardziej skomplikowana niż normalne sytuacje. Nic może nie być główną przyczyną" - powiedziała CTV News dr Shelley Alexander z Uniwersytetu w Calgary.

W grę wchodzi tu fakt, że kojoty były karmione z ręki lub w inny sposób otrzymywały jedzenie od człowieka, co oswoiło je bardzo z ich obecnością. W jednym z badań przeanalizowano 142 ataki i stwierdzono, że 30 procent incydentów miało miejsce po celowym lub przypadkowym karmieniu przez ludzi w pobliżu miejsca ataku, przy czym liczba ta była najprawdopodobniej niższa niż prawdziwa.

Innym czynnikiem może być przesiedlanie zwierząt w ostatnich miesiącach.

"Z powodu obozowisk bezdomnych zwierzęta zostały wypchnięte na tereny przy skraju parku, gdzie mają większy kontakt z ludźmi i bardziej prawdopodobne jest, że wejdą w konflikt. Dodatkowo zachowanie niektórych z tych osobników sugeruje, że mogły one spożyć toksyny lub narkotyki, prawdopodobnie opioidy. Istnieją również pewne przesłanki wskazujące, że zwierzęta te były ofiarami przemocy" - powiedziała Alexander.

Kojoty to nie jedyne zwierzęta, które mogą być narażone na działanie narkotyków bądź substancji, które dostały się do środowiska po ich rozłożeniu przez organizm człowieka. Podobnie jest z rybami.

Naukowcy z Czeskiego Uniwersytetu Rolniczego w Pradze wystawili w zbiornikach wodnych 40 pstrągów na działanie narkotyków w takich stężeniach, jakie występują w niektórych rzekach. Trwało to osiem tygodni. Później przenoszono je na dziesięć dni do czystej wody, w której nie było takich substancji. Okazało się, że ryby, które wcześniej były wystawione na działanie metamfetaminy, wybierały wodę, w której była obecna ta substancja. Dodatkowo, kiedy zostały one przeniesione do wody czystej, stały się mniej ruchliwe. Naukowcy stwierdzili, że to objawy stresu lub niepokoju, czyli efektów syndromu odstawienia u ludzi.

Źródło: IFLScience, Science Alert

mcz

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas