Powraca ogromny lew. Największy, jakiego znamy. Uznali, że będzie maskotką
Ta decyzja ma znaczenie symboliczne. Maroko, które jest organizatorem rozpoczynającego się niebawem Pucharu Narodów Afryki - jednej z największych imprez piłkarskich świata - wybrało na jego symbol i maskotkę lwa berberyjskiego. Nazwali go Assad. Ten największy znany podgatunek lwa to nie tylko symbol marokańskiej piłki, ale i odradzania się wymarłego na pozór zwierzęcia.

W skrócie
- Maroko wybiera lwa berberyjskiego jako maskotkę Pucharu Narodów Afryki, podkreślając symbolikę tego wymarłego na wolności zwierzęcia.
- Lew berberyjski był największym podgatunkiem lwa, uznanym za wymarły w naturze, ale podejmowane są próby jego odrodzenia i reintrodukcji.
- Maskotka Assad ma nie tylko promować turniej piłkarski, lecz także wspierać działania na rzecz ochrony i przywrócenia lwów do gór Atlas.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Afryka dobrze wie, jak bogatą i wspaniałą ma faunę. Wie, że pod tym względem mało kto może się z nią równać, a zwierzęta są wielkim skarbem tego kontynentu. Dlatego Puchar Narodów Afryki bardzo często sięga po afrykańskie zwierzęta jako maskotki imprezy.
Puchar Narodów Afryki w Maroku to sprawa symboliczna
Dwa lata temu, gdy turniej odbywał się na Wybrzeżu Kości Słoniowej, maskotką był słoń Akwaba. Imprezę tę promowały wcześniej inne zwierzęta, np. hipopotam (2002 r.), krokodyl nilowy (2006 r.), lampart (2017 r.), goryl w Gabonie i Gwinei Równikowej w 2012 r., antylopowiec szablorogi w Angoli w 2010 r. czy jeżozwierz afrykański w 2015 r.
W tym gronie jednak tegoroczna maskotka Assad jest szczególna. To lew berberyjski, który ma promować Puchar Narodów Afryki w Maroku. Impreza rusza 21 grudnia meczem Maroka z Komorami, a zakończy się 18 stycznia. Piłkarze afrykańscy będą grali także w Wigilię i święta Bożego Narodzenia.

Puchar Narodów Afryki to kontynentalne mistrzostwa, które można porównać z naszym Euro. To impreza prestiżowa i przyciągająca uwagę świata, której celem jest wyłonienie nowego mistrza Afryki.
Obecnym jest Wybrzeże Kości Słoniowej, ale za najsilniejszą aktualnie drużyną afrykańską uważa się właśnie Maroko - pierwszy zespół z tego kontynentu, który znalazł się w strefie medalowej mundialu. Marokańczycy dokonali tego w Katarze w 2022 r., stając się niespodzianką imprezy. Pokonali m.in. Hiszpanię, Portugalię i Belgię.
Maroko jest dzisiaj uważane za szeroką czołówkę światowej piłki, ale Puchar Narodów Afryki udało się piłkarzom tego kraju wygrać tylko raz - dawno temu, w 1976 r. Marokańczycy na swoich boiskach chcą więc pokazać wyższość nad resztą Afryki i zdobyć tytuł.
Zwierzęca maskotka to nie tylko zabawka. Lew berberyjski to duma Afryki
Nie tylko to jest jednak ich celem, o czym świadczy wybór maskotki turnieju. Na co dzień nie doceniamy znaczenia tych symboli, ale to one pojawiają się przed oczami świata śledzącego zawody każdego dnia, są na wszystkich pamiątkach, w czołówkach telewizyjnych.
To zatem ważny wybór, a Maroko zdecydowało się sięgnąć po to, co ma w swej przyrodzie najcenniejsze - lwa berberyjskiego. I przy okazji wielkiej imprezy piłkarskiej wypromować ideę ocalenia tego kota.
Assad, czyli po arabsku właśnie "lew" - takie imię nosić będzie piłkarska maskotka. Nawiązuje ona do przydomka marokańskiej drużyny, który brzmi "lwy Atlasu". A lwy Atlasu w nomenklaturze przyrodniczej to synonim lwów berberyjskich, zwanych również lwami północnoafrykańskimi albo lwami egipskimi. To szczególny podgatunek lwów, który zaginął w północnej Afryce na wiele lat.
Kiedyś te lwy zamieszkiwały na pewno w górach Atlasu w Maroku i Algierii, ale być może były także mieszkańcami całego północnego skraju Afryki, aż po Egipt czy Czad. To dość osobliwe miejsce życia dla lwów, które nie kojarzą nam się raczej z górami czy pustyniami, ale afrykańską sawanną.
Lew berberyjski jest największym z lwów
Mamy w Afryce kilka podgatunków lwów, to chociażby lew masajski znany z wielu filmów przyrodniczych z Kenii czy Tanzanii, ale również Etiopii, lew wschodnioafrykański, lew angolski, lew południowoafrykański, lew kongijski z wschodnich brzegów Jeziora Wiktorii, lew kameruński, lew ugandyjski, lew senegalski i inne.
Mamy także lwa azjatyckiego, zwanego lwem perskim - jedyny dzisiaj podgatunek spoza Afryki. Jego niedobitki zachowały się w parkach północno-zachodnich Indii.
Lew berberyjski różnił się od tego towarzystwa rozmiarami oraz sposobem życia. Nie unikał gór. Żył nawet na śniegu i to prawdopodobnie właśnie te lwy były głównymi aktorami dramatycznych scen na rzymskich arenach w czasach starożytnych. Rzymianie dostarczali do cyrków lwy właśnie z północnej Afryki, zatem głównie lwy berberyjskie. Odpowiadało im to, gdyż żyły najbliżej. Poza tym były... największe.

Lew berberyjski mógł być największym znanym współcześnie podgatunkiem tych kotów. Nie jest to pewne, bowiem osobniki trzymane w niewoli rzadko osiągały duże rozmiary. Podejrzewa się, że lwy mieszkające na wolności w górach Atlas mogły dorastać do 300 kg. To są już rozmiary tygrysów i to nie bengalskich, a syberyjskich.
Trudno jednak te dane zweryfikować, opierają się jedynie na opisach lwów z Maroka i Algierii, które już tam wymarły. Koty z sawann Afryki rzadko osiągają 200 kg, są wyraźnie mniejsze od tygrysa bengalskiego i syberyjskiego.
Rzymian oskarża się o to, że przyczynili się do wymarcia lwa berberyjskiego, ale zapewne nie oni, nie polujący na nie egipscy faraonowie, ale myśliwi czasów nam współczesnych odegrali główną rolę w zagładzie tego podgatunku.
Ten ogromny lew przetrwał starożytne rzezie i dobiły go dopiero współczesne polowania z użyciem broni palnej, które zepchnęły zwierzę w najbardziej niedostępne tereny gór Atlas. Ostatniego żywego lwa berberyjskiego widziano w 1936 r. w rejonie Tazy koło Fezu w Maroku.
W czasach II wojny światowej, w 1942 r., uznano, że gatunek wymarł na wolności. Możliwe, że pojedyncze osobniki w Maroku przetrwały dłużej, ale dzisiaj jedyną szansą dla nich są ogrody zoologiczne, gdzie starannie wydziela się ten niezwykły podgatunek od reszty kotów.
Lew berberyjski zachował się tylko w niewoli
Kotów zweryfikowanych jako wymarłe na wolności lwy berberyjskie nie jest na świecie wiele. Opiekuje się nimi m.in. czeski ogród w Dvur Kralove, który - jak informowaliśmy w Zielonej Interii - doczekał się przychówku - trzech samic i samca. Park położony tuż przy polskiej granicy, blisko Kotliny Kłodzkiej, informuje o tym z dumą, bo to szansa dla tego północnoafrykańskiego podgatunku.
Jest to o tyle istotne, że przyrodnicy chcą przywrócić lwa berberyjskiego w górach Atlas i ponownie wprowadzić go do przyrody północnej Afryki. Władze Maroka są przychylne temu pomysłowi i w 2026 r. ma się odbyć konferencja w tej sprawie. Być może powstanie nowy rezerwat dla tych zwierząt w Maroku.
To oczywiście pociąga za sobą odpowiednie przygotowanie terenu - tak, aby lwy nie wchodziły w konflikt z ludźmi i nie zagryzały bydła oraz miały na co polować. Drapieżniki chwytały w naturze koziorożce, dziki, a także jelenie berberyjskie (Cervus elaphus barbarus) i gazele, które już z gór Atlas zniknęły. Aby zatem mogły przetrwać w naturze jak setki lat temu, muszą mieć na co polować.
Lew Assad jako maskotka Pucharu Narodów Afryki może pomóc wypromować ten pomysł i zebrać na ten cel pieniądze. Maroko jest zainteresowane tym, aby mieć lwy Atlasu nie tylko na boisku, ale także w naturze, w górach.













