Wycięcie drzewa będzie łatwiejsze. Przyrodnicy ostrzegają: wolna amerykanka
Sejmowe komisje do Spraw Deregulacji oraz Samorządu Terytorialnego i Polityki Regionalnej zaopiniowały pozytywnie nową odsłonę prawa do samowolnej wycinki drzew na terenach prywatnych. Przyrodnicy alarmują.

W skrócie
- Nowe prawo pozwala na wycinkę drzew na prywatnych działkach bez reakcji urzędu po 60 dniach od zgłoszenia.
- Przyrodnicy i eksperci ostrzegają, że „milcząca zgoda” może zagrozić cennej przyrodzie.
- Zmiany w przepisach mają chronić właścicieli przed przewlekłością urzędów, ale budzą sprzeciw obrońców środowiska.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Informacja, że w ramach tzw. pakietu deregulacyjnego obywatele zyskają decyzją rządu sporą wolność w wycinaniu drzew, pojawiła się w maju br. Po raz pierwszy został wówczas przedstawiony projekt nowelizacji ustawy o ochronie przyrody, zezwalający na wycinkę drzew po upływie 35 dni od zgłoszenia do urzędu, jeśli urząd nie wniósł sprzeciwu.
Pomysł skrytykowany został przez Państwową Radę Ochrony Przyrody i przez wiceministra klimatu i środowiska, Mikołaja Dorożałę. Teraz do Sejmu trafiła druga odsłona tej deregulacji, która zakłada milczącą zgodę na wycięcie drzewa po upływie 60 dni od zgłoszenia.
Prawo do wycinek
Obecne przepisy zakładają, że osoba fizyczna, która zamierza wyciąć drzewo na swoim terenie musi zgłosić taki zamiar do urzędu gminy. Przedstawiciele urzędu powinni w ciągu 21 dni przeprowadzić oględziny zgłoszonego drzewa, a następnie mają 14 dni na wniesienie ewentualnego sprzeciwu. Sprzeciw wobec usunięcia drzewa może nastąpić między innymi, kiedy drzewo jest cenne przyrodniczo - np. ma wymiary pomnikowe, stanowi siedlisko dla chronionych gatunków zwierząt, roślin, grzybów. Jednak wizja terenowa jest niezbędna, zanim urząd podejmie decyzję.
Projekt zakłada zdaniem przyrodników kilka dobrych rozwiązań - między innymi rozszerza formularz, który zgłaszający musi wypełnić - umożliwia wycięcie drzewa, jeżeli urząd nie zareaguje w wyznaczonych terminach. W uzasadnieniu projektu zaznaczono, że ma on na celu zabezpieczenie wnioskodawców przed bezczynnością lub przewlekłością postępowań.
Usunięcie drzewa, które jest cenne?
Tymczasem, jak jest wskazane w tym samym uzasadnieniu, wiele urzędów dopełnia obecnie obowiązujących terminów. Eksperci z PROP wskazują, że ewentualne opóźnienia mogą wynikać z braków kadrowych w urzędach i braku specjalistycznego przygotowania urzędników w przypadku, gdy gatunek jest trudny do identyfikacji. Nowe przepisy mówią, że jeżeli urząd nie jest w stanie wyrobić się w czasie 60 dni - automatyczną zgodę na wycinkę.
"W kwestii ochrony przyrody nie może być wolnej amerykanki! Przedstawiony przez rząd projekt zakłada, że jeżeli urzędnicy się nie wyrobią w terminie 60 dni, nastąpi automatyczna, "milcząca zgoda" na wycięcie drzewa. Nie można karać przyrody za słabe działanie państwa! To nie jest rozwiązanie problemu, a zrzucanie odpowiedzialności na urzędników. Zadaniem państwa jest chronić przyrodę!" - powiedziała Aleksandra Wiktor, koordynatorka kampanii przyrodniczych w Greenpeace Polska.









