Polityka energetyczna Polski do 2040 r. Radykalna czy zachowawcza?

Rząd przyjął uchwałę w sprawie Polityki energetycznej Polski do 2040 r. Zakłada ona, że w 2030 r. udział odnawialnych źródeł energii w końcowym zużyciu energii wyniesie co najmniej 23 proc. Moc zainstalowana morskich farm wiatrowych osiągnie w 2030 roku ok. 5,9 GW, a dekadę później ok. 11 GW. Dokument będzie wymagał aktualizacji, ale dobrze, że został przyjęty - podkreślają eksperci.

article cover
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze
W 2030 r. udział odnawialnych źródeł energii w końcowym zużyciu energii wyniesie co najmniej 23 proc
W 2030 r. udział odnawialnych źródeł energii w końcowym zużyciu energii wyniesie co najmniej 23 proc123RF/PICSEL

Monika Borkowska

Dla jednych założenia dokumentu są zbyt radykalne, dla innych - mało odważne. Solidarna Polska poinformowała, że jej ministrowie nie poparli uchwały rządu w sprawie PEP 2040. Wcześniej wielokrotnie wskazywali na wysoki koszt unijnej polityki klimatycznej i potrzebę budowy bezpieczeństwa energetycznego Polski w oparciu o węgiel.

Z kolei think tank Forum Energii zarzuca dokumentowi, że jest za mało odważny. - Gdyby za miarę sukcesu uznać to, że rząd przyjął w końcu Politykę energetyczną Polski, to rzeczywiście z ponad 7-letnim opóźnieniem mamy sukces. Jednak z perspektywy problemów do rozwiązania w polskiej energetyce, dokument jest rozczarowujący. Nie nawiązuje do nowych celów redukcyjnych UE, które przyjęliśmy. Może to być przeszkodą w sięgnięciu po unijne fundusze na zmiany w energetyce i to w momencie, gdy decyduje się podział środków na sprawiedliwą transformację. System elektroenergetyczny jest nadal zagrożony - przewidujemy coraz szybsze wyłączanie elektrowni węglowych, ale nie pokazujemy lekarstwa, jak wypełnimy tę lukę do 2030 r. - ocenia Aleksandra Gawlikowska-Fyk z Forum Energii.

Ważne, że wytyczono kierunki

Aleksander Śniegocki, kierownik programu Energia, Klimat i Środowisko WISE Europa podkreśla, że nie był jeszcze opublikowany pełen tekst dokumentu, natomiast wygląda na to, że jest on spójny z założeniami zaprezentowanymi we wrześniu 2020 roku.

- Dużym plusem jest to, że projekt został wreszcie przyjęty. Po raz pierwszy od wielu lat mamy zaktualizowaną politykę energetyczną, mimo że ona dziś i tak nie do końca odzwierciedla najświeższe trendy - mamy przecież uzgodniony już kolejny unijny cel redukcji CO2 na 2030 rok na poziomie 55 proc. Nie można jednak w nieskończoność odkładać przyjęcia dokumentu ze względu na zmieniające się otoczenie. Lepiej jest go przyjąć i później aktualizować. Dziś mamy potwierdzenie przez polski rząd ogólnego kierunku zmian, na którym można budować bardziej ambitną politykę. To punkt odniesienia do dalszych dyskusji - mówi Interii.

Zdaniem Śniegockiego pozytywnie należy ocenić fakt, że udało się przyjąć PEP 2040 mimo braku umowy społecznej z górniczymi związkami zawodowymi, która jest wciąż konsultowana. - Byłoby to nierozsądne, gdyby interesy branżowe jednej z części systemu energetycznego blokowały dyskusję i rozstrzygnięcia dla całej polityki energetyczno-klimatycznej - podkreśla Śniegocki.

Zwłoka uderzy nas po kieszeni

Ale wskazuje też na niedostatki dokumentu, głównie na jego zachowawczość, szczególnie w dłuższej perspektywie czasowej. - Niestety za mało uwagi zwrócono na to, co będzie się działo po 2030 roku. Za dziesięć lat transformacja w kierunku neutralności klimatycznej się nie skończy, a nawet jeszcze bardziej przyspieszy. Czekać nas będzie wiele trudnych zadań, jak wycofywanie się z gazu, rozwiązanie problemu emisji w przemyśle czy transporcie. Będzie to też oznaczało coraz wyższe ceny CO2, które będą musiały wzrosnąć, żeby wymusić zmiany w kolejnych sektorach. Jeżeli nie przyspieszymy tempa zmian, będziemy ponosić ogromne koszty zapóźnienia - informuje.

Polska powinna szybko podjąć kroki w kierunku transformacji.
Polska powinna szybko podjąć kroki w kierunku transformacji.123RF/PICSEL

Śniegocki zaznacza, że w ciągu paru lat potrzebna będzie aktualizacja PEP 2040 w związku z rozstrzygnięciami na poziomie unijnym, jak mamy wdrażać unijny cel redukcji emisji o 55 proc. - To, że dokument został przyjęty, wcale nie kończy dyskusji o tym, jak będzie wyglądała polska energetyka za dwadzieścia lat - uważa.

Polityka energetyczna Polski ma opierać się na trzech filarach - sprawiedliwa transformacja, zeroemisyjny system energetyczny i dobra jakość powietrza. Dokument stanowi wkład w realizację Porozumienia paryskiego z  2015 r. Uwzględnia wyzwania związane z dostosowaniem gospodarki do m.in. unijnych celów klimatyczno-energetycznych, Europejskiego Zielonego Ładu czy planu odbudowy gospodarczej po pandemii COVID-19.

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas