Góry lodowe dotarły do Arktyki. W ich wnętrzu zamarzło coś niepokojącego
Naukowcy, którzy zbadali góry lodowe dryfujące w stronę Arktyki, są bardzo zaniepokojeni. Wielkie połacie lodu zawierają bowiem w swym wnętrzu coś, co realnie zagraża życiu w Arktyce. Jeżeli te bryły lodu rozmarzną, dojdzie do katastrofy. "Trzeba je odholować" - apelują badacze z Vermont State University i Castleton University.

W skrócie
- Góry lodowe dryfujące do Arktyki zawierają niepokojąco dużo mikroplastiku.
- Rozmarzające bryły lodu mogą uwolnić toksyczne substancje do arktycznego ekosystemu.
- Naukowcy apelują o pilne działania, by zapobiec katastrofie ekologicznej.
- Więcej podobnych informacji znajdziesz na stronie głównej serwisu
Spędzili oni dwa tygodnie w zatoce Cambridge w Kanadzie, zbierając próbki śniegu, lodu morskiego i wiecznej zmarzliny w ramach projektu Dynamic Research of Arctic Cryospheric Organisms. Ta zatoka leży na inuickim terytorium Unavut na Wyspie Wiktorii. To północne tereny arktyczne Kanady, między Morzem Baffina a Oceanem Arktycznym.
Jak wiadomo, Arktyka jest szczególnie narażona na skutki zmiany klimatu i rozmarzanie tutejszych lądolodów i gór lodowych. Wielkie płaty kry, które jesienią i zimą stanowiły platformy do odpoczynku i wychowywania młodych dla tutejszych fok czy morsów teraz znikają. Wraz z nimi znikają zwierzęta - i płetwonogie, i polujące na nie niedźwiedzie polarne. Sytuacja w Arktyce robi się bardzo trudna wraz z jej ocieplaniem się, a jakby tego było mało, doszedł problem kolejny.
Według naukowców badających lód w zatoce Cambridge, znajdujące się tu góry lodowe dryfujące przez coraz mocniej rozmarznięte wody wokół bieguna północnego zawierają śmiercionośny ładunek. To tysiące cząsteczek mikroplastiku, który dzisiaj jest powszechny w oceanach. Stężenie drobinek mikroplastiku w arktycznym lodzie jest ogromne i bardzo niebezpieczne. Kiedy bowiem góry lodowe rozmarzną i uwolnią go, może on diametralnie zmienić życie północnej strefy polarnej. A rozmarzną, gdyż Arktyka się ociepla.
Mało tego, wraz z tym ociepleniem, uwalnia się bieżąca woda skuta dotąd lodem i otwierają nowe drogi transportu takich brył lodu w głąb Arktyki. Zanieczyszczone i zwyczajnie toksyczne góry lodowe dotrą w miejsca, w których dotąd albo mikroplastiku nie było, albo jego stężenia utrzymywało się na małym poziomie.
To odkrycie pokazuje nam nowe, nieznane dotąd drogi transportu małych cząsteczek plastiku, których nie znaliśmy. Mikroplastik w wodzie i zarazem lodzie bierze się z naszego zanieczyszczania wód. Każda nasza decyzja związana z używaniem tworzyw sztucznych i plastikowych opakowań, z segregacją śmieci i wyrzucaniem odpadów jest częścią łańcucha zdarzeń, który ostatecznie prowadzi do tego, że plastik trafia do oceanów. Tu jest degradowany, rozpada się na coraz mniejsze kawałeczki, aż powstają drobinki mikroplastiku. Dryfując na północ, jest on kumulowany w toksycznych górach lodowych i te wraz z prądami przenoszą drobiny w odległe rejony polarne. Tam dochodzi do skażenia.
Badacze z Kanady i Stanów Zjednoczonych ostrzegają, że skutki takiej sytuacji mogą być dalekosiężne, bowiem Arktyka ma ogromne znaczenie dla reszty świata i całego ziemskiego klimatu. A góry lodowe rozmarzną na pewno, o ile nie przedsięweźmie się środków zaradczych. Np. odholowania ich w jakieś inne rejony świata, co jednak wiąże się z wysokimi kosztami.









