Klimatyczny mit: W średniowieczu w Polsce było jeszcze cieplej

To jeden z argumentów najczęściej przytaczanych przez klimatycznych sceptyków: skoro w średniowieczu w Polsce było na tyle ciepło, że hodowla winorośli czy melonów była czymś powszechnym, to znaczy, że zmiany klimatyczne, których doświadczamy nie są niczym niezwykłym. Prawda jest zupełnie inne.

article cover
Wikimedia
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze
Polsat News

Zacznijmy od tego, że w ten konkretny mit klimatyczny ma oparcie w realnych danych. - Jest ziarno prawdy w tym, że w pewnych okresach średniowiecza było u nas nieco cieplej, niż wcześniej - mówi prof. Szymon Malinowski, fizyk atmosfery i dyrektor Instytutu Geofizyki Uniwersytetu Warszawskiego

Oczywiście, Mieszko I nie sprawdzał co rano temperatury na termometrze. Precyzyjne pomiary warunków meteorologicznych zaczęły się dopiero wiele stuleci później. Naukowcy mają jednak sposoby na ustalenie warunków klimatycznych w czasach, gdy o badaniach atmosfery jeszcze nikt nie myślał. Pomagają w tym pnie drzew, osady na dnach jezior czy stalaktytów ukrytych w jaskiniach. Wszystkie one "zapisują" informacje o warunkach klimatycznych, w tym ilości opadów czy temperaturze w których powstawały.

Dzięki nim wiemy, że między X a XV wiekiem temperatury na Półkuli Północnej rzeczywiście wzrosły średnio o pół stopnia w porównaniu ze starożytnością. Wyższe temperatury mogły odpowiadać za rozwój hodowli winorośli w krajach położonych z dala od Morza Śródziemnego. Być może umożliwiły też Wikingom pokonanie pozbawionego lodu Atlantyku i skolonizowanie wybrzeży Ameryki Północnej. Ten proces klimatologów nie zaskakuje wcale. - Klimat Ziemi jest zjawiskiem bardzo złożonym, składa się na niego wiele oscylacji - tłumaczy Berny Basten, klimatolog z Uniwersytetu Kalifornijskiego i twórca organizacji Planeteando promującej wiedzę o klimacie: - Zdarzały się w przeszłości ocieplenia, czy ochłodzenia.

W tym przypadku, za ocieplenie odpowiadać mogła zmiana w cyrkulacji prądów morskich rozprowadzających ciepłą wodę z Zatoki Meksykańskiej daleko na północ i stabilizujących europejski klimat. Między średniowiecznym ociepleniem, a dzisiejszymi zmianami klimatycznymi są jednak dwie zasadnicze różnice. Po pierwsze, tamto zjawisko było ograniczone przede wszystkim do obszarów bliskich wybrzeżom Oceanu Atlantyckiego. Co więcej, zjawisko było na tyle lokalne, że przez cały ten okres średnia temperatura globalna stale spadała.

- Wiemy, że Ziemia stopniowo ochładzała się od około 2 tys. lat - tłumaczy prof. Malinowski - i za kilkadziesiąt tysięcy lat zapewne wpadłaby w następną epokę lodowcową, gdyby ludzkość nie wyemitowała tyle CO2 do atmosfery.

Dzisiejsze temperatury rosną dzięki ogromnym emisjom CO2 i innych gazów cieplarnianych będących konsekwencją działań człowieka. Od rozpoczęcia epoki przemysłowej, zawartość dwutlenku węgla w atmosferze wzrosła dwukrotnie, osiągając poziomy, jakich nie notowano na Ziemi od milionów lat.

Tu pojawia się druga zasadnicza różnica między ociepleniem średniowiecznym, a dzisiejszym. Tempo i skala zmian. Ocieplenie o pół stopnia, które odnotowano wtedy, choć miało istotny wpływ na życie Europejczyków, blednie w porównaniu z dzisiejszym. - Kiedy patrzymy na wykres temperatur za ostatnie stulecia widzimy ogromny szczyt na samym końcu, a wszystko, co wydarzyło się wcześniej wygląda, jak płaska linia - wyjaśnia Basten.

Średnia globalna temperatura wzrosła w ciągu ostatniego półwiecza o jeden stopień. Te zmiany nie są jednak rozłożone równomiernie. Im dalej na północ, tym tempo zmian większe. Polska ociepliła się już o dwa stopnie - dziś klimat Warszawy jest podobny do klimatu Węgier, czy Rumunii sprzed 50 lat. A to nie jest rekord. Arktyka ociepla się dwukrotnie szybciej, niż reszta globu. W niektórych jej regionach temperatury dziś sią już nawet o cztery stopnie wyższe, niż jeszcze kilkadziesiąt lat temu.

- Temperatury na świecie są dziś większe, niż w którymkolwiek okresie interglacjału, a tempo zmian odpowiada największym wymieraniom w historii planety. I rośnie - przestrzega prof. Malinowski.

Do końca stulecia średnia globalna temperatura może wzrosnąć nawet o kolejne cztery stopnie. W średniowieczu niewielka zmiana klimatu Europy trwała kilka stuleci. Teraz katastrofalny wzrost temperatur na całym świecie zajął mniej, niż pół wieku.

Wojciech Brzeziński, Polsat News

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas