​To będzie masakra. Nawet 500 słoni może zostać zastrzelonych

Prawo do odstrzału 500 słoni planuje sprzedać jeszcze w tym roku agencja ds. ochrony dzikiej przyrody w Zimbabwe. Wszystkie gatunki słoni uznawane są za zagrożone wyginięciem.

article cover
YASUYOSHI CHIBAAFP
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze

- Staramy się znaleźć sposoby na zmniejszenie liczby słoni. Dyskutujemy o tym na forum rządu - poinformował w telewizji państwowej Mangaliso Ndlovu, minister środowiska, klimatu, turystyki i hotelarstwa Zimbabwe. - Wszystkie opcje są na stole, z ubojem włącznie - stwierdził. Dalszych szczegółów nie podał.

Na terytorium parków narodowych Zimbabwe żyje druga co do wielkości na świecie populacji słoni. Liczy 100 tys. osobników. Sezon polowań rusza w tym miesiącu i potrwa do października. Za prawo do odstrzelenia zwierzęcia trzeba zapłacić do 10 tys. dol. do 70 tys. dol. Kwota zależy ponoć od wielkości słonia. Dotąd takie zezwolenia wykupywali przede wszystkim myśliwi ze Stanów Zjednoczonych, którzy gotowi są płacić dodatkowo za zabranie, jako trofeum, kłów.

Zimparks, czyli rządowa agencja zajmująca się ochroną i zarządzaniem parkami, twierdzi, że sprzedaż pozwoleń na polowania jest niezbędna, by kontrolować populację oraz pozyskiwać fundusze na utrzymanie parków narodowych. Agencja podaje, że od 1992 r. co roku sprzedaje prawo do ostrzału pół tysiąca słoni i nawet w zeszłym roku, choć turystów było znacznie mniej niż zwykle z powodu pandemii, polowania nie ustały. Rzecznik Zimparks Tinashe Farawo, cytowany przez "Quartz Africa" poinformował, że w zeszłym roku sprzedano około połowy dostępnych pozwoleń.

"Jesteśmy prawdopodobnie jedyną agencją zarządzania dziką przyrodą na świecie, która nie otrzymuje finansowania od rządu centralnego" - stwierdził Farawo podkreślając, że pracownicy parków spędzają po 20 dni na przedłużonych patrolach, opiekując się zwierzętami. "Potrzebują wynagrodzenia, namiotów, butów, mundurów". Jego zdaniem program łowiecki pomaga także kontrolować populację słoni, by wystarczyło dla nich zasobów w parkach, które zamieszkują. Przyjęto, że na każde 2,5 km kw może przypadać jeden słoń.

- Konieczność stosowania takiego przelicznika dawno została obalona w wielu pracach naukowych - twierdzi Ross Harvey z organizacji non-profit Good Governance Africa powołując się na badania m.in. z 2006 i 2018 r. prowadzone parkach narodowych w RPA. Harvey zwraca uwagę także na to, że choć w perspektywie krótkoterminowej polowania przynoszą społecznościom lokalnym korzyści, długoterminowo to niemal zawsze porażka. Na takie argumenty rzecznik Zimparks odpowiada krótko: "Jesteśmy najlepsi w zarządzaniu słoniami. Dlatego wciąż je jeszcze mamy".

Międzynarodowa Unia Ochrony Przyrody od 2008 r. uznaje afrykańskie słonie za zagrożone wyginięciem. W ciągu ostatniego półwiecza populacja słoni sawannowych skurczyła się o 60 proc. Ze słoniem leśnym jest jeszcze gorzej - od 1990 r. liczba tych zwierząt spadła aż o 85 proc., stąd zaledwie klika tygodni temu uznano je za krytycznie zagrożone.

Obrońcy przyrody zwracają uwagę na jeszcze jeden aspekt całej sprawy. - Dzikie słonie, które były świadkami strzelania do członków ich rodzin, dokonują później zemsty na nieszczęsnych mieszkańcach pobliskich wiosek i tratują ich - mówi Simiso Mlevu, rzeczniczka Centrum Zarządzania Zasobami Naturalnymi, grupy działającej na rzecz ochrony środowiska i praw człowieka w Zimbabwe.

Potwierdza to Rob Lurie, prezes Stowarzyszania Profesjonalnych Myśliwych i Przewodników, który zauważa, że "kiedy słonie są poddawane ubojowi, całe grupy rodzinne lub stada należy rozstrzeliwać, by zapobiec stresowi pourazowemu u zwierząt, które przeżyły". - Jedynym sposobem na zarządzanie ich populacjami jest wybijanie całych stad - powiedział Luria serwisowi "Al-Jazeera"

Inne metody kontroli populacji obejmują stosowanie środków farmakologicznych zapobiegających rozmnażaniu się zwierząt albo przeniesienie ich w inne miejsca.

YASUYOSHI CHIBAAFP
INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas