Nieśmiały mieszkaniec mokradła zagrożony

Najlepiej czuje się w leśnych, trudno dostępnych mokradłach. Jego największa populacja w Europie zamieszkuje Polesie. Żółw błotny ginie, a jednym z powodów jest to, że wpuściliśmy do środowiska jego amerykańskich konkurentów - żółwie czerwono i żółtolice.

article cover
Wikimedia
partner merytoryczny
banner programu czyste powietrze
Polsat News

Znalezienie go wcale nie jest taką oczywistą sprawą. Żółw błotny wcale nie jest powolny. Szybko ucieka i doskonale się kryje. Żeby go zobaczyć w naturalnym środowisku trzeba mieć szczęście, albo tak jak my - wybrać się do lasu z Adamem Hryniewiczem, który monitoruje program ochrony tych gadów.

Pomoc żółwiom jest potrzebna, bo giną z winy człowieka. - Stawiamy domki leniskowe, ogradzamy wodę, cudujemy, bo nam tak jest wygodnie. W rezultacie żółw nie ma gdzie żyć i trzeba im znajdować nowe siedliska - wyjaśnia Adam Hryniewicz.

Takie tereny znaleziono na Mazowszu w nadleśnictwie Garwolin. Stawy, gdzie w ramach specjalnego programu ochrony wypuszczono pięćdziesiąt młodych żółwi, położone są w głębi lasu. Jest cicho i przede wszystkim bezpiecznie. Gady mogą w spokoju żyć i dorastać.

- Całe ich życie przebiega w wodzie. Tu się spotykają, zaprzyjaźniają. Tu odpoczywają, polują, zimują. Na ląd wychodzą tylko samice, gdy muszą złożyć jaja - wylicza Adam Hryniewicz.

Największa populacja żółwia błotnego znajduje się w województwie lubelskim (ponad 1500 osobników). Gatunek jest obecny również na Mazowszu, na Warmii i Mazurach. Niewielka populacja żyje także nad Odrą.

Osuszanie bagien, zanieczyszczenia wody i turystyczna zabudowa zagrażają polskim żółwiom. Pojawiło się też nowe niebezpieczeństwo: ich amerykańscy krewniacy - żółwie czerwono i żółtolice. - Żółwie błotne nie lubią tego towarzystwa. Tam, gdzie pojawiają się czerwonolice, one ustępują. Zwyczajnie uciekają. Niestety tracą swoje terytoria, miejsca żerowania - opowiada Adam Hryniewicz.

Amerykańskie żółwie hodowano kiedyś masowo w domach, bo były małe i piękne. Gdy podrosły i stały się problematyczne, wypuszczano do je jezior i oczek wodnych. Wyłapanie ich jest praktycznie niemożliwe.

- Dostarczono nam przed dwoma lat malutkie żółwie czerwonolice świeżo wyklute. Znaleziono je gdzieś pod Konstancinem. One zaczynają się już u nas rozmnażać co jest dużym sygnałem ostrzegawczym - mówi Andrzej Kruszewicz dyrektor warszawskiego ZOO.

Dlatego czynna ochrona populacji naszego rodzimego żółwia jest szczególnie ważna.

Marcin Szumowski, Polsat News

INTERIA.PL
Masz sugestie, uwagi albo widzisz błąd na stronie?
Dołącz do nas